Norwegia, podobnie jak cała Skandynawia, jest uznawana za jeden z najdroższych kierunków w Europie. Trochę nas to przerażało w momencie planowania tripu po fiordach. Ale cóż, raz się żyje. Byliśmy tam ponad 2 tygodnie we wrześniu w 2022 roku. Zrobiliśmy wcześniej rozeznanie w internecie, myśleliśmy, że mniej więcej wiemy co i jak, więc luz. Damy radę. Ale większość informacji o kosztach pochodziła albo sprzed 2020, albo właśnie z 2020 roku. A wtedy jak wiadomo sytuacja była zupełnie inna, co najlepiej uwidoczniły ceny paliwa.
Zacznijmy z wysokiego „ON”.
Cena ON (olej napędowy – przyp.) na norweskich stacjach kształtowała się następująco:
2020 – 14 NOK/litr (znaleziona w internecie).
2022 – 20 do 24 NOK/litr (tyle my płaciliśmy).
Ceny z 2020 roku zaczerpnęliśmy z internetu, te z 2022 testowaliśmy sami. Jak widać, różnica to 10 NOK. W 2022 roku ceny na stacjach benzynowych bardzo wzrosły. Dla potrzeb tego tekstu przyjmijmy, że 1 NOK to około (niecałe) 0,5 zł. Tak nam też było łatwiej orientować się na miejscu w Norwegii „na szybko” podczas zakupów.
Zatem różnica w cenie paliwa wyniosła AŻ 5 ZŁOTYCH na przestrzeni tych dwóch lat. Ale…
DOBRA RADA
Ceny paliwa w Norwegii zmieniają się nawet nie z dnia na dzień, a z godziny na godzinę. Są też różne na różnych stacjach (nawet tych blisko siebie). Jadąc samochodem obserwujcie ceny, szybko zorientujecie się jaka cena jest wysoka, a jaka niska. No i jak wszędzie, przy autostradzie jest drożej.
My po dwóch dniach już wiedzieliśmy, że nasze pierwsze tankowanie po prawie 25 NOK było drogie. A poprzedniego dnia na tej samej stacji paliwo było po mniej niż 23 NOK. Złotówka na litrze przy pełnym baku 60 litrów robi różnicę… Zabolało. Cóż, nie chciało się nam już wieczorem tankować, byliśmy mega zmęczeni po przejechaniu Szwecji i chcieliśmy iść odpocząć przed dalszą drogą. Jakoś nie mieściło się nam w głowach, że będzie aż taka różnica. No to nas pokarało…
Potem przy Trasie Atlantyckiej (poczytasz o niej więcej TUTAJ) zobaczyliśmy objawienie. Szok… Niedowierzanie… Nasz ON po nieco ponad 20 NOK! Bez zastanowienia zalaliśmy pełny bak. Ale nawet Pani na stacji powiedziała, że mamy farta, bo to wyjątkowo korzystna cena. Średnio na przestrzeni naszego wyjazdu było między 23 a 24 NOK. Od tej pory jak widzieliśmy cenę poniżej 21 NOK – tankowaliśmy.
Tak na koniec sagi paliwowej jeszcze jedna sytuacja. Trzy tankowania tego samego dnia, trasa od Sjoholt do Aurland. Na pierwszej stacji nie było wyjścia, bo bak pusty, więc trochę zalaliśmy (24,87 NOK). Na drugiej było już nieco lepiej, ale i tak wydawało się drogo, więc tylko trochę dotankowaliśmy (22,65 NOK). Dopiero na trzeciej poszło do pełna (20,49 NOK). Znowu 2 zł różnicy na litrze.
DOBRA RADA
Stacje benzynowe potrafią być od siebie dość oddalone, szczególnie poza miastami. Dlatego czasem nie warto czekać, a dotankować choć trochę, żeby mieć spokojną głowę i nie stanąć gdzieś w polu pośrodku niczego. 1/4 baku to takie minimum jakie powinniście mieć, a polecamy trzymać się w okolicach połowy. A jak spotkacie dobrą cenę to wtedy tankować do pełna i nie czekać. Nawet jak wejdzie tylko trochę paliwa.
Drogi płatne – jak to wygląda?
W Norwegii wiele dróg jest płatnych. Warto zarejestrować samochód w ich systemie i wtedy wszystko nalicza się automatycznie, a potem, po kilku tygodniach dostępna jest faktura do opłacenia. Każdy płatny odcinek jest oznakowany i podana jest cena za przejazd. Jeśli nie zarejestrujecie auta, rachunek i tak przyjdzie na adres z dowodu rejestracyjnego. Tych opłat nie da się uniknąć. Wypożyczalnie samochodów też mają na to swoje sposoby jakby co.
Nas opłaty drogowe za dwutygodniową trasę wzdłuż fiordów (bez promów, które opiszemy osobno, ale z trzykrotnym dość drogim przejazdem przez tunel Ryfylke pomiędzy Jørpeland i Stavanger w cenie 140 NOK za przejazd) wyniosły w sumie 1555 NOK – około 700 zł.
Druga sprawa to prywatne drogi płatne. Takim idealnym przykładem jest Dalsnibba (o tym jak tam jest i czy warto, A BARDZO WARTO! Można poczytać TUTAJ).
2016 – 100 NOK (cena znaleziona w internecie).
2022 – 270 NOK (tyle zapłaciliśmy my).
2023 – 300 NOK (tyle będzie kosztować według informacji na ich stronie internetowej).
Kwota pomiędzy 2016 a 2022 rokiem urosła o 170 NOK, 2,5 raza! I jak tu się opierać na nieaktualnych cenach, skoro są aż takie różnice? To przecież aż 85 zł więcej niż człowiek mógł myśleć. Na szczęście na ich oficjalnej stronie www była aktualna cena więc nie było szoku. Natomiast nie każdy tak dokładnie szuka.
Przeprawy promowe przez fiordy
Jadąc trasą wzdłuż zachodniego wybrzeża Norwegii nie da się ominąć promów. A one są płatne. Ile? Różnie, zależy od długości przeprawy. Zazwyczaj płaciliśmy ok. 80 NOK za krótką, kilkunastominutową przeprawę z jednej strony fiordu na drugą (samochód osobowy, 2 osoby dorosłe i dziecko 6 lat), ale zdażyło się i 180 NOK. A przepraw było 6, więc uzbierało się prawie 300 zł za pływanie po fiordach.
Byłoby mniej, ale raz udało nam się wjechać na zły prom (ten najdroższy za 180 NOK, ale skasowali nas tylko w jedna stronę 😉 i nie dość, że straciliśmy kasę, sporo czasu, to jeszcze po powrocie do Polski czekała nas naprawa zderzaka. Tak, zjazd z tego promu był tragiczny, z ogromnym uskokiem, który były w stanie pokonać raczej SUVy, a nie nisko zawieszone BMW. Życie… Nasza wina. Ale ten prom płynął na małą wyspę, to może dlatego ta przystań była taka… Bo na pozostałych nie było żadnych problemów z wjazdem i zjazdem.
A o przeprawie oraz drodze na trasie Polska-Norwegia napiszemy dokładnie w kolejnym materiale.
Ceny jedzenia w Norwegii
Przejdźmy teraz do kwestii spożywczych. W końcu jeść trzeba i nie da się pominąć tego w trakcie wyjazdu. Jak zatem racjonalnie ogarnąć ten temat. Czy rzeczywiście jedzenie w Norwegii jest AŻ TAK DROGIE? Niestety, jest…
Możemy powiedzieć tak: uwielbiamy próbować lokalnej kuchni i zawsze na wyjazdach jemy kilka razy w restauracjach lokalne potrawy. Bywało drożej (Austria) albo taniej (Czechy czy Słowacja). Ale Norwegia nas pokonała. Ani razu nie zdecydowaliśmy się na obiad w knajpie, a tylko raz poszliśmy na kawę z ciachem do kawiarni. Zresztą zobaczcie sami ceny, jakie udało nam się podpatrzeć.
Ceny jedzenia na mieście w Norwegii
Jedzenie ze zwykłej budki przy ulicy we Flåm:
- Burger 109 NOK – ok. 50 zł
- Kebab 135 NOK – ok. 60 zł
- Frytki 49 NOK – ok. 22 zł
- Fisch and Chips 190 NOK – ok. 85 zł
- Zupa rybna 190 NOK – ok. 85 zł
Kawiarnio-piekarnia, w której byliśmy na imieninowej kawce:
- Kanapka z do wyboru hummusem/pesto/szynką 125 NOK – ok. 55 zł
- Zupa dnia 125 NOK – ok. 55 zł
- Pizza 200 NOK – ok. 90 zł
- Espersso 28 NOK – ok. 12 zł
- Cappuccino 48 NOK – ok. 22 zł
Robiliśmy czasem zakupy w „tańszych” marketach, zdażyło się nam też kupować w sklepach w mniejszych miejscowościach, gdzie było trochę drożej. Ale czasem do KIWI czy REMA1000 było za daleko i nie było sensu jechać wiele kilometrów po jogurt i banany. Bo w Norwegii najlepiej kupować właśnie w tych dwóch wymienionych sklepach, jest tam najtaniej.
To co na pewno warto nabyć to łososia. Czasem można załapać się na niezłą promocję za świeżego. Kupiliśmy raz 4x125g bez skóry w promocji za ok. 25 zł. To był deal wyjazdu. Kilogram pysznej ryby za 50 zł! I najlepszy obiad jaki można sobie wymarzyć. Do tego gotowany ryż, surówka i nic więcej do szczęścia nie trzeba. Większość produktów jednak jest droższa niż w Polsce i ta cena była dla nas odczuwalna. Zwłaszcza jeśli chodzi o świeże warzywa i owoce.
Ceny jedzenia w marketach w Norwegii
- Pomidory kg 39,9 NOK – ok. 18 zł
- Filet z łososia 4x125g 87,20 NOK – ok. 40 zł (ale udało się nam też kupić w promocji za 55,5 NOK)
- Jogurt naturalny 850 g 24,4 NOK – ok. 11 zł (ale w małym sklepie płaciliśmy też 32,9 NOK)
- Ser żółty 1 kg 119 NOK – ok. 53 zł
- Jajka 12 szt 24,9 NOK – ok. 11 zł
- Łosoś wędzony na zimno 200g 27,9 NOK – ok. 12 zł
- Brązowy ser Gudbrandsdalsost 500 g 51,4 NOK – ok. 23 zł
Norweski brązowy ser „brunost” jest tam wręcz kultowy. Trzeba go spróbować, większości ludzi bardzo smakuje. My kupiliśmy go również jako upominek dla najbliższych. Jest lekko słodki i ma nutę karmelu. Zupełnie inny niż znany nam żółty ser.
Z ciekawostek podamy Wam też ceny nie z marketów, a z innych miejsc.
- Lokalny znany ser Kvit w Undredal 406 NOK/kg; 80 NOK (ok. 35 zł) za niecałe 200 g
- Owoce na prywatnych stoiskach przy drodze (śliwki, jabłka) 50 NOK kg – ok. 23 zł
- Dwie słodkie bułki i croissant w lokalnej piekarni w Geiranger 107 NOK – ok. 52 zł
Sami oceńcie czy to dla Was dużo czy mało. My mając świadomość jakie ceny mogą nas czekać zabraliśmy ze sobą duży zapas jedzenia z Polski. Jechaliśmy własnym samochodem, więc bez problemu zabraliśmy żywność, która nie potrzebowała lodówki typu ryż, kasza, płatki owsiane, pieczywo pakowane hermetycznie i tostowe, wrapy, kawa, herbata, cukier, mleko itd. Po prostu mniej więcej oceniliśmy, co i ile będziemy jeść przez najbliższe dwa tygodnie i co się dało kupiliśmy w Polsce. Wzięliśmy też trochę owoców i warzyw na kilka pierwszych dni. Te są jednak nietrwałe, więc podobnie jak produkty z lodówki trzeba było je kupować na miejscu.
Zabraliśmy też słoiki. Tak, nie przywidziało się Wam 😉 . Gotowaliśmy dania jednogarnkowe typu leczo czy spaghetti oraz zupy, wekowaliśmy i zabraliśmy ze sobą. Wytrzymały nam bez problemu. Można też kupić takie rzeczy już gotowe w sklepie i potem dodać do nich tylko ryż czy makaron i jest obiad. No i jedliśmy sporo łososia. Jeśli nie nocujecie w miejscu z dostępem do kuchni, to łososia zawsze można upiec na jednorazowym grillu. Są dostępne w sklepach bez problemu w akceptowalnych cenach. No i można zabrać też turystyczną kuchenkę gazową i zjeść obiad z widokiem na parkingu przy fiordzie.
DOBRA RADA
Jeśli jedziecie samochodem, zabierzcie jedzenie z Polski. Zastanówcie się, co i jakich ilościach chcecie jeść i weźcie ze sobą. A jeśli lecicie samolotem, zawsze można zabrać lekkie dania liofilizowane dobrej jakości.
Alkohol w Norwegii
Jak wiadomo do Norwegii można zabrać tylko określoną ilość pewnych produktów, w tym alkoholu. Dokładne i aktualne informacje są na stronie www norweskiego urzędu celnego. Ale jeśli nabierzecie ochoty na spróbowanie czegoś lokalnego, to da się. Choć nie jest łatwo i nie jest tanio. Norwegia bardzo restrykcyjnie traktuje dostęp do alkoholu.
W marketach kupicie tylko piwo, i to przed godziną 20 w tygodniu, a w sobotę maksymalnie do 18. W niedzielę nie kupicie alkoholu nigdzie, wszystkie sklepy są zamknięte. Jedyna opcja to napić się w barze, ale ceny, hmmm… są wysokie. Mocniejsze alkohole można kupić tylko w specjalnych sklepach sieci Vinmonopolet. Nie ma ich aż tak dużo na fiordach, trzeba sobie zaplanować na trasie wizytę w takim przybytku. Natomiast raczej w każdej większej miejscowości taki sklep się znajdzie. Adresy są na ich stornie internetowej. Godziny otwarcia tych sklepów: w tygodniu to 10-18, w soboty 10-15. W niedzielę są zamknięte. I pamiętajcie, że na stacjach benzynowych alkoholu nie kupicie.
Na własnej skórze przekonaliśmy się o tych restrykcjach, kiedy zapominając o ograniczeniach w niedzielę, chcieliśmy kupić do spróbowania piwo z bardzo polecanego lokalnego browaru Ægir we Flåm. Sklep był zamknięty, zatem zapytaliśmy w barze przy browarze czy możemy kupić puszkę na wynos. Miły Norweg wyglądający jak Wiking albo ten pan wynurzający się z przerębla w reklamie śledzi wytłumaczył nam, że „this is Norway” i w niedzielę piwa na wynos sprzedawać nie wolno. Kupiliśmy je dopiero następnego dnia. Swoją drogą było smaczne, ale stosunek ceny do jakości absurdalny. Jak to alkoholu w Norwegii w sumie.
Choć ich lokalny Aquavit (to taka wódka z ziemniaków destylowana z kminkiem) warto jednak spróbować. Smak jest dość nietypowy, ale Aquavit bardzo kojarzy się ze Skandynawią. Można go kupić w lepszej cenie na promie powrotnym z Norwegii.
Ceny alkoholu w Norwegii
- Piwo z browaru Ægir puszka 0,33l – 50 NOK, czyli ok. 22 zł
- Najtańsze wino jakie znaleźliśmy – 349,9 NOK za 3 litrowy karton czyli ok. 153 zł (wychodzi niecałe 40 zł za butelkę, co nie jest niską ceną a to i tak było najtańsze jakie znaleźliśmy)
- Pszeniczne piwo Paulaner 0,5l – 48,9 NOK, czyli ok. 22 zł
- Whiskey Jameson 1l – 574,9 NOK, czyli ok. 255 zł
- Whiskey Jack Daniels 0,7 l – 418 NOK, czyli ok. 185 zł
Atrakcje w Norwegii
Wszyscy wszędzie piszą, że przyroda w Norwegii jest za darmo. Nie do końca się z tym zgadzamy z kilku powodów.
Po pierwsze do tych wszystkich pięknych miejsc trzeba jakoś dojechać, a odległości są ogromne. No a samochód na wodę jakoś nie chce jechać.
Po drugie w co bardziej turystycznych miejscach za pewne przyjemności należy uiścić opłatę, i to niemałą. Patrz rejs po Geirangerfjord.
Po trzecie wiele parkingów przy szlakach również jest płatnych. Przykłady: lodowiec Briksdal czy Preikestolen.
Po czwarte niektóre drogi są prywatne i za wjazd się płaci. Jak na Dalsnibba, o której pisaliśmy wcześniej.
Po piąte tak jak wszędzie muzea czy oceanaria są płatne, jak te w Ållesund (TUTAJ).
Jednak widoki czy same wejścia na szlak rzeczywiście są darmowe. I jeśli ktoś nie chce ponosić wielu dodatkowych kosztów poza tymi niezbędnymi do przemieszczania się, to może znaleźć takie miejsca, w których za parking się nie płaci. Tak jest choćby na szczycie Drogi Trolli. Nie musi również korzystać z biletowanych miejsc i muzeów.
Ceny atrakcji w Norwegii
- Oceanarium Ållesund 550 NOK (225 normalny, 100 ulgowy) – ok. 260 zł
- Rejs po GeirangerFiord 1155 NOK (2 dorosłych i dziecko 6 lat) – ok. 570 zł
- Dalsnibba 270 NOK (cena za samochód osobowy) – ok. 130 zł
- Parking lodowiec Briksdal 75 NOK – ok. 35 zł
- Parking Preikestolen 250 NOK – ok. 120 zł
- Flåmsbana – bilet w dwie strony normalny od 500 do 680 NOK (zależy od miesiąca), ulgowy od 125 do 170 NOK. My nie korzystaliśmy, ale w terminie w którym byliśmy musielibyśmy wydać 1530 NOK (ok. 680 zł). Na plus darmowe muzeum kolei we Flam, polecamy zajrzeć!
Noclegi w Norwegii
Tutaj opcji jest kilka. Ludzie podróżują w różny sposób, inne kwestie są dla nich istotne. Jednym jest w sumie obojętne w jakich warunkach śpią byle było czysto, inni potrzebują warunków jak w domu.
1. Budżetowo, czyli na dziko. Legalnie i za darmo. Można w namiocie (np. na Preikestolen), można w samochodzie.
2. We własnym domku na kółkach na dziko. Nigdzie indziej nie widzieliśmy takiej ilości kamperów i kampervanów. Nieco drożej, ale nadal tanio i w dowolnym miejscu (chyba, że akurat jest zakaz kamperowania. Ale we wrześniu jak ktoś stawał na parkingu nawet przy zakazie kempingowania i nie rozkładał całego majdanu przed samochodem to nie widzieliśmy, żeby były problemy). A na Drodze Atlantyckiej to już w ogóle nikt sobie nic nie robił z tych zakazów. Czy ktoś ponosił konsekwencje, tego nie wiemy.
3. Na kempingach. Tu albo namiot, albo kamper albo są też czasem domki do wynajęcia. Często to chatka bez łazienki (sanitariaty są wspólne). Opłaty dość przystępne, mnogość pól ogromna. Co chwilę widzieliśmy jakieś przy drodze.
4. Hotele. Są tańsze, są droższe. Jak wszędzie.
5. Apartamenty, czyli całe mieszkania do wynajęcia na wyłączność. Z tej opcji my korzystamy w 95% podczas naszych wyjazdów. Jadąc z dzieckiem potrzebujemy dla niego osobnej sypialni, żeby wieczorem spokojnie usiąść i pogadać. Potrzebujemy też warunków do pracy, bo pewne rzeczy nie chcą poczekać. Potrzebujemy również kuchni, a w Norwegii ze względu na ceny jedzenia w restauracjach była ona super istotna. W miejscach noclegowych spędzamy sporo czasu, więc chcemy żeby było tam ładnie. Dlatego patrzymy na cenę, ale nie jest ona jedynym wyznacznikiem wyboru. Poza tym we wrześniu nie było już pogody na spanie pod namiotem. A noclegi z widokiem na fiordy zapamiętamy do końca życia.
Tutaj możecie zobaczyć stary dom z klimatem, ogrodem i wielkim tarasem oraz widokiem na fiord pod Sjoholt, jeden z najpiękniejszych noclegów w jakich było nam dane spać.
A tutaj jest cudowny apartament w Aurland (10 minut drogi od Flåm), bliżej fiordów już nie da się nocować. Widok powala!
Ciężko jest podać, ile będzie Was kosztował nocleg. Może być nawet za darmo, jeśli tak podróżujecie. Wynajęcie apartamentów jednak nie jest tanie, ale w 2022 roku wszędzie ceny poszły bardzo w górę.
Podsumowując, czy zatem Norwegia jest droga?
Tak! Czy można pewne koszty zredukować? Tak! Czy warto tam jechać? No pewnie! To kraj, który pozostaje w sercu już na zawsze. I do którego się wraca. My wrócimy na pewno. Z każdym przejechanym kilometrem, z każdym kolejnym widokiem zachwycaliśmy się coraz bardziej. Jeśli jesteście ciekawi miejsc w których byliśmy, zapraszamy do zakładki NORWEGIA na blogu (KLIK!). A już niedługo podsumowanie oczami kierowcy oraz nasza dokładna trasa wzdłuż fiordów. Będzie ciekawie i będzie mnóstwo przydatnych informacji.
Tekst się przydał? Zapraszamy do zajrzenia i polubienia naszego Facebooka oraz do śledzenia naszego profilu na Instagramie.
Jeśli macie ochotę, możecie nas wesprzeć stawiając nam wirtualną kawę. Tym sposobem wspieracie tworzenie kolejnych przydatnych treści.
Dzien dobry,
Super blog.
Czy mogę poprosic o namiar na nocleg w Aurland?
Miejsce nazywa się “Otnes Sør”. Pozdrawiam!
Nie ma linków do Waszych noclegów. Możesz wysłać?
Będą za kilka dni podlinkowane we wpisie 🙂