Mandoria Miasto Przygód to całkiem spory, zadaszony rodzinny park rozrywki w centralnej Polsce. Znajdziecie ją w jednej z hal podłódzkiego centrum „Ptak”, słusznie kojarzącego się z zakupami odzieżowymi. Jakie to ma plusy? Hala jest bardzo duża, w środku mieści się zaskakująco wiele atrakcji. Nie pada na głowę, słońce nie pali, a Mandoria otwarta jest cały rok. Auto zaparkujecie zupełnie za darmo praktycznie pod wejściem. A w międzyczasie można wyskoczyć na małe zakupy odzieżowe do outletu w hali obok 😉
Trochę się zastanawialiśmy, czy w ogóle warto się tam wybrać. Tak jak i Wy, szukaliśmy informacji i mieliśmy sporo obaw. Czy park rozrywki w hali w ogóle ma sens? Czy w zamkniętej przestrzeni będzie tyle ludzi, że nie będzie czym „odetchnąć”? Jak tam w ogóle pomieścili te wszystkie rollercoastery i karuzele? Czy w Mandorii jest drogo? Czy Mandoria jest warta swojej ceny? Dlatego poszliśmy tam dopiero kilka miesięcy po otwarciu, mimo że mieszkamy blisko. W tym tekście zawarliśmy wszystkie informacje, których sami szukaliśmy i kwestie, które chcielibyśmy wiedzieć przed wizytą, żeby dobrze ją zaplanować i się nie rozczarować.
Jeśli w domu jest dziecko w wieku przedszkolnym lub wczesnoszkolnym, to raczej prędzej niż później pojawią się w głowie pytania, jakie ciekawe rozrywki można takiemu dziecku zapewnić. Są oczywiście sale zabaw czy różne zajęcia pozaszkolne. Są muzea i centra nauki, są też baseny i aquaparki. Ale jednego typu miejsca w centralnej Polsce brakowało.
Od kiedy przestał istnieć (niestety już przestarzały i nienadający się do remontu) lunapark w Parku na Zdrowiu (o tym co teraz jest w tym miejscu dowiecie się TUTAJ), karuzele można było u nas zobaczyć tylko w obwoźnych wesołych miasteczkach. Teraz mamy już stały, całoroczny rodzinny park rozrywki z prawdziwego zdarzenia, gdzie można szaleć cały dzień.
Najlepszą recenzją i opinią jest dla nas to, co mówi nasz syn. Od czasu wizyty bardzo często nas pyta, kiedy znowu wrócimy do Mandorii. Nie chciał wyjść nawet minuty przed zamknięciem, wykorzystywał każdą chwilę do zabawy. I to jest informacja dla Was, drodzy czytający to rodzice czy opiekunowie: dzieciom się tam podoba! Wasza opinia może się różnić, no bo nie jest ani ekstremalnie ani typowo dla dorosłych. To miejsce dla całych rodzin, gdzie główną rolę grają dzieci a rodzice z przyjemnością mogą im towarzyszyć. I naszym zdaniem tak właśnie należy podchodzić do Mandorii.
Czego zatem się tam spodziewać?
- Dojazd jest bardzo komfortowy, Mandoria znajduje się tuż przy zjeździe z trasy S8. Z Łodzi można tam też dojechać autobusem miejskim.
- Parking jest duży i bezpłatny (co jest raczej rzadkością w takich miejscach).
- Bilety można kupić online albo w kasach na miejscu.
- W środku (zaraz za kasami) są zamykane na kod szafki (koszt 5 zł/dzień), w których można zostawić rzeczy. Kurtki, woda czy przekąski bez problemu będą tam na Was czekać i w każdej chwili można do szafek podejść.
- Jest różnorodna strefa gastro (obiady, pizza, kawa i ciacho, lody).
- Można też wnosić własne jedzenie i picie.
- Za bilet płacicie raz i bawicie się cały dzień bez ograniczeń.
- Jednak za niektóre atrakcje trzeba dodatkowo zapłacić (jak za zdalnie sterowane statki czy gry zręcznościowe), choć i bez tego nie będziecie się nudzić.
- Dlatego warto mieć ze sobą kilka monet po 5 zł.
- Na Merkancie fotoradar robi zdjęcia, które można zakupić w formie papierowej i kodu QR do pobrania na telefon (koszt to 15 zł)
- W cenie biletów jest ponad 20 atrakcji (bardzo spokojnych jak Karawana czy podnoszących nieco adrenalinę jak Mroczny Dwór).
- Są przystosowane dla dzieci toalety (niskie umywalki czy WC).
- Są też pokoje matki z dzieckiem, gdzie wygodnie można przewinąć czy nakarmić najmłodsze potomstwo.
- W Mandorii można zrealizować Bon Turystyczny.
- Ponieważ część atrakcji jest przy wodzie, warto mieć ubranie i buty na zmianę. Wiadomo, jak może być z ruchliwym potomstwem 😉
Lista atrakcji Mandorii
Stylistyka Mandorii jest utrzymana w klimacie renesansowego miasteczka. Znajdziecie tam kamienice, rynek czy część portową ze statkami. Atrakcje, restauracje i sklepiki są bardzo ciekawie wkomponowane, wszystko ze sobą gra i jest miłe dla oka. A co dokładnie tam znajdziecie? Opisujemy w kolejności od tych naszym zdaniem najbardziej spokojnych atrakcji do nieco bardziej szalonych. Sami dobierzcie plan zabawy do swojej rodziny. A dokładne mapy otrzymacie gratis przy kasach. Niczego wtedy nie przeoczycie 🙂
Nowa strefa: Arkady
EDIT jesień 2022
W lipcu 2022 roku Mandoria się rozbudowała i udostępniła dla swoich klientów nową strefę: ARKADY. Główne założenia pozostały niezmienne: pod dachem, dla dzieci, w stylistyce renesansu . Arkady to bogata dzielnica miasteczka Mandoria, gdzie odbywał się handel marmurem. Przewożono go kolejką Carrara, podobno nadal przy torach można jeszcze znaleźć kawałki tego kamienia. Co zatem oferuje nowa strefa?
Rollercoster Carrara – napędzany wbudowanym silnikiem, z przeciążeniami do 2G i nieoczekiwanymi przyspieszeniami. Zabezpieczenia zdecydowanie bardziej „pro”, takie jak w szybkich kolejkach dla dorosłych. Siedzi się tam bardzo stabilnie, bardziej niż w Merkancie. Rzuca dużo mniej, ale przejażdżka dostarcza całkiem fajnych emocji. Według naszego podziału zaliczymy ją do „nieco szalonych”.
Karotka – skoczna karuzela, na której nie ma ograniczenia wzrostu. Maluszki wsiadają w asyście opiekuna. Zaliczymy ją do „średnio łagodnych”.
Chytra Wydra – rzeka pod dachem, po której dzieci płyną w małych wydrowych łódkach. Powolna i spokojna, rodzic może iść obok wzdłuż specjalną ścieżką. Atrakcja z tych „najbardziej łagodnych”.
Stary Fort – plac zabaw na wysokości, z tunelami, siatkami i dużą zjeżdżalnią. Średnio łagodna atrakcja, maluszki same nie wejdą.
Dolinka Dario – plac zabaw dla maluszków, pełen pagórków, stromych ścianek i innych atrakcji. Zdecydowanie z tych „najbardziej łagodnych”
A teraz wróćmy do tekstu z wiosny, gdzie są opisane wszystkie pozostałe atrakcje Mandorii.
Najbardziej łagodne – tu zaliczamy takie, których dzieci nie będą się bać. Są bardzo wolne i spokojne. Będą odpowiednie nawet dla dwulatków.
Karawana – przepiękna dwupoziomowa karuzela wenecka, kręci się bardzo wolno, są tam miejsca gdzie można posadzić nawet bardzo młode potomstwo.
Rybak Bartek – karuzela w formie łódek pływających po wodzie. W każdej łódce są miejsca dla 3 osób, porusza się bardzo wolno i jest bezpieczna nawet dla maluszków z opiekunem.
Wrak – to zatopiony wrak statku, na którym można zrobić ładne zdjęcie pamiątkowe. Nie rusza się, jest punktem widokowym. Jedyna trudność to dojście do niego. Można to zrobić po zatopionych w płytkiej wodzie betonowych podestach, albo… patrz następny punkt.
Tratwa – druga z form dostania się do wraku. Działa na zasadzie ciągnięcia liny, która jest rozpięta pomiędzy punktem początkowym a wrakiem. Bardzo bezpieczna, sześciolatek spokojnie radzi sobie sam, młodsze dzieci warto żeby miały obok siebie opiekuna.
Szalupy – to jedyne miejsce, gdzie rodzic nie może wejść. W końcu to szalupa i dziecko się na niej ratuje 😉 A tak serio, to po prostu górna granica wzrostu jaką jest 130 cm. Więksi ludzie się nie zmieszczą. Bezpieczne, w płytkim, małym i odgrodzonym basenie. Trzeba trzymać rowerek przy wchodzeniu i wychodzeniu dziecka.
Zatoka Piskorza – zdalnie sterowane łódki, dodatkowo płatne 5 zł za grę. Gra trwa całkiem długo i naszemu synkowi tak się podobała, że był dwa razy.
Ratusz – to po prostu sala zabaw. Z zewnątrz wygląda jak kamienica, a kryje basen z kulkami, zjeżdżalnie i wszystkie charakterystyczne dla figlorajów rzeczy. Dziecko potrafi tam spędzić całkiem sporo czasu.
Bastion – to nic innego jak punkt widokowy, z którego można podziwiać sporą część Mandorii. Wejście po schodach, więc wózek raczej zostaje na dole.
Skarbiec – to labirynt z luster, który potrafi bardzo zmylić. Widać ślady dłoni ludzi, którzy próbowali się z niego wydostać. Ciekawe doświadczenie, spotęgowane zmieniającym się światłem.
Średnio łagodne – dzieje się tu nieco więcej, ale nadal raczej spokojnie.
Atelier Kazmira – to wielopiętrowy dam do zabawy, pewnego rodzaju tor przeszkód. Jest kręcąca się obręcz, przejście jak w automatycznej myjni samochodowej (ale na sucho), ruchome schody (ale nie takie jak myślicie) i wiele innych. Dzieci mogą tu biegać w kółko, a rodzice odpoczywać na bujanych fotelach 😉
Latarnia Leonarda – to karuzela, gdzie trzeba się sporo pedałować. Inaczej Wasz wagonik nie uniesie się do góry.
Bal Butów – niby autka a jednak buty. To autodrom, gdzie można się zderzać w elektrycznych małych pojazdach. Hit naszego synka i wielu innych dzieci.
Strzelnica – można tu postrzelać historycznymi karabinami w aranżacji z epoki.
Barbakan – falowana zjeżdżalnia złożona z 6 torów. Możecie jechać całą rodziną i się ścigać. Długa, bardzo fajna. I można spalić ciacho zjedzone do kawusi, bo żeby zjechać trzeba wejść po baaardzo wieeelu schodach pod sam dach. Zjeżdża się na matach, które zabieramy ze skrzyni z dołu.
Nieco szalone – te są najszybsze i najbardziej „kręcące”. Część, szczególnie młodszych maluchów, może się ich na początku bać, warto spokojnie do nich dziecko przyzwyczaić. Nadal jednak są dostosowane do dzieci.
Beczki – karuzela w postaci kręcących się beczek w winnicy. Wygląda niewinnie, do czasu kiedy samodzielnie nie wprowadzimy beczki w dodatkowy obrót. Wtedy może być bardzo szybko.
Mroczny Dwór – rollercoaster w ciemności. Jedyny taki w Polsce. Doświadczenie dość ciekawe, jeździ po ósemce i dodatkowo kręci się wokół własnej osi. Dziecku warto podłożyć rękę za szyję, bo może się uderzyć w głowę o oparcie. Trochę na nim szarpie. Ale warto chociaż raz pójść i się przekonać.
Orkiestra Błaznów – to ruchoma ławka, która kręci się w kółko w górę i w dół. Może szybko, może wolniej. Pani z obsługi brała pod uwagę wiek klienta siedzącego na ławce 🙂
Merkant – najbardziej znana atrakcja Mandorii. Najdłuższy w Polsce rollercoaster pod dachem. To świetny pomysł na rozpoczęcie przygody z górskimi kolejkami. Nie jedzie bardzo szybko, ale jednak trochę zakręca i dla maluchów jest bardzo fajny.
Klejnot – to klasyczna karuzela łańcuchowa. Podwójne krzesła pozwalają na wspólną jazdę z dzieckiem obok siebie.
Galeon – wirujący okręt który wydaje się trochę straszny, ale nam podobał się bardziej niż kolejki. I Młody mniej się tu bał. Każda kolejna przejażdżka była fajniejsza niż poprzednia.
Cennik Mandorii:
- Bilet jednodniowy na konkretny dzień kosztuje 109 zł (tylko online).
- Bilet jednodniowy na dowolny dzień w ciągu 90 dni od zakupu kosztuje 129 zł (online) i 139 zł (kasa parku).
- Dzieci poniżej 85 cm mają wstęp gratis.
- Karta roczna kosztuje 365 zł.
I to w sumie tyle. Nie ma biletów ulgowych i tym podobnych.
Ale… Tylko przy zakupie w Ambasadzie Mandorii (kasie parku) można jednak kupić kilka rodzajów biletów specjalnych nieco taniej:
- Kobiety w ciąży, seniorzy, osoby z niepełnosprawnością zapłacą 69 zł.
- Dziecko do 18-go roku życia w dniu urodzin płaci 1 zł.
- Z Kartą Dużej Rodziny zapłacicie 89 zł.
Do ceny biletów warto też w budżecie założyć coś na obiad czy choćby pięciozłotówki na zdalnie sterowane statki czy zdjęcie na pamiątkę. W pierwszej chwili może się wydawać, że jest drogo. Ale Babcia Młodego zauważyła słuszną rzecz. W wesołych miasteczkach płaci się z jedną przejażdżkę kilka/kilkanaście złotych. A tu macie bilet na cały dzień i zabawę do oporu.
I na koniec jeszcze jedno. Kiedy zaplanować wizytę w Mandorii?
My byliśmy w poniedziałek od razu na otwarcie. Od początku założyliśmy (jak zwykle zresztą), że takie atrakcje omijamy w weekendy szerokim łukiem. Nie lubimy tłumów, nie lubimy stać w kolejkach do przejażdżek i jedzenia. Nie lubimy się przepychać. Chcemy na spokojnie skorzystać ze wszystkiego na miejscu.
Bardzo polecamy iść naszym przykładem i pojechać w środku tygodnia. Są wtedy co prawda grupy szkolne, ale zupełnie nie było tłumów. Jeździliśmy na wszystkim do oporu. A po godzinie 15 zrobiło się już bardzo spokojnie, jak uczniowie wrócili do domów i zostali tylko klienci indywidualni. Słyszeliśmy o gigantycznych kolejkach w wakacje. Ba… Osobiście widzieliśmy wielokrotnie stojące przed wejściem tłumy, jak jechaliśmy drogą obok Mandorii. Dlatego tak ważne jest strategiczne planowanie. Wtedy wszyscy są zadowoleni i lepiej się bawią.
A już latem 2022 otwiera się nowa strefa. Jeszcze nie mówimy Młodemu, bo nam żyć nie da 😉
Moje dziecko było wczoraj i zdziwiło mnie, że za długopis marchewkę i sniadaniówkę zapłaciła 89 zł. Hmmm…. trochę drogo.
Cóż, tego typu miejsca rządzą się swoimi prawami. Ot co.