Zastanawiam się, jak zacząć. Myśli kłębią się w głowie. Piotrek coś mówił, że napisze tekst o plusach i minusach narodowej kwarantanny. Na razie jednak ja muszę dać upust emocjom. Gdzieś usłyszałam, że nasi dziadkowie opowiadali o wojnie, rodzice o komunie, a my będziemy opowiadać o pandemii. Coś w tym jest… Nikt nie wie, ile to potrwa.
Taką huśtawkę nastrojów ma teraz większość z nas. Lawirujemy w tej surrealistycznej rzeczywistości i próbujemy nie zginąć. Dosłownie i w przenośni. Dla dobra narodowego zabierane są nam ciągle kolejne rzeczy. Już nawet do lasu nie można pójść. Ale do kościoła za tydzień już można… Brak mi słów na to…
Jaką wybierasz drogę?
Czytam wiele różnych opinii i podejść do tematu. Ze skrajności w skrajność. Jedni uważają, że trzeba na maksa wykorzystać ten czas na cokolwiek: kursy online, trening z Chodakowską, czy pogłębianie więzi rodzinnych. Dzieciom non stop zapewniać kreatywne zabawy i do tego być idealnym partnerem (randka Żono? – Piotrek), kucharzem itd. A drudzy, żeby dać sobie odpust zupełny, bo przecież czas jest trudny i nic nie musimy, tylko przetrwać. Blogerki mają swoich wyznawców i wyznawców ich jedynie słusznych teorii. Szczególnie jest taka jedna… Ale to wpis nie o niej. Normalnie mnie szarpie od środka na niektórych ludzi.
Pewnie, że człowiek w życiu nic nie musi. Pytanie, jakie to ma potem konsekwencje. My staramy się być w tym wszystkim jakoś pośrodku. W domu nie ma bałaganu i potykania się o zabawki. Ale tego nigdy nie było. Lubimy jak jest czysto i stopniowo sobie sprzątamy. Ale okna nadal nie umyte 🙂 Pisałam o tym już trochę tu:
Porządek w domu daje nam lepsze samopoczucie. Tak po prostu. Sprzątanie pomaga zniwelować stres. Takie z nas typy.
Co z dzieckiem, gdy je zamkniesz?
Pisaliśmy też o tym, żeby jednak z tymi naszymi zamkniętymi w domach dziećmi robić coś więcej niż puszczanie Peppy na okrągło.
Bo od kiedy pracuję zdalnie to od ciągłego siedzenia przed ekranem dostaję lekkiego świra (Piotrek, Ciebie to podziwiam za tryb pracy!). A jak już dzieci są przy kompie, to z czymś konstruktywniejszym.
My regularnie ćwiczymy z Socatots, skoro nie ma opcji w realu to zostaje internet. Plus jest tego taki, że zamiast jednego treningu w tygodniu Młody ma obecnie trzy. Czeka na nie jak na zmiłowanie, pozwalają mu one upuścić nieco energii, której ma jakąś niesamowitą ilość.
Ale nie, nie jesteśmy rodzicami roku. Bajki (a raczej chińskich youtuberów składających tory Hot Wheels) też puszczamy. 20 minut dziennie. Ostatnio rodzinnie oglądaliśmy Naszą Planetę na Netflixie (a w przygotowaniu jest nasze subiektywne zestawienie seriali do obejrzenia) i to był cudowny leniwy poranek. Uwierzycie, że pierwszy taki w życiu Młodego? Nigdy wcześniej nie siadaliśmy razem na kanapie żeby oglądać TV, nie było takich seansów z dzieckiem. Bajki ma dwadzieścia minut dziennie i ogląda je sam 😉 ) Ale że ja i Młody jesteśmy skowronkami i wstajemy wcześnie, od rana też obecnie oglądamy czasem przez kilka minut… no zgadnijcie co 😀 „Maję w ogrodzie” 😉 Poważnie! Ja uwielbiam, Młody też. Nie mamy własnego domu i ogrodu, to chociaż sobie popatrzymy i pomarzymy.
Równowaga w klatce?
Lawirujemy, żeby znaleźć jakoś złoty środek w tym wszystkim. Mega absorbująca praca zdalna w tym czasie (moja), wymagająca niezmiennie od wielu lat praca zdalna Piotrka, utrzymanie systematyczności na blogu. Przecież bez sensu jest publikować teraz przygotowane wpisy podróżnicze. Albo kolejną część testu placów zabaw, która jest już gotowa po całej zimie poszukiwań i przygotowań, czekała tylko na ładną pogodę, więc na szybko musimy zmieniać cały planner i szukać nowych pomysłów na wpisy. Do tego dziecko, które zwyczajnie nudzi się w domu, a nie chcemy go zamulać całymi dniami puszczając bajki i do tego pies, po którym widać już słuszny wiek. Choć czworonóg to teraz możliwość legalnych spacerów 😉 . Dziecko w normalnych warunkach posłalibyśmy do dziadków lub chrzestnych żeby odetchnąć, teraz nie ma opcji. Nie gromadzimy się i nie spotykamy z nikim.
Jeszcze nie powariowaliśmy, ale nie mam pojęcia jak długo da się tak funkcjonować. Nie mamy dziecka w wieku szkolnym, więc te problemy są nam obce. Ale czytam o nich i widzę, że jest ich mnóstwo. Na pewno nie jest tak, że mamy czas na wszystko. I siłę… Wprost przeciwnie. Bez wentyla bezpieczeństwa w postaci wyjścia z domu jesteśmy tak zmęczeni psychicznie i fizycznie, że ja o godzinie 21 zasypiam na sofie przed TV. Czasem uda się obejrzeć odcinek serialu, a czasem nie. Nie przeczytałam ani strony książki, ćwiczyłam może ze dwa razy. O kursach online czy doskonaleniu moich zdjęć na razie zapomniałam. Albo muszę przeorganizować czas, albo to będzie musiało poczekać. Życie.
Wybieramy nasze priorytety: czas z synkiem, pracę, zdrowe posiłki i ogarnięty dom. W tym wszystkim musi się znaleźć choć chwila dla nas samych. Choćby spacer z psem bez towarzystwa. Albo samotna kąpiel. Co przy naszym synu potrafi być mega trudne. Cała reszta musi poczekać.
Cała ta sytuacja pokazała nam jednak dwie rzeczy:
- Nie zasilimy statystyk rozwodowych.
- Chcemy niezależny dom z ogrodem.
A najbardziej to chciałabym obudzić się jutro i dowiedzieć, że to wszystko fake news, a życie dalej wygląda tak jak przed koronawirusem.
Zazdroszczę teraz wszystkim tym, którzy mają ogródek! Każdy w tej sytuacji musi znaleźć jakiś złoty środek żeby nie zwariować 😉
Człowiek do pewnego stopnia potrafi się przystosować do każdej sytuacji. Ale… Chciałoby się już normalności.
Trzy dni temu miałam kryzys, intensywnie czułam zamknięcie w klatce, ale jakoś przetrwałam to zawirowanie i znów z wielką mocą rzuciłam się na realizację pasji. 🙂
Z tymi blogerkami to trochę prawdy jest w Twoich słowach… Ja jestem po stronie tych od mówienia, żeby sobie nie narzucać zbyt dużych wymagań, bo to nie jest czas na nadrabianie zaległości i trzeba go po prostu przetrwać… No ale jednocześnie zdaję sobie sprawę, że posiadanie dzieci w takiej sytuacji jest o wiele bardziej wymagające, więc w tej sferze jestem uprzywilejowana, bo mogę się zająć sama sobą 🙂
Życie każdego z nas jednocześnie wygląda obecnie podobnie i zupełnie inaczej. Wszystko zależy, czym dysponujemy i na jakim etapie życia jesteśmy. Na pewno z dzieckiem czas trzeba organizować inaczej 😉
Całe szczęście, że mam podwórko, inaczej już bym chyba zwariowała!
My nie mamy i bardzo go nam brakuje…
W każdej sytuacji trzeba szukać pozytywów.
Trzeba, choć czasem to trudne…
U nas też rozwodu nie będzie, szczęśliwie dom z ogrod m już mamy
Jesteście szczęściarzami 🙂 Jak to już wcześniej zostało powiedziane, teraz to jak wygrany los!
Najbardziej czego mi teraz brakuje to balkon. Nigdy nie myślałam, że tak bardzo będę go potrzebować. Szczególnie teraz kiedy pogoda taka piękna.
Ja zawsze wiedziałam, że balkon jest potrzebny i bardzo bym chciała go mieć. Niestety nie mamy…
U nas też dom z dużym podwórku em, które ostatnio ogarniamy. Jest dobrze, bo mamy przestrzeń.
Nam właśnie tego podwórka bardzo brakuje …
Och, z takiego fake newsa to cieszyłaby się bardzo! Już każdy jest zmęczony tą sytuacją. 😉
Wszyscy chcemy normalności…
Po odłożeniu na bok zdalnego nauczania, zdecydowanie blog i książki które czekają w kolejce 😉
Ja mam wrażenie, że mi czasu brak 😉
Na szczęście mieszkam w domku dość dużym, więc i przestrzeń jest lepsza do autokwarantanny, a pod domem ogródek, do którego zaraz się wyniesiemy i będziemy siać i kopać.
Macie super warunki, żeby “wariować” nieco mniej 😉
U nas polowa dnia zajeta zdalnymi lekcjami a potem reszta obowiązków
A poza obowiązkami macie czas na jakieś przyjemności?
Ja zaczynam wariować, bo zamknięta w domu nie potrafię wysiedzieć. Wiosna to pora roku, na którą czekam cały rok!
Ja tak samo!!! A takie piękne słońce za oknem. Wczoraj żeby trochę posiedzieć na słoneczku w moim M bez balkonu umyłam sobie okna 😀
Wszystko przetrwamy aby zdrowo! – z tego założenia wychodzę. Każdego dnia doceniam nasz ogród i możliwość spędzenia w nim czasu.. dzięki niemu nie czuję tego ograniczenia..
I to że macie ogród jest super 🙂
bywa ciężko, ale dajemy radę 🙂
Jak wszyscy, oby już niedługo
Mam kawałek ogrodu, więc jest gdzie wyjsć. Po za tym mój czas pożera pasja więc nudy nie ma 🙂
Ogrodu zazdroszczę 🙂 A na pasję na razie nie miałam czasu. Może w tym tygodniu się uda coś wykroić
Dom z ogrodem to teraz wielki luksus, szczególnie kiedy masz dzieci i trzeba jakoś sobie radzić. My wyjeżdżamy na okoliczne pola, bo lasy już zamknęli aby uspokoić głowę a dzieci mogą pobiegać. Ten czas to spore wyzwanie dla wszystkich
Pola też są jakimś rozwiązaniem… Ważne, żeby robić cokolwiek żeby nie zwariować
Powiem szczerze, że nas ratuje właśnie dom z dużym ogrodem – tutaj życie toczy się zupełnie innym rytmem…
Wiem… Szczęściarze z Was 🙂
Ja tez pracuje zdalnie, mąż zostawia mnie z dziećmi i jedzie do pracy. Niestety musi. Dzieci uczą sie zdalnie, ciagle potrzebują pomocy. Do tego ogarniam im śniadania, obiady i inne zajęcia. Sama próbuje jeszcze wrzucać coś na mojego bloga i kanały w mediach społecznościowych. Przestałam nagrywać filmy bo czuje sie mało atrakcyjna fizycznie w tym czasie i nie chce innych narażać na ten widok. Jest ciężko. Wczoraj pojawił sie u mnie katar. Panika w domu. Ale do szpitala nie pojechałam. Rano już było lepiej. Chyba wiosna przyszła i pyłki
My chcemy w tym wszystkim nie zwariować… I też nie czuję się obecnie odpowiednio do robienia sobie zdjęć czy filmów…
Zgadzam się z tym, co napisałaś we wstępie.
Pogoda jest piękna, az się chce wyjść, a tu trzeba siedzieć…
Niestety….
Uciekam jak się tylko da od tematu pandemii, mam już jej dość, zwłaszcza prezentacji sposobów, jak ją przetrwać. My działamy po swojemu, nadrabiamy to, co zaległe, poszukujemy wspólnych rodzinnych obszarów, ale przede wszystkim oddajemy się pasjom, które można ogarniać w domu 🙂
Chciałabym mieć czas na pasje obecnie 😀
A ja z przyjemnością poczytalabym jednak wpisy podróżnicze. Męczą mnie wpisy z serii co robić w domu. 🙂 Mamy tyle nauki (młodego) i ćwiczeń (fizycznych), że wystarczy później juz tylko leniuchować, czy na TV, czy z ksiązką, czy na necieczy też robiąc coś z papieru. 🙂
OK, w takim razie puścimy też coś z podróży w najbliższym czasie 🙂
My na szczęście mamy możliwość wyjścia do ogrodu, to nas ratuje
Obecnie zazdroszczę każdemu, kto ma dom z ogrodem.
Mamy dom z ogrodem, więc jest nawet nieźle. Ale nie da się ukryć, że każdy ma dość. Dzieci tęsknią za rówieśnikami, za koleżankami, ja za wyjściem i rozmową z jakąkolwiek dorosłą osobą face to face. Nie jest lukrowo i kolorowo, choć i tak uważam, że gdybym miała kisić się w bloku, nie daj że bez balkonu, to chyba bym z dachu skoczyła.
Skakać nie będę, jakoś damy radę… Ale łatwo nie jest
W tej sytuacji cieszę się , że mam dom z ogrodem. Mamy gdzie wyjść i psy wybiegać. Nie potrafiłabym przeżyć tej sytuacji w mieście.
Zazdroszczę… Moja siostra mieszka w domu po rodzicach ale teraz nawet nie ma jak pojechać…
Dom z ogrodem to teraz moje największe marzenie. Psychika mi siada. Nie wiem ile jeszcze wytrzymam zamknięta z moją rodzina na 37 metrach.
To mamy tak samo… Ja czuję się zamknięta w klatce…