Fotografia w podróży – jak zrobić ładne zdjęcia z wakacji?

Każdy chce przywieźć ładne zdjęcia z wakacji. To zrozumiałe. Często jednak okazuje się, że jak oglądamy w domu to, co zrobiliśmy i porównujemy z ujęciami innych choćby na Instagramie, to robi nam się trochę smutno. Warto tutaj zadać sobie samemu pytanie: Czy mogę zrobić coś, żeby moje zdjęcia z podróży były lepsze?

Odpowiem Wam od razu, że tak. I pokażę na przykładach, jak to zrobić i na co zwracać uwagę już na etapie naciskania spustu migawki. To wcale nie jest trudne. I nawet fotografując smartfonem już w tym roku będziecie mieli mnóstwo pięknych ujęć. 

1. Miej sprzęt pod ręką 

Nie ma ważniejszej rzeczy! Nawet najlepszy aparat czy najnowocześniejszy smartfon nie zrobią zdjęć leżąc w torbie. Sama często łapałam się na tym, że niby brałam aparat, ale niosłam go w torbie. Nie chciało mi się go wyjmować, chować, wyjmować, chować… I jakoś tak go nie używałam. Teraz zawieszam go po prostu na szyi albo niosę w ręku. Z telefonem jest łatwiej, bo zazwyczaj jednak jest pod ręką.

2. Prosty horyzont

Nic tak nie irytuje (przynajmniej mnie) w odbiorze zdjęć jak krzywy horyzont. I wiem, że wiele osób ma z tym problem. Cyka zdjęcie bez chwili refleksji i spojrzenia na kadr. A krzywy horyzont bardzo psuje ujęcia. Na szczęście da się to zazwyczaj naprawić w każdym programie do edycji (nawet takim z telefonu).

3. Kadrowanie

Ma wiele wspólnego z punktem nr 2. Bo prosty horyzont to podstawa kadrowania. Oprócz tego przydają się tzw. mocne punkty, czyli umieszczenie najważniejszych rzeczy w kadrze na przecięciach linii siatki. Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, włączcie sobie koniecznie tą funkcję. Bardzo ułatwia życie!

4. Czysty kadr i ładne tło

Przed cyknięciem zdjęcia sprawdźcie, czy nie ma bałaganu w tle? Czy obcy ludzie nie staną się bohaterami drugiego planu? Czy kadru nie zepsuje na przykład kosz na śmieci? Wiem, że czasem pewnych rzeczy nie da się uniknąć, ale warto o takich drobiazgach pamiętać. Choć nieraz te „przeszkadzacze” mogą nawet wyglądać OK. Co myślicie?

5. Rozmycie tła na zdjęciu

To bardzo uatrakcyjni i zróżnicuje Wasze zdjęcia. W smartfonach możecie użyć trybu portretowego, w aparatach trybu A (preselekcja przysłony). Trybem portretowym nie musicie robić tylko portretów! Portret Piotrka zrobiony aparatem, Młody na szlaku bajkowej Łodzi w dwóch odsłonach dla porównania: jedno zdjęcie w zwykłym trybie (i w trochę gorszych warunkach świetlnych) w telefonie, drugie w trybie portretowym też z telefonu. Przy okazji zobaczcie, jak szczegóły wpływają na zdjęcie. Żółta czapka moim zdaniem „zrobiła robotę”.

6. Poznaj swój sprzęt

Bez tego ani rusz. Kupujesz nowy ekstra super mega telefon, bo ma świetny aparat? Fajnie. A umiesz wykorzystać jego funkcje? Założę się, że wielu z Was nawet nie wie, co tam ma. Nie zgaduję, wiem to, bo uczyłam już wiele osób że ich smartfony potrafią więcej niż im się wydaje. A może masz lustrzankę za miliony monet, ale używasz trybu AUTO? Przestań 😉 Przeczytaj instrukcję obsługi (pomaga, polecam, sama od tego zaczęłam) i zacznij bawić się trybami. Najlepszy na początek będzie właśnie tryb A. A tak w ogóle to wiesz, że smartfony też często mają takie tryby półautomatyczne jak lustrzanki? Kryją się pod nazwą PRO. Można tam zrobić cuda.

7. Obróbka zdjęć

W zamierzchłych czasach używaliśmy głównie gotowych filtrów z programów do obróbki. Aż odważyłam się i zaczęłam bawić suwakami. I wiecie co? Efekty są o niebo lepsze. I nie słuchajcie tych, którzy mówią że tylko RAWy tak się obrabia. Ja to robię na JPG i sprawdza się genialnie. Osobiście korzystam z programu wbudowanego w telefon (bo mam dobry i się sprawdza). Ale można też zainstalować dedykowane do tego celu aplikacje. Na komputerze też korzystam z darmowych programów do obróbki. Oczywiście, z RAWów można wyciągnąć więcej. Ale od czegoś trzeba zacząć.

8. Światło i najlepsza pora na zdjęcia

Nie da się ukryć, że pora dnia ma znaczenie. 

Zawsze lepiej wyjdą zdjęcia w tzw. złotej i niebieskiej godzinie (okolice wschodu i zachodu słońca) niż w samo południe w pełnej lampie.

Warto też wtedy poszukać cienia. Sami zobaczcie, te dwa zdjęcia dzieli jakieś pół godziny i kompletnie inne warunki oświetleniowe (cień w lesie i pełne słońce na odkrytym terenie). 

Albo zdjęcie robione w nocy przy bardzo złym świetle (z ręki, doświetlane latarką) i zdjęcie w dzień w ciekawych warunkach. 

Z tym, że w podróży nieraz nie da się tak zaplanować czasu, żeby nie było konieczności robienia zdjęć w południe. Albo nie ma jak schować się w cieniu. Ale i na to jest rada. Czytajcie dalej, będę potem mówić krok po kroku, jak zrobić takie zdjęcie.

9. Reportaż z wakacji

Róbcie zróżnicowane zdjęcia. Niech to nie będzie tylko wujek Zdzisiek kadrowany od pasa w górę na tle morza. Po 20 takim zdjęciu zaśniecie przy oglądaniu. Niech Wasze kadry ułożą się w ciekawą historię. Niech opowiedzą o tym, jak ten czas wyglądał. I PAMIĘTAJCIE! Zdjęcia nie muszą być idealne. Ważne, żeby były dla Was ciekawe! Instagram to nie wszystko. Tam trafiają najlepsze, najbardziej wyselekcjonowane kadry. Tak, u nas też. A na dysku mamy setki prywatnych zdjęć, do których wracamy dużo chętniej niż do tych teoretycznie najlepszych.

10. Bądź czysty!

Pisałam w pierwszym punkcie, że najważniejsze to w ogóle wyjąć aparat. Ale zaraz po tym wyczyścić obiektyw! Wystarczy taka ściereczka jak do okularów albo ostatecznie bawełniana koszulka. Na szczęście obecne smartfony są mądre i same mówią, że już z Was trochę brudasy i czas to zmienić. Ale nie wiem czy wszystkie, więc jakby co, to pamiętajcie. Bo potem ominie Was stres zastanawiania się, czemu to wszystko wygląda jakby za mgłą. A ciocia Zdzisia nie będzie myśleć, że przez cały wyjazd obraz Wam się lekko rozmywał.

I tak płynnie po 10 punktach podstaw przechodzimy do sekcji:

JAK ZROBIĆ TAKIE ZDJĘCIE

Często widząc jakieś fajne ujęcie zastanawiam się, jak ono zostało zrobione. I najbardziej frustruje mnie, jak muszę przekopać pół internetu żeby to sprawdzić. Dlatego kilka pomysłów zaraz Wam pokażę. Jeśli macie jakieś ujęcia, których nie wiecie jak zrobić, odezwijcie się. Może razem coś wymyślimy. 

Wspólne zdjęcie z podróży

Od tego wziął się w ogóle pomysł na ten poradnik. Pokazaliśmy na Instagramie (gdzie Was serdecznie zapraszamy) nasz wspólne zdjęcie z wyjazdu na Polski Spisz. Tam też wyjaśniłam, jak to zdjęcie powstało. Wiem, że wielu z Was z tych rad skorzystało. Jak zatem zrobić takie zdjęcie bez pomocy osób trzecich?

Potrzebny będzie statyw (albo jakieś stabilne podparcie dla sprzętu). Opcja minumum to telefon i samowyzwalacz. Nie jest to rozwiązanie idealne, bo nie widzicie kadru i trzeba się nabiegać. Robiliśmy tak, więc wiemy z własnego doświadczenia. Potrzeba mnóstwa prób i cierpliwości. Ale da się.

Opcja bardziej zaawansowana to posiadanie aparatu, który da się połączyć z telefonem. Najlepiej, żeby miał też interwałometr (albo wbudowany już w aparat, albo dokupiony osobno). Co to daje? Na ekranie telefonu dokładnie widzicie kadr i wiecie, jak się ustawić. A interwałometr pozwala na zrobienie serii zdjęć (np. 10) w odstępach co kilka sekund. Można się wtedy wygłupiać, skakać, zmieniać pozy. Daje to większą swobodę i spontaniczność. Jest też minus (bo nie ma tu wyjść idealnych). Statyw trzeba mieć ze sobą i cały ten kram rozstawić, co chwilę trwa. Dlatego to raczej opcja na mini sesję w ciekawym miejscu niż szybkie zdjęcia podczas trekkingu. Ale macie wspólne zdjęcia z wakacji, na których wszyscy mają ręce, nogi i głowy 😉 .

Rozmyty wodospad albo morze (i to w pełnym słońcu)

Ileż ja na początku mojej przygody fotograficznej zastanawiałam się, jak to się robi. A to jest banalnie proste. Też przyda się statyw (choć przy dobrym świetle da się bez). Niezbędny jest jednak tryb PRO, o którym pisałam wcześniej. Czy to telefon, czy aparat, konieczne jest ustawienie preselekcji czasu (tryb S). Jeśli chcecie rozmyć ruch (czyli uzyskać efekt nieostrej wody), wydłużcie czas. Jeśli natomiast chcecie bardzo ostre krople, skróćcie. Po wejściu w tryb S eksperymentujcie i zmieniajcie czas, szukając tego idealnego. Ja ZAWSZE robię kilka ujęć na kilku różnych czasach i potem patrzę, które najbardziej mi się podoba. Nie ma gotowej recepty, jaki czas ustawić. Może to być 1 sekunda, może być 0,5 sekundy. Testujcie. To jest fajna zabawa. Będziecie zdziwieni, jak ciekawie to wygląda. Pamiętajcie jednak, że przy takich czasach żeby całe zdjęcie było ostre, a tylko woda jakby rozmyta, aparat/telefon musi być umieszczony lub trzymany stabilnie. Inaczej całe zdjęcie będzie nieostre i do niczego. Przy krótszych czasem wychodzi ładnie bez statywu.

A co z tym pełnym słońcem? 

To jest tak, że nawet przy krótkich czasach naświetlania i tak tego światła na matrycę pada tak dużo, że zdjęcie może wyjść przepalone. Żadna obróbka tego niestety nie uratuje. To co można zrobić, to użyć filtra ND. Zmniejszy on ilość światła docierającego do matrycy, czy pozwoli na dłuższy czas naświetlania bez przepalania zdjęcia. Filtr szary regulowany Haida NanoPro Variable ND (3.5-9stop) 62mm okazał się dla naszego Olympusa idealny. Sprawdził się w trudnych warunkach robienia zdjęć w pełnym słońcu. Praktycznie przez cały wyjazd nie zdejmowałam go z obiektywu. 

Filtr jest zbudowany z wysokiej jakości szkła optycznego zapewniającego ostrość i wierne odwzorowanie kolorów. Aby zapobiec powstawaniu odblasków i flar, obie powierzchnie filtra zostały pokryte powłokami antyrefleksyjnymi oraz powłokami Nano, które są odporne na zarysowania, wodę, olej czy odciski palców, co bardzo ułatwia czyszczenie filtra w porównaniu z standardowymi filtrami.

Dzięki regulacji mogłam odpowiednio dozować przyciemnienie i ekspozycję. Pozwalał on też na szersze otwarcie przysłony i zmniejszenie głębi ostrości, czyli uzyskanie pięknego rozmytego tła. I tak jak pisałam wyżej, na wydłużenie czasu naświetlania przy fotografowaniu dla uzyskania efektu rozmycia ruchu np. wodospadu czy chmur. I nie musiałam kupować kilku filtrów o różnych wartościach, bawić się w noszenie tego i zmiany w zależności od światła.

Pamiętajcie też, że nawet w smartfonie (w aparacie też oczywiście) macie możliwość korekty ekspozycji. Nie zastąpi to filtra, ale na pewno w niektórych sytuacjach pomoże. Czyli możecie przyciemnić lub rozjaśnić kadr i uzyskać nieco lepsze zdjęcie. Fotkę lepiej zrobić za ciemną niż za jasną. Za ciemną uratujecie w obróbce, a przepalona jest do wyrzucenia (bo w przepalonych miejscach obraz po prostu się nie zapisze).

Ładnie rozmyte tło

To jedne z moich ulubionych ujęć. Kocham robić portrety synkowi właśnie w takiej wersji. Piękna, ostra twarz i rozmyte tło. Magia. W smartfonie użyjcie trybu portretowego. Nie jest on jednak idealny, czasem chce „żyć własnym życiem” i nie zawsze ostrzy na to, co chcemy. Czasem trzeba zrobić kilka ujęć, żeby wyszło dobrze. Możecie też popróbować w trybach PRO, co bardzo polecam, macie tam większą kontrolę nad tym, co chcecie zrobić. W aparacie to tryb A. Im mniejszą wartość przysłony ustawicie (np 2,8 ) tym bardziej rozmyte tło uzyskacie. Jedna ważna rzecz, osoba portretowana musi być dość blisko Was a daleko od tła, żeby ten efekt się pojawił. 

Zdjęcia nocne

Tutaj też operujemy czasem naświetlania (tryb S). I nie da rady bez statywu. Przyda się też wężyk spustowy lub samowyzwalacz z opóźnieniem (żeby wyeliminować poruszenie przy naciskaniu migawki, bo zdjęcie wyjdzie nieostre). Należy aparat ustawić na statywie, ustawić długi (czasem nawet bardzo długi) czas naświetlania i cykać. Często ten czas wynosi nawet około 10 sekund. Nie utrzymacie aparatu stabilnie przez tak długi czas, nie ma szans. Dlatego niezbędny jest statyw. Tutaj też zazwyczaj robię to samo ujęcie na kilku różnych czasach naświetlania. W smartfonach jest już tryb nocny, choć osobiście uważam, że wiele mu jeszcze brakuje. I też potrzebuje statywu. Proponuję używać trybów PRO. Da to zdecydowanie lepszy efekt.

Ja widzicie po podanych przykładach, fotografia to jest zabawa. Uczy cierpliwości. Trzeba ją ćwiczyć, bo tylko tak można nabyć nowych umiejętności i doświadczenia. Kiedy jednak to robić, jak nie w wakacje. Mamy więcej czasu i spokoju, można oddać się nowym pasjom.

Warto jednak jeszcze przed wakacjami poznać swój sprzęt i zobaczyć, na co nam pozwala. Wtedy z większym luzem podejdziecie do przygody pod nazwą „fajne zdjęcia z wakacji”.

Dajcie znać, jak Wam poszło!

PS Ja uczę się fotografii każdego dnia. W Internecie mnóstwo jest wartościowych darmowych poradników i kursów, z których warto skorzystać. I pomimo udziału w wielu kursach stacjonarnych, też szukam informacji online. Ale jak każdy, mam też zdjęcia których praktycznie nią da się uratować, ale i tak je zachowałam. Część z nich już nawet widzieliście na blogu. 

Ale żeby jednak zakończyć przyjemnie dla oka, to zakończmy jednym z moich ulubionych kadrów. Wykonanie i pstryknięcie: Roxi, wypatrzenie i pomysł na kadr: Piotrek 🙂

2 komentarzy Dodaj swój
  1. Cenne porady przepiękne zdjęcia z podróży ❤️❤️❤️ uwielbiam z Wami podróżować i odkrywać te wszystkie miejsca.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.