– Halo, halo! Drogi mężu, czy wychodzimy gdzieś „na miasto” na Walentynki?
– Droga żono, chyba że na spacer na Maca. Mamy blisko, nawet samochodem nie trzeba by jechać. Podejdziemy na driva spacerkiem. Kupimy po zestawie i zjemy na krawężniku.
Jaki czas, takie możliwości. Do 14 lutego restauracji raczej nie otworzą, nie ma co się łudzić. Hotele ponoć w ograniczonym stopniu otwarto, ale jak głosi wieść gminna – większość z miejsca poszło, szczególnie te w okolicach stoków. Zatem romantyczne i upojne chwile we dwoje oddaliły się z prędkością światła. Co nam pozostaje? Romantyczna randka w łazience, najlepiej przy włączonej pralce. Atrakcje dodatkowe w pakiecie gwarantowane.
Najpierw jednak trzeba wymęczyć przychówek, który pewnie akurat TEGO dnia nie będzie chciał iść spać o ludzkiej porze. Jaka to jest niesprawiedliwość, że ci którzy chcą spać najpierw muszą położyć tych, którzy spać nie chcą. Ale TEGO dnia właśnie chodzi o to, żeby rodzice nie zasnęli. Zatem nie będzie leżenia i miziania do spanka, bo matka czy Kaku zasypiają szybciej niż Pendolino jedzie. A na pewno szybciej niż Dzieć 😉 .
Jest tu jeden problem. Po całym dniu pracy i zabawiania towarzystwa, o godzinie 20 człowiek marzy już tylko o świętym spokoju, a nie szaleństwach sobotniej (niedzielnej) nocy. A jednak chce się trochę tej energii z siebie jeszcze wykrzesać. Dla dobra małżeńskich relacji 😉 . Nie za bardzo mamy w planach podnoszenie rozwodowych statystyk, więc podwójne espresso i znowu jesteśmy w grze. Żadne tam wino, bo to na pewno gwarantuje spanie natychmiast. Nogi ogolone, perfumy wyciągnięte z czeluści szafki, będzie fajnie 😉 (ja nie golę nóg – przyp. Pjoter).
Raaaaanyyyy, kolacja! Nie ma nic do jedzenia, a zanim przyjedzie coś z zamówienia, to północ wybije i będzie po Kopciuszku. Szybka sałatka z tego, co w lodówce musi wystarczyć. W końcu czas we dwoje jest najważniejszy. Jeszcze tylko włączyć jakiś romantyczny film, zapalić świeczki i gotowe! (Jak będzie film to zasnę – przyp. Pjoter).
– Maaamooo! Kaakuu! Niech mnie ktoś przykryje!
– **************** Już synku, idę!
Po kolejnych 15 minutach można siadać do randki, mąż jednak wino wyjął (bo nie ma whisky, jest tylko ta limitowana, co szkoda ją otworzyć – przyp. Pjoter). Może nawet uda się zjeść. Film odpalony, jest fajnie 🙂
– Maaamooo! Nie mogę spać. Miałem zły sen.
– **************** Już idę, synku!
No i zasnęłam razem z nim. To po randce 😉 Mąż wino wypił sam 😀 (raczej usiadł do pracy. I wypił herbatę zieloną – przyp. Pjoter).
Historia hipotetyczna trochę z humorem i dystansem, bo inaczej można by zwariować. Ciekawa jestem, jak mogłyby u Was wyglądać Walentynki 2021?
Warto sobie też jakoś osłodzić te pewne niedogodności. Jakiś drobiazg będzie na pewno miło odebrany. Ja osobiście zawsze ciepło witam kwiaty (nic nie wyrośnie na działce i na klombach do tej pory – przyp. Pjoter). Najchętniej bukiet róż (bo to jeszcze nie czas na moje ukochane wiosenne tulipany) najlepiej bez dodatkowych dekoracji, taki „saute”.
Z innych pomysłów, szczególnie takich, które można kupić wcześniej i gdzieś ukryć do „dnia zero”, byłabym zadowolona na przykład z koszulki albo szlafroczka. Bo z doborem innej bielizny bez mierzenia to u mnie średnio… Chyba że model, który mam, tyle że w innym kolorze. Ale tu by pewnie zawiało trochę nudą (a to panie w sklepie nie pomogą? – przyp. Pjoter).
A co myślicie na przykład o zaręczynach w takich wyróżniających się dniach? Chciałybyście otrzymać taki prezent? Na przykład coś takiego? My zaręczyliśmy się o północy w Sylwestra. Było, hmm, nietypowo. Kiedyś opowiem Wam tą historię dokładniej 🙂 (dobrze, że dałaś ten palec, nie? – Pjoter).
A może wieczór z planszówka? Jest sporo nadających się do gry we dwoje, ale pozostając w tematyce zobaczcie na tą:
Podobno całkiem fajna. Graliście?
Ciekawym kubkiem termicznym też bym nie pogardziła. Szczególnie takim poprawiającym humor. No sami powiedzcie, czy taki napis nie powoduje uśmiechu na twarzy.
A jak już zupełnie brak pomysłów, to zawsze można zapakować we wstążkę siebie 😉
Udanych Walentynek z dystansem (społecznym, ale nie tym w parze)!
nie świętuję walentynek, po prostu kiedy najdzie nas ochota urozmaicamy nasz związek, zazwyczaj bez szczególnej okazji 😉
😉
Urocze! My spędziliśmy randkę walentynkową w tempie błyskawicznym, przy sushi i winie, podczas gdy dzieci oglądały bajki 😉
To albo była tego dnia dłuższa bajka, albo na prawdę ekspresowa randka 😉
jak dla mnie dzien jak kazdy inny 😀
jeszcze teraz ta pandemia, to nawet ze znajomymi nie bedzie szans sie umowic na pizze albo piwo.
masakra!
Niektórzy lubią jakoś wyszczególnić ten dzień 🙂 Ale fakt, w tym roku będzie to trudne…