Makabrycznie się zrobiło? Chyba nie, bo choć tytuł może i lekko przerażający, to jednak trumna dachowa to ważny wybór, który… podejmowałem sam. Miało być ładnie i ergonomicznie. Miało po prostu współgrać z bryłą Pomarańczowej.
Pożyczona trumna? Brzmi nieswojo
No właśnie. W planach, jak już wspominaliśmy TUTAJ, mieliśmy w minione wakacje objazdówkę po Europie. Skończyło się na objazdówce po Polsce, ale boks dachowy okazał się niezbędny.
Dlaczego nie wynajęliśmy? Przede wszystkim ze względu na fakt, że jeździmy sporo. Innymi słowy, trumna nie leży w piwnicy odłogiem. We wrześniu zrobiliśmy z nią około 2,5 tysiąca kilometrów. Planujemy kolejne podróże. Ma to sens. Tym bardziej, że chcieliśmy (albo bardziej ja chciałem) zachować aerodynamiczną sylwetkę całego zestawu. Zarazem trzeba pamiętać, że przy wynajmie i tak trzeba mieć własne belki, a tu także zaszalałem.
Thul(ę) się
Na pewno wyglądałem jak wielki niedźwiedź tulący się do jeszcze większego kartonu, gdy sam próbowałem, o dziwo z niezłym skutkiem, wnieść ten majdan do komórki. No tak, bo wcześniej nie robiłem przymiarek, nie jeździłem po sklepach i nie sprawdzałem naocznie. Zaufałem panu Kamilowi z Katpolu, choć z jedną rzeczą daliśmy… Ale o tym za chwilę. Wybaczcie, że nie nagrałem jakiegoś pełnego wzdychania unboxingu, ale… Nie planowaliśmy wówczas bloga.
Jednak do meritum. Wybór padł na Thule Touring Sport Anthracite Aeroskin. Technikalia? To co najważniejsze, czyli pojemność 300 litrów i ładowność 50 kg, dodatkowo montaż fastclick. O wszystkim możecie przeczytać u producenta lub u sprzedawców. Ważne jest, że to po prostu dość lekkie pudło, które idzie samemu wrzucić na dach, czy samemu zanieść do komórki. Chciałem, żeby był w czarnym macie i taki jest.
Belki? Poproszę te amerykańskie
Tu chodziło o zachowanie aerodynamiki. Mamy relingi dachowe, które są dość niskie, nie chciałem dodatkowego podwyższenia, więc belki musiały być umieszczone między relingami. I oczywiście miały być czarne. Były, tzn. w większości są nadal.
Tak czy inaczej, wybór padł na może mało popularną, ale w moim odczuciu absolutnie topową markę w tym względzie, czyli Yakimę RailBar. Bardzo prosty montaż, dobre zabezpieczenia, solidność. No i aerodynamika. Przypominają płat skrzydła samolotu. Pierwsze wrażenia po montażu? Ależ to estetycznie wygląda!
Montaż, czyli czytamy instrukcje obsługi
Ponoć każdy prawdziwy facet po rozpakowaniu nowego sprzętu wywala instrukcję obsługi. Nie, ja tak nie robię. Nie lubię marnować czasu na zadawanie sobie pytań „jak to zrobić?”, skoro ktoś poświęcił sporo czasu, by mi to wytłumaczyć. Można powiedzieć, że szanuję pracę wykonaną przez kogoś kto musi to wszystko naszkicować, nanieść graficzki i racjonalnie wytłumaczyć.
Montowaliśmy razem. Na dzień przed wyjazdem. To znaczy ja, Roxi i Młody. Nie powiem, że zrobiliśmy to rachu ciachu i już, bo zajęło nam to dłuższą chwilę, ale daliśmy radę bez zbędnej irytacji i nerwów. Jak wspomniałem wcześniej, i boks, i belki są naprawdę dość intuicyjne w montażu. Tylko trzeba pamiętać o odpowiednich odległościach.
Owiewko ty moja, tak cię pragnąłem
No właśnie, czasu zeszło trochę więcej, bo wymyśliłem sobie owiewkę, a jakże, od Yakimy. Montuje się ją do pierwszej belki. U nas się nie udało. Za nisko leży bagażnik względem dachu. Próbowaliśmy na różne sposoby i nic. Zatem, jak chcesz kupić fajnie wyglądającą owiewkę redukującą szum to ciągle ją mamy.
To ten fragment, gdy uważam, że ciała dałem i ja, i Katpol. Natomiast nikt nie ma obowiązku pamiętać o wszystkich rozmiarach auta. Ja się podpaliłem, kupiłem, miało być młodzieżowo, a wyszło tak, że kurz to najlepszy przyjaciel windshield’a. Zdarza się.
Panie, ale jak to jeździ? Czy nie spada z dachu? Czy trzeba wozić kanister z paliwem?
Nie odczuwałem żadnej różnicy w prowadzeniu samochodu. Choć trzeba pamiętać, że przezornie zerkaliśmy przez okno dachowe, czy nasz dobytek jeszcze nie odleciał. A odlecieć mógł, bo… lubię testować różne rozwiązania.
Powiedzmy tak, z prędkością autostradową nawet nie drgnął. Oczywiście mówimy o autostradach niemieckich. Przecież to, że podróżowaliśmy po Polsce nie oznacza, że nie przemieszczaliśmy się po drogach naszych zachodnich sąsiadów, prawda?
Spalanie? Trochę więcej zje, ale… W przypadku Pomarańczowej wychodzimy z założenia, że zje ile jej się da. Z drugiej strony, nie odnotowaliśmy większych różnic w zasięgach na baku. Wartościami nie chcę rzucać, bo nie będą miarodajne. Po prostu nie skupiałem się na tym.
Pisałem, że belki były czarne, ale już nie są. No właśnie. Na S3 był bardzo mocny, boczny wiatr. Bagażnik, choć natrętnie sprawdzałem uchwyty na każdym postoju, przesunął się jakieś 5 cm w prawo. Nic strasznego, ale trochę pokiereszował czarny lakier. I tyle.
Wady i zalety, czyli marzenia o cygańskim taborze
Są. I jedne i drugie. Do zalet niewątpliwe należy zaliczyć znaczące powiększenie przestrzeni bagażowej. Mogliśmy dzięki temu zabrać choćby nosidło turystyczne, łóżeczko dla Młodego i pościel, jak i trochę innych gratów.
Możesz z tym wszystkim podróżować z prędkością maksymalnie dozwoloną w Polsce i nic się nie stanie. Oczywiście o ile dobrze wszystko jest zamontowane i nie ma gigantycznej wichury. Zarazem, przynajmniej w naszym przypadku, w samochodzie nie zrobiło się nagle głośniej. Pomarańczowa jest nieźle wyciszona, i mimo okna dachowego, przy wyższych prędkościach (oczywiście przy zasłoniętej rolecie dachowej), dało się swobodnie rozmawiać, śpiewać, czy słuchać muzyki.
Może lać deszcz, ale nic Wam nie zamoknie. Testowałem nie tylko w ulewie, ale i na myjni. Bagażnik łatwo się otwiera, choć czasem po prostu trzeba wejść na próg auta, by coś wyciągnąć. Ale można zamontować bliżej drzwi i po problemie. U nas to nie wchodziło w grę, bo: a) jestem wysoki i se sięgnę, a co! b) AERODYNAMIKA! c) płetwa antenowa idealnie wpasowuje się pod koniec boksu, gdy go umieścisz na środku.
Co z tymi minusami? Może być problem z dostępem, jeżeli jesteś niższą personą. Nie polecisz też 250 migając do wszystkich długimi, co nie oznacza, że musisz się człapać. No i przede wszystkim. Wyglądasz jak obwoźna trupa cyrkowa lub cygański tabor. Ale to akurat ma swój urok, a przynajmniej nam nie przeszkadza. Wrodzona skromność i dystans to nasze cechy. Przede wszystkim moje.
bardzo ciekawie napisany artykuł. Zastanawiam się nad zakupem i troche się przekonałem
Cześć. Myślę, że będziesz zadowolony. My od tamtego czasu przejechaliśmy z boksem tysiące kilometrów i jesteśmy bardzo zadowoleni. Trzeba czasem przesmarować, żeby łatwo się otwierało i w sumie tyle.
no wiem ,wiem chce jak najdłużej zatrzymać Beatrycze w rodzinie , bo świetnie mi się jeździ 😉
czy mógłbym się dopytać o model belek Yakimę RailBar i jaki rozmiar ?
Będę wdzięczny 🙂
Szczere mówiąc to z tego co kojarzę to pełna nazwa brzmi Yakima RailBar S45YB, z tym, że to ostatnie oznaczenie to chyba kolor. One pasują na relingi tradycyjne, nie podnoszą do góry całości, tylko idzie na równi z relingami. To też oznacza, że przy niektórych trumnach trzeba się pewnie trochę nacyrklować, co by nie oprzeć go na płetwie antenowej 😉 Natomiast, na pewno fajnie wyglądają i faktycznie są bardzo opływowe, razem z opływowym boksem można latać dość sprawnie po autostradach. U nas raz wystąpiło przesunięcie na jakieś 2000 km. I to o powiedzmy maksymalnie 5 cm, a wiało niemiłosiernie. Delikatnie pokiereszowały się belki, ale tego można się spodziewać przy użytkowaniu. Natomiast, najlepiej jak masz możliwość to pojechać i gdzieś sprawdzić. A nawet jeśli nie, to jak zamawiasz upewnij się co do możliwości zwrotu 😉
Witajcie , właśnie nosze się zamiarem kupna , bliźniaki w drodze, a jak wiemy e91 to nie jest ogromne kombi 😉
Czy wg was dwie gondole się tam pomieszczą ?
Pozdrawiam .
Hmm, w sumie to wiele będzie zależało od wózka, choćby od tego jak duże są koła i same gondole oraz stelaż, ale… Nawet jeżeli upchniesz po dach, obyś miał siatkę odgradzającą przestrzeń bagażową od kabiny, to nie sądzę, by coś jeszcze weszło do bagażnika. Chyba trumna szybciej wejdzie do gry. Albo zamiana na większego touringa 😉
Piękny kor samochodu macie ma terenowy samochód z belkami może kiedyś i my zamontujemy choć mój maż kierowca niedzielny i wolimy pociągi.
Pociągiem to już wieki nie jechałam. Nawet ostatnio o tym myśłałam jako atrakcja dla Młodego 🙂
My kiedyś wypożyczaliśmy i sprawdzała się u nas znakomicie. Teraz mamy ogromne auto więc nie ma takiej potrzeby 🙂
Nasze niby kombi, ale jak musimy zabrać łóżeczko to już ponad jego pojemność.
Mi akurat nie potrzebna jest, więc nie wgłębiałam się nigdy w ten temat.
Rozumiem, nie każdy musi potrezbować boxu dachowego 🙂
Nie miałem jeszcze przyjemności z “trumnami” na dachu własnego auta, ale miło poczytać o waszych doświadczeniach 😉
W tamte wakacje to też był nasz “pierwszy raz” 🙂
Brawa za tytuł 😀
A co do trumny, to jeszcze jej nie potrzebuję, ale kto wie, może latem się przyda 🙂
Nam też przydaje się na urlopy 🙂
No tak…trumne dobrze wlasna miec 😉
🙂 w czarnym macie idealna
Hahaha tytuł i zdjęcie strasznie mylące ale fajnie brzmiało to
O to chodziło, żeby było nieoczywiste 🙂
Szczerze napiszę, że totalnie się na tym nie znam. Za to sama forma tekstu, tytuł i śródtytuły sprawiły, że z przyjemnością zapoznałam się z tematem. Chętnie powrócę do wpisu kiedy już nabędę samochód i poczuję potrzebę posiadania trumny na dachu 😉
Cieszymy się, że się podobało 🙂 to dla nas motywacja, żeby więcej pisać w takim stylu 🙂
A ja od samochodu wymagam tylko tego, żeby się nie zepsuł 😛 Pozdrawiam 🙂 Pokazuję Twój blog mojemu mężowi 🙂
Zapraszam do siebie:
https://naprawdenienazarty.blogspot.com/2019/01/lelek.html
Bardzo dobre rozwiązanie kiedy potrzebujemy więcej miejsca do przewożenia różnych rzeczy
zdębiałam jak zobaczyłam tytuł
😉
Na tę chwilę ‘trumna’ nam się nie przyda niemniej jest dość fajnym rozwiązaniem 🙂
Jak ja nie lubię aut z tymi “trumnami” na bagażniku :
Dlaczego?
Nam by się taka trumna na dachu przydała ;d
Polecamy, zachęcamy. Ta co my używamy bardzo dobrze się sprawdza.
Teraz już bagażnik nam wystarcza, spokojnie się w nim mieścimy nasze bagaże, ale jeśli tylko coś potrzebne i praktyczne, to jak najbardziej warto zainstalować. 🙂
Nas cały czas kusi trochę bardziej sportowy samochód, a wtedy trumna na wyjazdy będzie pewnie jeszcze bardziej potrzebna. Przynajmniej póki co 😉
Grunt ot mieć twórcze pomysły
Pół europy zjechalismy hondą accord, za rok może uda nam się druga połowa – teraz juz z bmw x5
Nam na razie Europa w tamtym roku nie wyszła, ale jest plan na te wakacje 🙂 Trzymaj kciuki 🙂
Świetny post, fajnie się czytało,
Chociaż tytuł przez moment mnie zniechęcił,
bo pomyślałam o matko , 3 blog z kolei o zabijaniu, a tu taka przyjemność była w czytaniu 🙂
Nie no, zabijać to my tu nie będziemy 😀 Chyba, że śmiechem
Dobra trumna nie jest zła 😉
Wiadomo 🙂
Powiem Ci, że tytuł genialny. 🙂
Udał się.
Mam taką zabawkę i jestem zadowolona. Sprawdza się.
Dzięki, mam nadzieję, że nie tylko tytuł 🙂
Też chyba musielibyśmy pomyśleć o takim gadżecie 🙂
Trumny są fajne 😉
Obecnie mi wystarcza w zupełności bagażnik samochodowy, ale faktycznie jeśli komuś potrzeba więcej miejsca to takie rozwiązanie jest chyba najlepsze. Napewno w razie potrzeby w przyszłości wrócę do tego tekstu, bo jest dużo przydatnej wiedzy 🙂
Zapraszamy, może przy okazji jeszcze coś przydatnego dla siebie znajdziesz 🙂
Auto, ma jeździć i tyle 🙂
Dla jednych ma tylko jeździć, dla innych ma jeszcze sprawiać frajdę. My jesteśmy akurat z tych drugich. Lubimy choćby poszaleć po torze, o czym kiedyś napiszemy 🙂
Jaka zmyłka z tym tytułem- dobre! 😀
Piotrek miał wenę 🙂 mnie też zaskoczył 🙂
Nam zwykły bagażnik przestał wystarczać, ale bardziej rozważamy zakup większego samochodu niż takiej trumny 😉
Hmm, u nas w grę wchodzi raczej tylko mniejsze i bardziej sportowe auto 😉
Korzystaliśmy i bardzo sobie cenimy takie rozwiązanie. Przydaje się szczególnie na dłuższe podróże i wszystkie wyjazdy z dziećmi 🙂
Zgadzamy się z tym my i wielu naszych znajomych. Ludzie stosują takie rozwiązanie, bo dodatkowa przestrzeń bagażowa nie jest potrzebna ciągle tylko zazwyczaj na wakacje 🙂
Bardzo fajne rozwiązanie na dłuższe wyjazdy, szczególnie przy dziecku, kiedy wiadomo, że ilość bagażu wzrasta nagle w tempie nieadekwatnym do wielkości pasażera 😉
Dokładnie tak! To jest fenomen 😉 Taki mały, a tyle rzeczy.
O tak, tytuł intrygujący 🙂 Zwłaszcza, że nie wiedziałam, że to coś można nazwać trumną 🙂
Bo trochę wygląda jak trumna z kształtu 🙂
Przez jakiś czas też.chodzil pomysł zakupu Thule na dach samochodu,.ale finalnie obyło się bez zakupu:)
My też długo dawaliśmy radę, no ale w końcu polegliśmy, łóżeczko turystyczne nas pokonało 🙂
Fajny poradnik, btw, nie sądziłam, że trumna może aż tak ładnie pasować do auta
Małżonek wybierał 🙂 I jak widać wyszło całkiem fajnie
Co prawda póki co podróżuję głównie z plecakiem i bez auta, więc temat jest mi całkowicie obcy, jednak dobrze na przyszłość znać wady i zalety posiadania czegoś takiego 🙂
To prawie jak plecak dla samochodu 🙂
Za tytuł (i za tekst też) należy się blogowy Oskar 🙂
A dziękuję, postaram się częściej, by nie rozczarować fanów
Nam obecnie wystarcza bagażnik, ale nie wykluczone, że kiedyś skorzystamy z takiego sprzętu 😉 Bardzo podoba mi się styl tego posta, niby tylko opis bagażnika, ale taki… ciekawy 🙂 Pozdrawiam!
Dziękuję, doceniam taką motywację, by pisać więcej 😀
Faktycznie sprawdza się idealnie w podróży, ja pakuję do niej deski snowboardowe i cały osprzęt.
To jest idealne zastosowanie boxu zimą 🙂 deski czy narty są długie i właśnie tam się mieszczą, u nas oczywiście są też specjalne mocowania do tego
nam nie potrzeba, mamy auto w kombi i dajemy radę przy dluzszych wyjazdach 🙂
nasze to też kombi, ale w pewnym momencie już nie wystarczył
Nie mamy, ale chyba nam się przyda przy następnych wakacjach 😀
My też długo dawaliśmy radę bez, aż w końcu okazał się niezbędny 🙂
Nie mamy, mąż jest mistrzem układania walizek w bagażniku:)
U nas podział obowiązków był taki, że Szanowny znosił do auta bambetle i wrzucał do środka a potem ja bawiłam się w tetris w bagażniku. Do tego wyjazdu wszystko wchodziło. Niestety tym razem musieliśmy zabrać łóżeczko turystyczne po raz pierwszy, co w połączeniu z walizkami, wózkiem (Joie), nosidłem Deuter i milionem drobiazgów typu pieluchy, kosmetyczka, jedzenie, cała elektronika itp przerosły możliwości pomarańczowej. A że mamy żelazną zasadę, że nic nie jeździ luzem w środku (nawet piesek w pasach 🙂 to box jednak był niezbędny.
My nie mamy. Wszystko mieścimy w bagażniku. Mąż stwierdził, że z taką “trumną” na dachu spalanie bardzo drastycznie mu wzrośnie 😉
My nie zauważyliśmy znaczących różnic w spalaniu, a ilość miejsca znacząco się zwiększyła. Do pewnego czasu też mieściliśmy się w bagażniku, ale niestety konieczność zabrania łóżeczka (nigdy wcześniej nie woziliśmy, zawsze było na miejscu) przerosła możliwości naszego auta.