Preikestolen (ang. Pulpit Rock) to jedna z topowych atrakcji Norwegii. Szlak jest znany chyba każdemu, kto do kraju fiordów przybywa. To cel masowych wycieczek, prawie że pielgrzymek jak do Częstochowy. W końcu inna nazwa tej skalnej półki to Ambona. A ilość osób jaka tam wchodzi sprawia, że podobno potrafi się ustawić kolejka jak na Giewont w szczycie sezonu. 2022 rok jest kolejnym rokiem rekordowym, Norwegia zakłada, że na szlak wejdzie więcej osób niż w ostatnim przedpandemicznym roku 2019 (wtedy było to 331 tys. osób). A wiecie, że w 2008 roku na szlak weszło tylko 12 tys. ludzi? Dla porównania na pobliski (ale nieco trudniejszy) szlak na Kjerag, ten zaklinowany w skałach kamień, wejdzie prawdopodobnie tylko około 80 tys. osób w 2022 roku, to jest jakieś 4 razy mniej niż na Preikestolen.
Te dane pokazują, jak bardzo Preikestolen stał się popularny. Parking przy schronisku potrafi być zapchany pomimo, że jest ogromny, pomieści nawet 1000 (!) samochodów. Na stronie stowarzyszenia Preikestolen365 są informacje o tym, co zrobić żeby uniknąć tam tłumów. To wszystko wygląda nieco przerażająco dla osób, które jadą do Norwegii, żeby w spokoju podziwiać dziką naturę. O co więc w tym wszystkim chodzi i czemu w ogóle się tam pchaliśmy?
Każdy kraj ma swoje topowe atrakcje. Takie, które są na pocztówkach, takie które są reklamowane jako te dla każdego. Takie, którymi chce się chwalić na cały świat i takie, z którymi jest kojarzony. Preikestolen w ciągu ostatnich 10 lat przeszło drogę od dość mało znanej do tej najbardziej popularnej. Trochę w tym ręki samych Norwegów, a trochę turystów. I tak spirala się nakręciła. Naszym zdaniem są 3 szlaki w Norwegii, o których wie każdy, kto tam jedzie turystycznie, nawet przysłowiowa Grażynka z klapkami z Biedry 😉 . To Kjerag, Trolltunga i właśnie Preikestolen. Ale skoro są 3, to czemu wszyscy pchają się na Ambonę? To proste, szlak jest najkrótszy i najłatwiejszy. Ale czy to rzeczywiście spacerek po płaskim?
Przeczytałam chyba z 20 tekstów na różnych blogach o tym, jak wygląda szlak na Preikestolen. I w sumie nie wiem, czy bardziej chciało mi się śmiać czy byłam przerażona. Wszyscy (prawie) piszą, że to łatwiutki spacerek, padło nawet stwierdzenie, że właściwie po płaskim. I potem te tłumy ludzi przeświadczone, że tam będzie jak w Kościeliskiej idą w adidasach, bez przeciwdeszczowych ubrań i zapasu wody. Bo to przecież spacer, a nie górski szlak. A nie, przepraszam. Blogerzy piszą, że jednak rekomendują buty górskie. Mam wrażenie, że te zdania zostały napisane, bo tak wypada… To są pewnie osoby, które na luzie idą na Orlą Perć, więc mają inne spojrzenie na trudności na szlaku.
Jak zatem W RZECZYWISTOŚCI wygląda szlak na Preikestolen?
- ma 8 kilometrów długości w dwie strony,
- do pokonania jest 500 metrów przewyższenia (sumarycznie, bo są podejścia i zejścia),
- szacowany czas przejścia to 4-6 godzin w dwie strony (do tego trzeba doliczyć czas na górze),
- trzeba sporo podejść do góry (ale kilka lat temu Szerpowie z Nepalu ułożyli tam schody ze skał, więc jest łatwiej),
- szlak ma przekrój interwałowy, po mocniejszym podejściu w górę jest kawałek po bardziej płaskim (i tak 3 razy).
Jeśli ktoś ma kondycję kozicy górskiej, to wbiegnie na górę nawet w godzinę. I długość i trudność szlaku nie ma dla niego znaczenia, stąd te opinie na blogach o spacerku po płaskim. Jednak większość osób, które spotkaliśmy na szlaku, to byli ludzie o przeciętnej kondycji. I męczyli się tam solidnie. To jest naprawdę wymagający „spacer”. Ale da się! Spokojnym krokiem, bez forsowania się, właściwie każdy naszym zdaniem sobie z tym podejściem poradzi.
Są miejsca gdzie idzie się krętą, szutrową ścieżką do góry, są kamienne strome schody, są kładki na bagnach, są płaskie fragmenty po skałach. Szlak jest różnorodny i bardzo dobrze przygotowany. Około kilometr przed celem postawiono kilkuosobowy schron ratunkowy. Do środka można wejść po uzyskaniu zgody (jest podany nr telefonu), ale przed nim są ławeczki, gdzie można usiąść i chwilę odpocząć, czy schronić się pod małym daszkiem przed deszczem.
Preikestolen z dzieckiem
My wchodziliśmy na Ambonę we wrześniu z sześciolatkiem. Całą drogę szedł na własnych nogach i wzbudzał ogólny podziw i szacunek na szlaku 🙂 Wiele osób mu kibicowało i gratulowało wytrwałości, co pokazuje, że dla tych ludzi też to był duży wysiłek. Szliśmy bardzo powoli, ponieważ właściwie cały czas ze względu na brak barierek trzeba naszym zdaniem dziecko asekurować i trzymać po prostu za rękę żeby nie spadło. Do tego robiliśmy postój przy schronie na jakieś jedzonko i herbatę, więc w sumie droga w jedną stronę zajęła nam troszkę ponad 3 godziny.
Mieliśmy w planach dłuższy piknik na górze, ale Norwegia postanowiła być Norwegią 😉 . Udało nam się zrobić dosłownie w ostatniej chwili kilka zdjęć na klifie, ale wyżej już nie weszliśmy, żeby zobaczyć skałę z góry. Rozpętała się taka ulewa, że momentalnie pojawiła się ściana wody. Pewnie gdybyśmy byli bez dziecka, próbowalibyśmy to przeczekać. Ale obecność potomstwa determinuje podejmowanie pewnych decyzji, więc zarządziliśmy natychmiastowy odwrót. Schodziliśmy już w dość ulewnym deszczu, bardzo przydały się ubrania odpowiednie do pogody i dobre buty trekkingowe. Aaa, polecamy nie zapomnieć pokrowca na plecak, my ten błąd niestety popełniliśmy. Dobrze, że w naszym apartamencie była suszarka do ubrań i że do noclegu mieliśmy tylko jakieś 10 minut jazdy 😉 .
Jak się przygotować do wejścia na Preikestolen z dzieckiem?
- sprawdź prognozę pogody,
- nawet jak pokazuje, że będzie ładnie, weź rzeczy na deszcz! This is Norway, jak mówili nam Norwegowie! Tutaj pogoda potrafi zmienić się w kilka minut,
- toalety są tylko na początku szlaku, na parkingu,
- nie ma po drodze koszy na śmieci, więc wszystko co wnosimy zabieramy też na dół,
- weź zapas jedzenia i picia, tam nie ma na końcu schroniska z frytkami i gorącą czekoladą!
- buty trekkingowe to konieczność, ludzie wchodzący w adidasach okrutnie się ślizgali. Mnie nawet w butach z grubą podeszwą na drugi dzień bolały stopy od spodu po chodzeniu po kamieniach,
- zarezerwuj sobie na ten szlak cały dzień, z dzieckiem idzie się wolniej.
Wiek dziecka a wejście na Preikestolen
Jak zawsze, jak się człowiek bardzo uprze to wszystko się da. Naszym zdaniem jednak albo potomstwo powinno już sprawnie poruszać się na dwóch nogach i dać radę samodzielnie pokonać szlak albo być na tyle małe, żeby swobodnie mieścić się w nosidle na plecach rodzica. Czyli najlepiej jest wejść z maluchem albo z minimum 5-6 latkiem.
3-4 latki mogą mieć problem z wytrzymaniem trudów wejścia, a niesienie na rękach nie wchodzi w grę naszym zdaniem, bo jest po prostu niebezpieczne. Do tego trzeba cały czas uważać na dziecko, bo szlak nie ma barierek ani innych zabezpieczeń i można po prostu spaść i zrobić sobie krzywdę. Nie mówiąc już o samej Ambonie, gdzie przepaść ma 600 metrów do lustra wody. Choć skoro to piszemy, to znaczy że osobiście tego nie mierzyliśmy 😉 .
Na koniec kilka kwestii praktycznych
- Poradników o tym jak się tu dostać z Polski jest sporo. Można przylecieć do Stavanger i dojechać tutaj busem. Połączeń jest bardzo dużo, to w końcu popularne miejsce. Wszystko jest dokładnie opisane na stronie Preikestolen365 (po norwesku, angielsku i niemiecku). Policzyliśmy „z grubsza” cenę dojazdu z lotniska na parking transportem publicznym i wyszło ok 700 NOK w dwie strony ZA OSOBĘ. Bardzo drogo naszym zdaniem. Lecąc w kilka osób bardziej komfortowo jest wynająć auto na lotnisku i zapłacić za parking i paliwo.
- My jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, że nocowaliśmy w Jørpeland (choć apartament z widokiem na przystanek autobusowy, gdzie mogliśmy machać rano młodzieży szkolnej nie był najbardziej szałowy ze wszystkich w których spaliśmy), to jednak do Preikestolen mieliśmy jedynie 10 minut jazdy. To nas absolutnie zachwyciło po wcześniejszych dojazdach (półtorej godziny od noclegu do Geiranger, tyle samo do Allesund, i wiele innych długich tras). Czuliśmy się jak królowie życia 😉
- Parking kosztuje 250 NOK (w 2022 roku). Można płacić kartą.
- Kilka kilometrów wcześniej jest małe pole namiotowe, gdzie sporo osób nocuje. Ale równie wiele kamperów widzieliśmy przez nasze okno w Jørpeland. Parkowali na noc przy marinie, a potem to tylko 10 minut do szlaku. To też jest dobra opcja. Był tam znak no camping, ale we wrześniu nikt ich nie przeganiał.
- Wiele osób nocuje na samym Preikestolen, jest to w Norwegii legalne i darmowe. Natomiast nie wiemy, jak wygląda kwestia pozostawienia samochodu na parkingu w takim wypadku. Dajcie znać jeśli ktoś wie, bo mamy taki plan na przyszłość.
- Można iść z psem na smyczy.
- Trasa jest oznakowana czerwonymi literami T.
- Szlak jest całoroczny, ale zimą może być trudny do przejścia.
- Na stronie Preikestolen365 jest też film, który pokazuje całe podejście w bardzo przyspieszonym tempie.
Preikestolen to dobry wybór, jeśli chcecie iść na jakiś klasyczny norweski szlak, ale z jakichś powodów nie macie możliwości wybrać się na dłuższą wycieczkę. W szczycie sezonu wyruszcie nawet o 6 rano! Serio, ludziom nie chce się wcześnie wstawać, więc będzie wtedy w miarę pusto i dużo bardziej komfortowo. Z dzieckiem jak najbardziej da się tam iść i mieć fajne wspomnienia. Ale zmęczyć się można 🙂 .
Jorpelandsholmen
A jak Wam zostanie trochę czasu, podjedźcie do Jørpeland i idźcie na spacer na małą wyspę Jorpelandsholmen. Najlepiej spacerować tam o zachodzie słońca, bo macie szansę na takie widoki jak na zdjęciach. Dodatkowo możecie tam spotkać kozy, są miejsca na grilla i ogólnie klimat relaksu.
Auto można zaparkować pod budynkiem jakby magazynowym, podejście na most zaczyna się bardzo niepozornie wzdłuż tego właśnie budynku, ale jest mały znak. Trzeba być uważnym, żeby go nie przegapić. Spotkaliśmy całe całe mnóstwo biegaczy, teren wręcz zaprasza do uprawiania tego sportu.