Który serial warto obejrzeć? – nasze ulubione seriale na Netflix, HBO GO, Canal+

Który serial na Netflix? Który serial na HBO GO? Który na Canal+? Lubimy seriale. Oglądamy je z kilku powodów. Odcinki są krótsze niż film, więc wieczorem, jak już padamy z nóg, jeden odcinek przed snem jesteśmy w stanie obejrzeć. Jak nas już coś wciągnie, zdarza się obejrzeć i kilka z rzędu.

Sporo jednak było w naszej serialowej przygodzie niewypałów. Albo po pierwszym/drugim sezonie poziom spadał (“The Walking Dead”, “The Blacklist” – ja odpuściłam chyba po 3 sezonie, Piotrek czasem ogląda dalej w tle jak pracuje). Podobnie z chwalonym “Sex Education”. Wytrwaliśmy półtora odcinka… Może jeszcze kiedyś damy mu szansę.

Zdajemy sobie sprawę, że każdemu może podobać się coś innego, dlatego potraktujcie nasze polecenia jako inspirację. Niech najlepszym dowodem na to będzie różnica pomiędzy nami. Nie wszystkie typy seriali się u nas pokrywają, dlatego pokażemy Wam dwie osobne listy, choć Piotrek da też kilka dodatkowych tytułów i zrobi to bardziej opisowo. Dawno już żaden post nie wzbudzał w nas takich emocji, nie wywołał tylu dyskusji. Ba, swoje zestawienia pisaliśmy osobno, bez zdradzania formuły itp. Ciekawi jesteśmy, czy znacie już nasze propozycje 🙂

Ulubione seriale Roksany

“Czarnobyl” (HBO) – w tym pamiętnym dniu 26 kwietnia 1986 r. skończyłam dokładnie 2 lata. Jestem więc z pokolenia dotkniętego osobiście tą katastrofą. Pamiętam, jak rodzice opowiadali mi o podawaniu wszystkim dzieciom płynu Lugola. Tą historią interesowałam się już od dawna, sporo na jej temat czytałam. Piotrek nawet mówił, że chciałby pojechać w tamte okolice, chętnie pojechałabym z nim. Na serial czekałam zatem bardzo. I się nie zawiodłam. Nie jest to typowy dokument, raczej historia oparta na autentycznych wydarzeniach. Pokazuje jednak bardzo przystępnie całą historię, cały dramat tamtych ludzi. Do tego jest bardzo dobrze zrealizowany, ogląda się go z zapartym tchem. Niecierpliwie czekałam na każdy kolejny odcinek, dyskusjom potem nie było końca. To mój absolutny numer 1!

via GIPHY

“Wataha” (HBO) – do tej pozycji musiałam „dojrzeć”. Pierwszy sezon był bardzo szeroko reklamowany, wszyscy oglądający seriale czekali na niego. W końcu to wielka polska produkcja. My również oglądaliśmy każdy odcinek pierwszego sezonu w dniu jego premiery. I co? Było grubo! Moim zdaniem serial „rozwalił system”. Trzymał w napięciu, autentycznie czekało się co będzie dalej. Drugi sezon musiał już u mnie odczekać, jakoś nie nachodziła mnie wena. Ale jak już przyszła, to cały sezon obejrzałam w jeden wieczór. Podobnie było z sezonem trzecim. I jakie mam odczucia? Że całe 3 sezony łączą się ze sobą i warto obejrzeć je razem, bo wiele wątków po drodze umyka jak się robi dłuższe przerwy. Serial jest świetny, bardzo polecam!

“Designated Survivor” (Netflix) – zaskoczeni? Jeśli nie słyszeliście jeszcze o tej pozycji, to spodoba się ona tym, którzy lubią amerykańskie historie. Zamach na Kapitolu, w którym giną wszyscy najważniejsi w USA. Najniższy rangą sekretarz zostaje prezydentem i musi sobie poradzić z całym tym bałaganem. Jak dla mnie, świetny Kiefer Sutherland, który „zrobił” ten serial. Pierwszy sezon oglądałam chyba już ze 3 razy. I właśnie ten rozdział szczególnie polecam. Dwa pozostałe też są dobre, choć momentami nieco naciągane. Ogląda się jednak z przyjemnością.

via GIPHY

“Nasza Planeta” (Netflix) – rewelacyjne zdjęcia, autentycznie zapierające dech. I cudowny głos lektorski Krystyny Czubówny, który wprowadza w pewien rodzaj transu 😉 Jak bardzo zmiany klimatu wpływają na naszą planetę? Dramatycznie. Czasem nawet poleci łza. Moja rada: serial pokazuje też trudne momenty przyrody. Jeśli oglądacie z małymi dziećmi, musicie być gotowi na tłumaczenie im również tych trudnych spraw (np. czemu jedne zwierzęta polują na inne, albo czemu giną). Koniecznie obejrzyjcie kulisy produkcji, poczujecie się jakbyście tam byli z ekpią.

via GIPHY

Formula 1: Drive to Survive” (Netflix) – królowa motosportu interesowała mnie od zawsze. Jak jeszcze w publicznej telewizji można było oglądać wyścigi, jako dzieciak zawsze zasiadałam przed TV. Kibicowałam też potem Kubicy z całych sił, niesamowicie cieszyłam się z jego sukcesu. Ponieważ potem dostęp do transmisji był trudniejszy, na jakiś czas zaprzestałam oglądania i nie byłam na bieżąco. Tym chętniej skusiłam się właśnie na “Formula 1: Drive to Survive”. Serial jest zapisem tego, co dzieje się w tym światku. Prawdziwi kierowcy, prawdziwe wyścigi i prawdziwe emocje. Możecie zobaczyć, jak to rzeczywiście wygląda. Ci ludzie niekoniecznie się lubią, nawet w jednym zespole jest ogromna rywalizacja. My podczas oglądania na bieżąco sprawdzaliśmy też pewne fakty w internecie 🙂

The Crown” (Netflix) – miało być 5 seriali. I mam problem z “The Crown”. Miało go nie być w zestawieniu. Lubię filmy i dokumenty o brytyjskiej rodzinie królewskiej. Dwa pierwsze sezony były bardzo dobre, natomiast 3 mocno mnie rozczarował. I nawet nie chodzi o zmianę obsady. Coś nie grało… I wielka szkoda. Może w kolejnym będzie lepiej. Oby 🙂

via GIPHY

Ulubione seriale Piotrka

U mnie z wyborem najlepszych seriali jest spory problem. W swoim życiu widziałem ich sporo i mam wiele lubianych, które po prostu wciągały. Takie produkcje jak legendarne „Kompania Braci”, czy „Rodzina Soprano” mają swoje lata, ale czasem warto do nich wrócić.

via GIPHY

Z bardziej „świeżych” produkcji na czele listy znajduje się zdecydowanie polska „Wataha”. Tu jedna konkluzja, która potwierdzi się w dalszej części. Zdecydowanie HBO produkuje lub wspiera produkcje najlepszych seriali. Takie tytuły jak „Tabu”, „Carnivale”, „Deadwood”, „Generation Kill: Czas Wojny”, „Sześć stóp pod ziemią”, czy polskie „Bez tajemnic” albo „Pakt” to wciągające, wielowątkowe historie, które zdobywają uznanie na całym świecie. Pod tym względem Netflix ma jeszcze daleką drogę do przebycia. Ba, odnoszę wrażenie, że zatrzymał się w miejscu, albo nawet cofa.

W moim “topie” znał się tylko jeden serial stworzony przez giganta z Kalifornii. OK, na tej platformie są takie produkcje jak „Narcos”, czy „Breaking Bad”, ale to nie są tytuły Netlixa lub zrobione dla nich. Faktycznie, niezły jest „Dom z papieru”, czy wspomniany wcześniej przez Roxi „Designated Survivor”. Dla mnie kluczowy jest jednak „Dark”. Niemiecki serial prowadzący doskonale po sekretach czterech rodzin i relacjach między nimi. Jest tajemniczo, mrocznie i magicznie. Do tej pory takie klimaty, szczególnie te ostatnie, nie do końca mi odpowiadały. „Dark” to zmienił. Mamy tu też pewną swojskość, w końcu akcja dzieje się „tuż obok”.

via GIPHY

“Tuż obok” to zarazem element tego, czego głównie szukam w serialach. Na chwilę wracając do „Watahy”, mamy tu wszystko, co jest niezbędne do dobrego serialu. Bardzo dobra gra aktorska, przemyślana historia, która łączy się w każdej serii, i w końcu nieprzesadzona długość. Widać także, że każdy element jest spójny. Musimy też pamiętać, że to tytuł, dzięki któremu Bieszczady pokazały się Polsce z pięknej strony. One są tu głównym bohaterem, zaraz obok kapitana Wiktora Rebrowa. A, i jeszcze jedno. Nikt tu nie małpuje „zachodu”.

Wśród ulubionych moich produkcji, takim TOP5/6 są jeszcze dwa polskie tytuły. Kolejny od HBO, czyli „Ślepnąc od świateł”. Za język, całościową kreację, muzykę, klimat i fenomenalnego Jana Frycza. Zresztą obsada, jak to u HBO Polska, jest świetnie dobrana. Robert Więckiewicz robi „robotę”, ale to żadna nowość. Jest Janusz Chabior, czy Cezary Pazura, którego w takiej formie chyba dawno nikt nie widział. A to po prostu świetnie dobrany człowiek pod rolę. Nawet nowicjusz Kamil Nożyński wypada dobrze. Tak, tu jest #Sztywniutko. Od początku do końca.

Trzeci polski serial w moim zestawieniu to coś od Canal+. I nie jest to szeroko reklamowany „Belfer” (choć niezły), a mroczny (znów, wiem, nic nie poradzę) „Kruk. Szepty słychać po zmroku”. Znów mamy jeden sezon (jak w przypadku „Ślepnąc…”), znów klimat i bliska nam rzeczywistość aż kipi z ekranu. Można odnieść wrażenie, że mgła wleje nam się przez ekran do pokoju, a my wszystko utaplamy w błocie. W to wszystko wsadzony wiecznie smutny Michał Żurawski jako komisarz Adam Kruk oraz region Polski, który jest trochę mniej poznany przez wielu, czyli Podlasie.

A teraz czas wrócić i polecić kolejne dwie produkcje do HBO. Miniserial „Czarnobyl” to klasa sama dla siebie i nie ma co się tu więcej rozpisywać. Akcja napięta, promieniowanie czuć aż na sofie, że człowiek się zastanawia, czy gęsia skórka to wynik przemiany promieniotwórczej, czy może emocji. I choć mamy tam trochę nieścisłości to oglądając po prostu trzeba mieć w pamięci, że nie jest to serial dokumentalny, a fabularny. Ot co.

via GIPHY

A na końcu… „Pan Avila”. HBO Latin America robi dużo dobrego. Świetni „Uciekinierzy” z Chile to tylko jeden z przykładów. Drugim jest właśnie serial z dobrym Tonym Daltonem w roli tytułowego Roberto Avili oraz FENOMENALNYM Carlosem Aragonem. Kapitalny duet udało się stworzyć braciom Slavich. O czym jest ten serial? O człowieku, który dla rodziny jest sprzedawcą ubezpieczeń, a wieczorami zabija. Robi to na tyle dobrze, że zostaje Panem. Co to znaczy i jakie niesie konsekwencje? Warto poświęcić czas na wszystkie cztery serie. Niesamowicie klimatyczna, brudna, a zarazem doprawiona dużą dozą specyficznego poczucia humoru historia, która nie ma prawa skończyć się dobrze.

Oczywiście, oglądam też seriale mało angażujące. Najczęściej, gdy pracuję w nocy. Wówczas lecą kolejne serie „Graczy” (to z racji tego czym się zajmuję), „Raya Donovana” (świetny Jon Voight), „Kontry” (czysta akcja), „Czarnej listy”, „Żywych Trupów”, czy kiedyś wykręcone „Banshee” oraz sympatyczna „Tożsamość Szpiega”. Pisałem, ciężko o wskazanie najlepszych, bo każdy oczekuje czegoś innego, ale… myślę, że znajdziecie jakieś inspiracje dla siebie. Wszakże obowiązuje nas hasło #ZostańWdomu!

via GIPHY

39 komentarzy Dodaj swój
  1. Ło matko, trochę wstyd się przyznać, ale nie obejrzałam nawet odcinka żadnego z tych wymienionych seriali. Fakt, słyszałam, że “Czarnobyl” super, “Ślepnąc od świateł” też chyba ma dobre recenzje. Nie wiem, może to wina tego, że zauważyłam jak dużo czasu tracę na seriale (ja nie oglądam odcinkami, tylko połykam sezonami)? Dlatego się przerzuciłam na seriale dokumentalne i wmawiam sobie, że przynajmniej dowiem się z nich czegoś mądrego 😛 Na szczęście i te poszły ostatnio w odstawkę, bo zalegają mi różne projekty, a Netflix czy HBO Go nie są sprzymierzeńcami pracy i skupienia 😉

  2. Czytam dużo poleceń seriali licząc, że w końcu znajdę coś dla siebie. Żadnej z Waszych propozycji nie widziałam, chociaż część mnie zaciekawiło. Szczególnie “Designated Surivior”, “The Crown” czy “Dark”. Jednak jeśli chodzi o filmy i seriale jestem ogromnie wybredna i rzadko pojawia się produkcja, która utrzyma mnie przy odbiorniku od początku do końca. Chyba, że jestem w kinie, wtedy nie mam wyjścia. A z seriali, które obejrzałam i mi się bardzo podobały polecam Netflixowski “Cheer”, o drużynie cheerleaderów z Navarro, który przedstawia ich treningi i przygotowania do ważnego turnieju. Momentami, jak się ogląda ich ewolucje, aż dech zapiera!

  3. Z wymienionych “Czarnobyl” uważam za świetny, przez “Watahę” oraz “Ślepnąc od świateł” nie przebrnęłam, chociaż książka Żulczyka mi się podobała. Ostatnio wróciłam też do “Breaking Bad”, a na bieżąco oglądam “Better Call Saul” – oba polecam 🙂

  4. “Czarnobyl” oglądaliśmy i bardzo nam się podobał. Teraz oglądamy “The Crown” i będziemy szukać czegoś nowego:)

  5. Oooo “Dark” jest świetny! Już nie mogę się doczekać kolejnej części . Mnie ostatnio mocno wciągnęło “Lock and key”, co jest dziwne, bo nie przepadam za fantasy i wzbraniałam się przed nim, a jak już zaczęłam to ciężko mi było przerwać. Chociaż właściwie z “Dark” jest całkiem podobnie 😉

  6. Polecam dać drugą szansę “Sex Education”, dość szybko okazuje się mądrzejszy i głębszy, niż wydaje się na samym początku 🙂 Nie byłam pewna, czy przebrnę przez pierwszy odcinek, a potem się wciągnęłam na dobre 🙂

  7. Ja seriali w ogóle nie oglądam 😉 z wymienionych przez Ciebie słyszałam o dwóch – Czarnobyl i Wataha. Znajomi.już też je polecali 🙂

  8. Nie mamy ani netflixa, ani hbo, ani całej reszty. Seriale oglądamy raczej online. Na Czarnobyl też czekałam, ale jest tam bardzo dużo niedociągnięć, nadinterpretacji, przekłamań (choćby oparzenia popromienne pojawiające się w ułamku sekundy). I rozumiem, że chodziło o efekt wow… A wyjazd do Prypeci polecam- niezapomniane wrażenia. Byle z głową i większą rozwagą niż przejawiają przewodnicy 😉

    1. Tak jak napisałem, “Czarnobyl” to serial fabularyzowany. O tym powinien pamiętać każdy, kto zabiera się za oglądanie. I taka uwaga, korzystając z Netflix, czy HBO GO, to także oglądanie online. Są to usługi OTT.

  9. Z tych seriali widziałam tylko Naszą Planetę 🙂 My używamy tylko Netflixa i jesteśmy mało serialowi, jak już oglądamy to głównie dokumenty 🙂 Podobał mi się też pełnometrażowy film “Our Planet. behind the Scenes”. Rozala była w niemałym szoku jak zobaczyła jak powstawał serial i ile czasu 🙂 Polecam obejrzeć tak dla dopełnienia 🙂

  10. Jeśli chodzi o Czarnobyl to niestety, może dobrze wykonany, ale nie wciągający. Wręcz przynudzałam się choć doceniam chęć stworzenia takiego serialu. Watachę widziałam chyba pierwszy sezon a potem podobnie jak z poprzednikiem. Możliwe że wrócę bo mam dobre wspomnienia. Natomiast myślę nad Crown. Od jakiegoś czasu 🙂

  11. Podoba mi się! Kilka z tych seriali jest na mojej liście już jakiś czas, i może w końcu pora je obejrzeć zamiast tylko planować 🙂 I bardzo ciekawy pomysł, żeby rozdzielić wasze polecenia, dzięki temu wpis jest pełniejszy 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.