Karmienie Piersią Inaczej. Czy to zawsze jest wyboista droga mleczna?

Już w trakcie ciąży miałam przeczucie. Nie byłam taka pewna, że będę karmić piersią tak jak większość mam. Butelkę też kupiłam. Liczyłam się z tym, że może się nie udać. Sama nie wiem skąd we mnie było takie przeświadczenie, ale było. Nie będzie to natomiast smutna historia hejtowanej mamy, tylko opowieść o ogromnej walce z jeszcze większym wsparciem najbliższych mi osób. Ku pokrzepieniu serc tych mam, które myślą o sobie źle, że nie dają rady. Dajecie!!!

Złe dobrego początki

Już w szpitalu okazało się, że coś jest nie tak. Na sali porodowej Młody niby szukał piersi, ale jakoś nie umiał się przystawić. Potem był ciąg dalszy walki, ile osób tyle opinii. Położne, szpitalny doradca laktacyjny w drugiej dobie (tak, rodziłam w szpitalu, gdzie ktoś taki był zatrudniony i nie, nie płaciłam za poród), wszyscy chcieli pomóc. Niestety nie pomogły zmiany pozycji, nie pomogły kapturki i inne gadżety. Dostałam szpitalny laktator z instrukcją co i jak robić. Randkowanie czas zacząć. Młody musiał zostać w nocy dokarmiony mieszanką, ale sama poprosiłam. Był głodny, a ja nie zamierzałam głodzić dziecka.

Potem niezastąpiona Lena (przeczytacie o niej TUTAJ) przywiozła mi do szpitala bardzo porządny laktator. W ten sposób uratowała moją laktację na kolejne 5 miesięcy. Bo ja tą butelkę, o której pisałam wcześniej miałam. Jakoś jednak nie pomyślałam, że będę mleko odciągać. Dopuszczałam mieszankę.

W ogóle mało wiedziałam o KPI. W sumie nic nie wiedziałam. Myślałam, że laktatory są dla mam, które muszą gdzieś wyjść i odciągają mleko na chwilę. Albo wyjeżdżają w podróż na jakiś czas i nie chcą stracić pokarmu, takie też miałam doświadczenia z karmiącymi koleżankami. Nie sądziłam, że to może być sposób karmienia na długie miesiące. Bardzo szybko zweryfikowałam moją wiedzę i wzięłam się do roboty. Zakładałam chociaż miesiąc, ten pierwszy najważniejszy czas. Trwało to dużo dłużej.

KPI może być bezproblemowe

Moje karmienie piersią inaczej wspominam wspaniale. Początki wcale nie były trudne. Przez pierwsze dwa tygodnie musieliśmy dokarmiać dziecko mieszanką, a potem laktacja rozkręciła się u mnie tak bardzo, że miałam wielkie zapasy mrożonek. Nie miałam żadnych typowych problemów, ani zastoju, ani nawału pokarmu, poranionych sutków. NIC! Wydaje mi się, że laktatorem regulowałam ilość wytwarzanego pokarmu, czasem ściągałam częściej, czasem rzadziej i wszystko to mnie ominęło. Na wyłącznym karmieniu moim mlekiem byliśmy kolejne 3 miesiące. Czasem wspomagałam się Femaltikerem, bardzo mi pomagał.

Mówi się, żeby w przypadku konieczności dokarmiania podać najpierw mleko mamy i dokarmić mieszanką. No nie dało rady. Pluł i koniec.

Piotrek: Taaak, bo było mleko mamy i mleko taty. To taty takie jakieś niedobre, mało apetyczne.

Musieliśmy dawać najpierw mleko modyfikowane i potem moje, jeśli było wiadomo, że mojego zabraknie. Taki typ z naszego Dziecia, indywidualista od urodzenia, nie przegadasz go. Nie wiem, może też dzięki mojemu samozaparciu nie miał kolek. Żadnych, ani jednej 🙂 Dopiero zęby dały nam w kość. Nadrobił wtedy kolki, właściwie bez przerwy od 5 miesiąca do skończenia 2 lat. Ale na to mleko mamy średnio pomaga.

Dobry laktator to absolutna podstawa

W naszej mlecznej drodze testowałam trzy laktatory, jeden zakupiłam. W szpitalu miałam Medelę Lactinę, w domu Tufi Spectra 2 i Tufi Spectra 9 plus. W tym ostatnim absolutnie się zakochałam, dla mnie to laktator idealny. Firma może mało znana, ale sprzęt rewelacyjny. Zasilanie akumulatorowe, dzięki któremu odciągałam wszędzie gdzie chciałam. W domu, w aucie, na plaży, na wyjeździe do rodziny. Malutkie rozmiary, mieści się do torebki, to jest genialne. Ma większość zalet sprzętu klasy szpitalnej, a jest taki kompaktowy. Gdybym miała drugi raz podejmować decyzję o tym, jaki wybrać, wybrałabym ten sam. Chciałam tu zaznaczyć, że to jest moja opinia, w żaden sposób nie sponsorowana przez producenta, nawet nie wie, że to piszę 🙂 Chociaż powinno być mu miło.

Tu możecie o nim przeczytać informacje producenta.

tufi laktator
fot. materiał prasowy

Obecnie jest mnóstwo przydatnych gadżetów takich jak chociażby gorsety, z którymi można normalnie chodzić podczas odciągania. Podobno niesamowita wygoda.

Relaks z laktatorem

Wiem, że KPI ma wiele wad. Wszystkich ich doświadczyłam, ale nie przesłoniły mi one radości z dawania dziecku mojego mleka. Widziałam zalety, takie jak ta, że nakarmić może każdy i wszędzie, że mogę wyjść z domu i nie pędzić na karmienie, w końcu odciągać mogę gdziekolwiek.

Mycie całego sprzętu też nie musi spoczywać tylko na mnie, w końcu dziecko ma też tatę. I to tak fantastycznego, że czas odciągania mleka to był mój święty czas odpoczynku. Dostałam plik gazet i przez te pół godziny każdej randki nie było mnie dla nikogo, byłam dla mleka ;). Uwierzcie, niesamowity relaks (pewnie dlatego nie sprawiłam sobie zestawu na dwie piersi). Fakt, moja sytuacja była bardzo komfortowa pod tym względem. Szanowny pracuje zdalnie z domu i był z nami cały czas, a po moim powrocie do pracy opiekuje się Młodym i pracuje dalej z domu. Mogłam sobie więc na takie sesje pozwolić.

mleko i tata

Mamo KPI, nie jesteś sama

Dopiero za zakończeniu naszego karmienia, jak Młody miał 5 miesięcy, wpadła mi w oko grupa KPI na Facebooku. Jest tam dużo wiedzy i pomocy, naprawdę rzetelne informacje z pierwszej ręki od mam. Ale jakoś wewnętrznie z jednym się nie potrafię zgodzić, mimo że tak jest uznawane. Dla mnie karmienie piersią inaczej to nigdy nie będzie alternatywa dla karmienia mieszanką. Dla mnie to najlepsze, co mogłam dziecku dać, mleko z piersi tylko że podane butelką. I tak chcę o tym myśleć.

Nie wierzcie w to, że jesteście gorsze. Można tak karmić nawet kilka lat, wszystko zależy od chęci, samodyscypliny i okoliczności. Mnie mąż mówił, jak bardzo mnie podziwia i jest dumny że trwam, wstaję po nocach (Igrzyska były, nie ominęły mnie żadne zawody w pływaniu nadawane o 4 rano, a uwielbiam więc korzyść dodatkowa ;). Nie spotkałam się nigdy osobiście z hejtem czy niezrozumieniem mam karmiących piersią. Wręcz przeciwnie, od nich prosto w twarz też słyszałam, że jestem fajterką i niesamowicie mnie podziwiają.

Także tak, życie pisze swoje scenariusze. Nasz był dla nas najlepszym możliwym. Powodzenia w Waszej mlecznej drodze 🙂

Może chcecie się ze mną podzielić swoją historią? Bardzo chętnie posłucham, jest nas więcej niż się wydaje 🙂

157 komentarzy Dodaj swój
  1. Mnie kpi doprowadziło do depresji (zdiagnoziwana przez lekarza). Nie dla każdego jest to dobra metoda i dobrze też mówić o tym jakie to jest olbrzymie wyzwanie dla niektórych mam. Ja to postrzegam jako najgorszy okres w moim życiu, totalne ubezwłasnowolnienie, oderwanie od dziecka (laktaror był na 1 miejscu bo trzeba pilnować godzin), nie mogłam nigdzie wyjść z domu, z niki się nie widywałam (dla mnie odciąganie było wstydliwe i mogłam to robić tylko w domu, w zamkniętym pokoju), nie miałam czasu dla starszego dziecka.
    W tej sytuacji koszty kpi były zbyt wysokie aby kontynuować taką formę karmienia dziecka.
    CDL – dla mnie to biznes, była u mnie jedna taka Pani, nic mi nie pomogła, a wręcz bardziej dobiła słowami, że nawet mamy adopcyjne karmią piersią…

    1. Rozumiem Cię, każdy ma swoje doświadczenia i odczucia. Ja akurat wspominam ten czas dobrze, ale miałam ogromne wsparcie męża i nie miałam problemu ze wstydem przy odciaganiu mleka. Może nie robiłam tego publicznie, ale też nie zamykałam się samotnie w pokoju. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że sposób karmienia musi być dostosowany do pary mama-dziecko. I to mama wie najlepiej, jak chce i może karmić. Ja też po 5 miesiącach przeszłam na MM i tak zostało. Robiłam co w mojej mocy i z tego jestem dumna.

    1. Dzień dobry, odciągałam mleko co 3 godziny. Na początku drogi regularnie jak w zegarku. Zarówno w dzień jak i w nocy. Z czasem wydłużałam nocne przerwy i odciągałam co 4 godziny w nocy, czyli przed snem, jedna pobudka i rano po wstaniu. Da się tak karmić długie miesiące. My nigdy nie doszliśmy do etapu karmienia bezpośrednio z piersi, cały okres karmienia to było KPI. Od pierwszego dnia życia synka. Najważniejsze to mieć dobry laktator. Życzę powodzenia i długiej mlecznej drogi 🙂 Trzymam mocno kciuki i jeśli będzie Pani miała pytania, jestem. Zarówno tutaj w komentarzach pod postem jak i bardziej prywatnie na mailu roksana@kopanina.pl.

  2. Dzisiaj cieszę się, że w ciąży mało czytałam o kp. Nie odkryłam jeszcze grup dla matek, a na stronie internetowej przejrzałam jedynie artykuł o pozycjach do karmienia. Może dzięki temu nawet nie zdawałam sobie sprawy, że można nie mieć mleka. Uznałam, że wszystkie kobiety mogą karmić, więc tuż po porodzie (cesarce zresztą – potem z rodziny pytali , że jak to po cesarce mam od razu mleko) ja przystawilam, ssała, była spokojna, więc nawet nie wątpiłam, że coś może być nie tak. Potem już zaczęłam czytać, ale wiedziałam, że u nas jest wszystko ok i karmiłam prawie 2 lata.
    Podziwiam za to wszystkie mamy KPI, bo odciąganie wydaje mi się pracochłonne.

  3. Ja przy młodszym synku, też odciągałam pokarm 🙂 Przy piersi zasypiał i było ona bardziej do pieszczenie i bliskości <3 Karmiliśmy się 13 miesięcy 🙂

  4. Pierwsze dziecko karmiłam KPI przez ponad 16 miesięcy. Bywało ciężko, szczególne wtedy gdy ponawiał się kryzys laktacyjny ale na szczęście zawsze udawało mi się go przetrwać. Decyzja o odstawieniu zapadła bo byłam już zmęczona.

    1. Szacun i to jaki! u nas nie wyszło odciaganie i karmienie butelka, a sam laktator, odciaganie mleka, magazynowanie go i wszystko naokoło laktatora do tej pory aż się wzdrygam na sama myśl! Co dopiero karmić tak 5miesięcy! Niby coś tam słyszałam o kpi, ale do tej pory się nad tym nie zastanawiałam.

  5. ja jakby z góry założyłam, że w szpitalu nie będę panikować i dziecko dostanie butle, a w domu na spokojnie ogarniemy temat. i tak było. w domu dziecko nie wypiło ani łyka z butli. po drugim porodzie było łatwiej, jeszcze na porodówce młoda ssała pierś

  6. Pierwsza córe karmilam polroku, druga karmie prawie poltora roku, ciezkie to zadanie ale najwspanialsze przezycie

  7. U nas na szczęście nie było żadnych problemów, ale wiem, że u wielu mam nie jest tak różowo.

  8. Ja miałam spore problemy z karmieniem piersią – najpierw poranione brodawki, potem w wieku 4-miesięcy mój syn dorobił się pierwszych czterech zębów i non stop przygryzał mi pierś… Co prawda pokarm straciłam po pół roku, ale gdyby nie laktator to obawiam się, że nie dotrwałabym nawet taka długo…

  9. Kazda mama chce jak najlepeiej..tylko że realia czasem stawiaja nas pod scianą. Karmiłam dwukrotnie i wiem jedno..luz…to podstawa aa i dobry laktator;0 masz rację:) Pierwsze karmienie to haos, ból płacze i chęci nad wszytskim… 3 miesiące ,drugie spokój , radośc i przede wszystkim inne podejście i ponad rok karmiłam.

    1. To prawda, wiele zależy od okoliczności. Nawet najbardziej wykształcona w tym temacie mama czasem polegnie, i nie ma się tu czego wstydzić. Najlepszym przykładem jest tu Mamaginekolog i jej historia.

  10. Coraz więcej matek ma problemy z karmieniem piersią… Sama nie mam dzieci, ale gdy będę je mieć na pierwszym miejscu będę stawiać ich dobro.

  11. Ja już komentowałam ów wpis na FB, ale jeszcze raz zrobię to tutaj. Byłam Mamą KPI i niestety pomimo wszelkich dogodności, super laktator itd. miałam problemy z ilością mleka. Nie mrozilam, bo nie miałam skąd. Odciagalam ma bieżąco, a to była naprawdę syzyfowa praca. KP 3 miesiące, KPI kolejne 2 hakiem i na tym poprzestałam.

    1. KPI to dla mnie nie była wyboista droga, powiedziałabym nawet, że była łatwa. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie zawsze tak jest. Chciałam tu jednak pokazać, że się da, że są teraz duże możliwości w tym względzie.

  12. Wiele kobiet nie zdaje sobie sprawę jak szkodzi karmiąc dziecko sztucznymi odżywkami z chemią…
    Karmienie piersią jak najdłużej to jedyne zdrowie i posag dla dziecka na całe życie .

  13. Doświadczenia w tym temacie nie ma, ale sądzę, że każda matka podejmie słuszną decyzję co do karmienia.

  14. Jeżeli będę miała taką możliwość to oczywiście chce karmić piersią. Mam wrażenie, że powstaje wtedy intensywniejsza więź z dzieckiem.

      1. Szczerze mówić, nie zauważyłam braku więzi z moim synem karmionym z butelki. Tak samo się przytulaliśmy przy karmieniu, tak samo trzymałam go na rękach.

  15. U mnie nie było z tym problemu. Niestety dwójka moich dzieci, z różnych przyczyn po dość krótkim czasie zostały odstawione od piersi.

  16. To bardzo mądry tekst. Nie jestem mamą, a już wielokrotnie słyszałam “jak nie karmisz piersią to jesteś okropną matką”. Słyszałam również docinki pod swoim adresem, że skoro stawiam swoją karierę tak wysoko (bo mam 26 lat i nie mam ani męża, ani dzieci, za to robię doktorat) to znaczy, że na pewno będę typową mamuśką co to dziecko podrzuci do żłobka, a karmić piersią będzie trzy dni, a potem to już praca będzie ważniejsza. Trudno mi sobie wyobrazić jak “miłe” komentarze mogą słyszeć kobiety postawione pod ścianą, które z różnych powodów z karmieniem piersią mają problem. Dlatego cieszę się, że powstają takie teksty jak ten Twój, uświadamiają, że każda ścieżka jeśli podyktowana dobrem dziecka i mamy, na pewno jest dobra, a ile kobiet tyle historii. 🙂

    1. Ja urodziłam pierwsze dziecko jak miałam 32 lata. Dopiero wtedy byłam na to przygotowana.Ale chyba mam w życiu farta do ludzi, bo nikt mi nie mówił, że zamiast dzieci rodzić to karierę robię. Natomiast jeśli nie pasujesz do ludzkich wyobrażeń, to ludzie potrafią być okrutni.

  17. Ja karmiłam piersią i zawsze podziwiałam mamy, które wybierały karmienie butelką. Mnie osobiście przeraża wyparzanie, mycie butelek i szykowanie jedzenia w nocy 😉

  18. Na początku chyba zawsze jest ciężko, a później leeeci 🙂 W dosłownym słowa znaczeniu. Moja córka na przykład w życiu nie tknęła mieszanki, choć ja chciałam i próbowałam. W związku z powyższym karmiłam rok 😀

  19. Nie byłam jeszcze na tym etapie ani nie jestem. Temat karmienia jak dla mnie to czarna magia. 🙂 brak doświadczenia. Ale w przyszłości na pewno będę się zastanawiać jak będę tak daleko.

    1. Nie mamy prawa, a jednak są osoby, które to robią. I dlatego zdecydowałam się napisać ten osobisty tekst. Żeby pomóc tym mamom, które są osądzane przez otoczenie za karmienie inne, niż piersią.

      1. Nic nie jest czarno-białe. Przeczytałam. Sama odciągałam pokarm ręcznie, bo z pewnych powodów nie mogłam inaczej. Walczyłam o to i mieliśmy dłuuugą drogę mleczną, czego życzę każdej mamie i każdemu dziecku!

  20. Nie ma jedynych, gotowych i słusznych rozwiązań. Na szczęście moje chłopaki od urodzenia przystawiali się do cyca i tak im zostało 🙂

  21. Wiele ważnych podpowiedzi, ale nie zgadzam się z jednym – laktator nie jest zupełnie niezbędny. Można się bez niego z powodzeniem obyć. Jednak rzeczywiście – jeśli już jest potrzebny, to ważne, żeby był dobry

  22. Jestem mamą po stracie i mamą wcześniaka,bardzo ważne dla mnie było karmienie piersią,niestety syn po urodzeniu nie oddychał,tak więc pokarm odciągałam laktatorem i woziłam do szpitala,gdy po miesiącu w końcu mogliśmy się sobą cieszyć w domu,okazało się,że jest problem z ssaniem i przełykaniem i wiele,wiele innych,tak więc przez rok udało mi się utrzymać pokarm cały czas na laktatorze,wiele osób mówiło przejdź na sztuczne,ale to nie to samo,szczególnie jeśli się jest mamą wcześniaka.

    1. Jesteś bardzo dzielna, ale to na pewno wiesz. Ja miałam to szczęście, że Młody urodził się w terminie i bez problemów. Bardzo to doceniam. Szczególnie dla wcześniaka mleko mamy to jest najważniejsze, co może dostać. I to właśnie mamy wcześniaków najczęściej są KPI. Właśnie ze względu na początkową rozłąkę potem nie zawsze udaje się karmić bezpośrednio z piersi. Jeśli się tylko da i jest mleko, to nie ma co słuchać “doradców”. Bo mm to nigdy nie jest to samo. Nie mówię, że to zło, bo sama dawałam ale jeśli nie musiałaś to dobrze, że walczyłaś 🙂 Mam nadzieję, że dzięki takim historiom wiele mam uwierzy w siebie. Uwierzy, że można 🙂

      1. Chcieć to móc,po stracie i właśnie po trudnym początku macierzyństwa stawałam na głowie,żeby ten pokarm utrzymać jak najdłużej,to naprawdę wielki dar.Jest wiele matek,które tak naprawdę nie zdają sobie sprawy jakie mają szczęście,móc przytulić swoje dziecko po porodzie,nakarmić…cały czas wierzę,że ja też jeszcze tego doświadczę 🙂 nie chce żeby syn był jedynakiem

  23. dziękuję, Ci za ten artykuł. Myślę, że jest ważny dla wielu kobiet. Czytając Twoją historię po raz kolejny spotykam się z tym, że początek to ile osób tyle rad. Bardzo mnie to zawsze zastanawia jak jednak merytoryczna wiedza na temat kp jest niewielka i że często w różnych historiach można się doczytać że wręcz rady są szkodliwe. ech..

    1. Prawda jest moim zdaniem taka, że ile par mama-dziecko tyle historii i problemów. I może nawet nie jest to kwestia wiedzy tylko nie zawsze te same metody się sprawdzają. Ale fakt, starsze położne w szpitalu jakieś głupoty mi gadały, nawet ja przy pierwszym dziecku miałam tego świadomość. Dlatego spotkanie z certyfikowanym doradcą laktacyjnym, najlepiej polecanym przez inne mamy to podstawa przy problemach. Nam się nie udało, ale wiele moich koleżanek dało radę 🙂

  24. U mnie by się to nie udało. Moje piersi były totalnie odporne na laktator. Na szczęście udało nam się jakoś uregulować karmienie, zejść z mm i karmilam jedną córkę 11 A drugą 15 miesięcy. To był świetny czas:)

    1. To dobrze, że w żłobku nie było z tym problemów. Bo różne historie na ten temat słyszałam. Mój jak miał wybór, to mieszanki nawet nie chciał powąchać 🙂

  25. Ja też mam dziwne przeczucie, że będę miała problem z karmieniem piersią choć bardzo bym chciała. Na wszelki wypadek też kupiłam butelkę. Jednak mam nadzieję, że się uda. Dobrze, że rozwinęła ten temat, bo ostatnio głośno o karmieniu.

    1. Cudownie 🙂 Ja czasem tęskniłam za takim karmieniem, ale jak się nie ma co się lubi to trzeba ogarnąć inaczej. Poprawić koronę i do przodu 🙂

  26. Karmiłam 2,5 roku. Po cesarce, ciężko było rozbudzić laktcje. W szpitalu chętnie pomagają sztucznym mlekiem, zero wsparcia. Jednak udało się, a tu nagle gorączka dreszcze zapalenie piersi. Antybiotyk ale mogę karmić dalej. Kolki, nawał pokarmu, zalane bluzki od nawału. Ciągłe poczucie głodu, zmęczenie. Później przyszedł lepszy czas i trwał długo długo bo 2,5 roku. To ogromne poświęcenie, ale też ogromna bliskość. Cyc uratował nas przed szpitalem trzy razy. Przy jelitówkach i opryszczkowym zapaleniu gardła. Kp to ogromne poświęcenie, bo dziecko usypia tylko przy mamie, bo przez ten czas nigdzie na noc, czy wieczorem nie wyjdziesz. Dziecko często nie chce jeść nic poza cycem. Nie znoszę tych matek które terroryzują że tylko kp i mówię to ja po 2,5 roku dawania cyca bez mleka sztucznego. Warto jednak spróbować, bo jesteśmy ssakami, to nasza natura, najlepsze co może być dla dziecka to mleko matki. Pamiętajmy jednak że to nasze ciało, nasze dziecko i nasza decyzja. Wspieram każda mamę która podjmie próbę karmienia kp.

    1. Nic nie jest czarno-białe. Każda forma karmienia ma wady i zalety. KP jest najlepsze dla dziecka, ale też nie jest wyjściem idealnym. A mam takie wrażenie, że te matki terrorystki o których piszesz, nie chcą widzieć wad, albo chcą być stawiane na piedestał za to wielkie poświęcenie właśnie. Każda matka robi dla swojego dziecka wszystko, co tylko może, żeby mu było dobrze. Trzeba szanować nawzajem swoje wybory.

    1. Tak też bywa. Na szczęście żyjemy w czasach mieszanek i dziecko głodne nie będzie nawet w sytuacji, gdy matka nie karmi piersią. Mój synek też od pewnego momentu dostawał mieszankę i wszystko było ok.

  27. Przygodę z karmieniem przechodziłam dwa razy. Były to zupełnie inne przypadki. Starszego syna karmiłam łacznie 7 miesięcy w tym 2 miesiące ściągałam mu mleko bo nie chciała ssać piersi. Z młodszym było inaczej, karmiłam pnad 30 miesięcy i miałam problem by go przestać karmić. Moim zdaniem każda z nas mam, powinna robić tak by dobrze było i jej i dziecku, bez względu na opinnię innych. Topowinieni być tylko i wyłącznie nasz wybór jak karmimy malucha.

      1. Nie zawsze wszystko się uda, tak jak sobie planowaliśmy, czasem za nic nie da się przeskoczyć pewnych spraw, dlatego warto zbudować w sobie odporność na różne komentarze innych.

  28. Dziękuję Ci za ten tekst. Gdy 4 lata temu urodziłam synka święcie przekonana,ze będę karmić piersią bo to przecież takie oczywiste,prawie nikt nie słyszał ani nie mówił o kpi. Niestety los bardzo szybko utarł mi nosa bo okazało się,ze przez wklęsłe brodawki synek nie ma jak chwycić piersi. Płakałam ja,płakał synek. Nie pomogły nakładki,certyfikowany doradca laktacyjny,wyciąganie laktatorem ani ściętą strzykawką przez położną w szpitalu już i tak poranionych brodawek. Broniłam się rękami i nogami przed mm ale nie wiedziałam co robić -dopiero położna środowiskowa, gdy przyjechała na wizytę patronażową uświadomiła mi,ze są kobiety które karmią odciąganym mlekiem miesiącami a nawet latami. Zaczęłam szukać wiadomości na własną rękę i trafiłam na facebookową grupę kpi. Dziwki niej wytrwałam tak ponad rok. Dzięki grupie,dzięki mężowi,który niesamowicie mnie wspierał i dzięki laktatorowi Spectra 9. Zgadzam się z Tobą,ze jest rewelacyjny,a przetestowałam chyba z 10 innych. Niestety moja mleczna droga była ciężka,nigdy nie udało mi się zrobić zapasów,walczyłam o każdą krople. Nie będę wiec kłamać,ze moje dziecko nie zna smaku mm-ale walczyłam aby mojego mleka było więcej. Ponieważ krople leciały opornie, przy ściąganiu zawsze jeszcze musiałam uciskać pierś, ściągać równo co 3 godziny bo każda dłuższa przerwa skutkowała mniejszą ilością pokarmu. Dlatego każde wyjście nie mogło trwać zbyt długo. A jednak z tamtego okresu najlepiej pamiętam ściąganie o świcie,gdy ptaki dopiero się budziły i śpiewały za oknem na całe gardło:) I pamiętam podziw w oczach męża -widział ile mnie to kosztowało,jak przeżywam każde podanie mm zamiast swojego,obiecywałam sobie ze to będzie max 3 miesiące,potem 6,no dobrze może 9…Wytrwałam ponad rok i to czego się najbardziej nauczyłam w tamtym czasie to chyba szacunku do samej siebie. Nigdy nie sądziłam ze mam w sobie tyle siły,samozaparcia,wytrwałości… To prawda,my mamy kpi jesteśmy niesamowicie waleczne:) Za miesiąc na świat przyjdzie Gabrysia-moja córeczka. Niestety problem wklęsłych brodawek wciąż mnie dotyczy więc być może znów czeka mnie kpi. Przy dwójce dzieci pewnie będzie jeszcze trudniej,ale teraz wiem już jedno-dam radę! 🙂

    1. Czytając Twoją historię wspomnienia wróciły jeszcze mocniej 🙂 Cieszę się, że wytrwałaś tak długo. Jeśli teraz też będzie taka potrzeba na pewno dasz radę. Masz już doświadczenie. Próbowałaś wspomagać laktację Femaltikerem albo innymi tego typu produktami? Ja jak widziałam, że mniej mleka leci to piłam i pomagało.

  29. A to niespodzianka! Uwierzysz, jeśli przyznam się, że mimo skończenia studiów dietetycznych, nigdy nie spotkałam się ze skrótem KPI? Czytając dziś Twój wpis, nauczyłam się czegoś nowego 🙂

  30. Moim zdaniem każda matka powinna robić tak by dobrze było i jej i dziecku. Niż można słuchać innych i patrzeć na koleżanki. To jest wybór kobiety. Tylko i wyłącznie.

    1. Bardzo się cieszę, że tak myślisz. Ja nie spotkałam się z hejtem, ale wiem, że niestety mamy KPI często są traktowane jak te “gorsze”, bo niby nie dały rady, za mało się starały.

  31. Karmilam jedną i drugą córkę ponad rok ,nie miałam problemu z mlekiem.Natomiast problem potem się pojawil jak ttzeba było odstawić 🙂 Są plusy i minusy karmienia piersią ,nie mnie oceniać jak to robią inne mamy .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.