Kilkanaście dni temu w tekście „Pierwszy pies w życiu dziecka? Czy pierwsze dziecko w życiu psa?” pisaliśmy, że u nas nie było wyboru. Nasza psina jest z nami już wiele lat, i tak pozostanie. Ale jak słusznie zauważył Małżonek Szanowny, Odi ma „na mieście” opinię agresora i szczekacza. W związku z tym porady typu „oddajcie tego kundla, bo dziecko zagryzie”, tudzież „on ma tyle zarazków, a dziecko takie małe” były na porządku dziennym. Bo przecież rasowy nierasowiec, i to w bloku, to najgorszy możliwy wybór dla malutkiego dziecka.
Co dalej? Czy wychowanie razem ma sens?
Jak w każdej sytuacji, są plusy i minusy. Zacznę od tych pierwszych.
Po pierwsze dziecko uczy się miłości i szacunku do innych istot. Jeśli w domu kocha się zwierzęta, to przykład jak zawsze idzie z góry i reszta przychodzi sama. Zazwyczaj jeśli jedziemy na dłuższy wyjazd to Odi też ma wakacje w domu z ogrodem u mojej mamy. Kiedy wracamy, widać jak bardzo z Młodym za sobą tęsknią. Z ostatniego wyjazdu wróciliśmy późno w nocy, więc jeszcze nie było Odiego w domu. Młody bardzo tęsknił i cały czas go wołał i szukał. Jak spotkali się następnego dnia, czułościom nie było końca :). To są też pierwsze małe obowiązki. Kiedy Młody miał około roku, zaczynał już pomagać przy nakładaniu jedzenia do miski, pilnuje też czy Odi ma zawsze wodę.
Drugą ważną kwestią jest nabywanie odporności. Przy obecności zwierzęcia dziecko ma stały kontakt z dużą ilością drobnoustrojów, stają się one dla niego naturalne od pierwszych dni. Jeśli nie objawi się żadna alergia, to na pewno będzie mniej chorób i infekcji. U nas przez dwa i pół roku nie było żadnej poważniejszej infekcji poza katarem, żadnego antybiotyku. Nie da się uniknąć przytulanek i innych czułości, więc to przychodzi samo. Słyszałam gdzieś nawet powiedzenie, że jeśli chcesz żeby dziecko nie chorowało, to w drodze do domu ze szpitala spraw sobie psa 🙂
Minusem na pewno może być wcześniej wspomniana alergia. Nas na szczęście nie dotyczyła, więc nie jestem w stanie wypowiedzieć się na ten temat z własnego doświadczenia. Drugim z minusów, które widzę jest bardzo duża ufność dziecka w stosunku do każdego zwierzęcia. Młody wszystkie napotkane psy, koty, żaby i tygrysy (znaczy, duże kotki) chce głaskać, ukochać i się z nimi bawić. Jeśli jest to zwierzę pod kontrolą właściciela, zagrożenie jest znikome. Sytuacja staje się trudniejsza, gdy właściciela nie ma na horyzoncie. Trzeba bardzo uważać, a tak małemu dziecku trudno jest wytłumaczyć, żeby zostawiło zwierzaka w spokoju, bo nie wiadomo jak zareaguje.
Małżonek Szanowny: Dwa słowa o tym drugim punkcie ujemnym. Ostatnio usłyszałem, że lepiej, by dziecko nie bało się zwierząt, bo łatwiej mu z czasem objaśnić, co można, a czego nie. Jeżeli jest na odwrót, dziecko boi się nawet żółwia i ucieka na ręce (serio, prawdziwa sytuacja), to problem jest poważniejszy.
A jak inne dzieci i Odi?
Przychodzą do nas zarówno znajomi z dziećmi, którzy mają też psy oraz tacy którzy zwierząt w domu nie posiadają. Generalnie dzieci wychowywane ze zwierzętami od razu bardzo pozytywnie reagują. Odi od progu chce się witać i zapoznać. Jest bardzo przyjacielski w stosunku do gości (niektórzy mogą tak nie uważać jak szczeka w drzwiach 😉 – przyp. Małżonek Szanowny).
Trudniejsza jest druga sytuacja. Wtedy jest strach i chowanie się za nogami rodzica, wręcz ucieczka do drugiego pokoju. Chociaż po jakimś czasie sytuacja zazwyczaj zostaje opanowana i albo zaczyna się zabawa albo przynajmniej odważniejsze „badanie czy aby ten pies na pewno nie zje mnie na obiad”. A że nie ma dzieci w jadłospisie, więc jakoś w końcu lody zostają przełamane.
To jak to jest? Pies to zło na czterech łapach?
Z mojego doświadczenia jest dużo więcej plusów obecności zwierzaka w domu. Gdybym miała jeszcze raz decydować czy postąpić w taki sposób, zrobiłabym to samo. „Moje Synki dwa” są tego najlepszym przykładem.
Ba, od kiedy Młody jest w domu, wiele osób już nam powiedziało że Odi bardzo złagodniał i się wyciszył. Dostrzegam to szczególnie w jednej sytuacji. Wcześniej jak miał iść na spacer to było przy drzwiach szaleństwo. Szczekanie, skakanie i ogólny hałas. Pół bloku wiedziało, że Pan Pies naciera na trawnik. Przy nowym domowniku zaczął wychodzić w ciszy, nauczył się tego sam, upomnieliśmy go może kilka razy (wcześniej też to robiliśmy, bez skutku). Dopiero na dworze daje upust emocjom i wtedy wszyscy sąsiedzi wiedzą że czas na przechadzkę :). Dla mnie ta zmiana jest najlepszym przykładem na to, że nie tylko pies dobrze wpływa na dziecko. Odwrotnie też to działa.
Bardzo ważny artykuł! Gdy syn się urodził nasz piesek miał już 4 lata i był pełnoprawnym członkiem rodziny, który był wszędzie gdzie ja. Bardzo łagodny i przyjacielski (aż za bardzo! Mógłby każdego witać cały dzień i mu się nie znudzi). Bałam się, że będzie zazdrosny o syna jednak od pierwszych dni było idealnie. Zostali przyjaciółmi do teraz. Gdy obawa o zazdrość minęła pojawiła się obawa o alergię, jednak nas również to ominęło 🙂 Zauważam same plusy wychowywania dziecka razem z psem. Syn kocha zwierzęta, szanuje każde. Ma prawie 6 lat i twierdzi, że w przyszłości chce mieć duży dom, żeby adoptować kilka piesków ze schroniska i żeby były szczęśliwe. Przez te lata słyszeliśmy wiele dziwnych opinii na temat wychowania dziecka z psem, jednak każdy pies i każde dziecko jest inne i wszystko jest sprawą indywidualną. Pozdrawiam! 🙂
Nic dodać nic ująć! Mamy identyczne zdanie 🙂
Ja już mężowi zapowiedziałam, że jeśli będziemy mieć kiedyś dziecko, obowiązkowo chcę je wychowywać z psem – mam wrażenie, że dzieci, które spędziły dzieciństwo z czworonogami, wyrastają na lepszych ludzi 🙂
Bo dzieci w ten sposób uczą się przede wszystkim odpowiedzialności i empatii. Pies sam na spacer się nie wyprowadzi przecież, a do tego daje bezwarunkową miłość 🙂
My nie mamy ani psa, ani kota. To ogromny obowiązek i w samodzielnym macierzyństwie to dodatkowe utrudnienie – przynajmniej ja tak sądzę. Ale kochamy wszystkie pieski i kotki, które pojawiają się w okół nas 😀
Masz rację, bez drugiej dorosłej osoby szczególnie z psem może być trudno. Rozumiem podejście i odpowiedzialność.
Jestem zwolennikiem wychowywania dzieci wraz ze zwierzętami. Wszystkie wymienione przez Ciebie plusy popieram, minusy rozumiem. Uwagi od bliskich i obcych typu: pojawiło się dziecko, trzeba pozbyć się psa/kota/chomika doprowadzają mnie do szału. O ile zwierzę nie zagraża życiu i zdrowiu dziecka, to wyciągnie ono z tej relacji same dobre rzeczy 🙂
Jestem dokładnie tego samego zdania 🙂 Dziecko i zwierzę to bardzo dobra para
Nie wyobrażam sobie, aby w naszym domu nie było psa, a jak dzieci były małe mieliśmy także kota, wyszło to na dobre dzieciom i zwierzakom. 🙂
Cieszę się, że jest wiele osób które w ten sposób myślą 🙂
My o psie nigdy nie myśleliśmy. Wszystko pewnie zależy i od dziecka, i od psa, i od rodziców.
myślę, że zwierzak ma dobry wpływ na dziecko. natomiast główną kwestią, na którą trzeba sobie odpwoidzieć to, to, czy faktycznie warunki mieszkaniowe pozwalają na posiadanie pupila. Niestety w naszym bloku jest dużo osób, które mają zwierzaki, a maja taki tryb życia, że zwierze non stop jest zamknięte w małym mieszkanku i wyje…
To już jest kwestia odpowiedzialności… Jak nie masz warunków, to nie powinieneś mieć zwierzęcia.
Też mamy suczkę Gwiazdkę, którą córka sobie wymarzyła i choć była nieoczekiwanym prezentem od babci. Koniec konców cieszę się że z nami jest vo pewnie do dziś byśmy zwlekali z tą decyzją a tak to odratowalismy bidulke i mamy kolejną amatorkę wyczynów ekstrenalnych.
Super 🙂 Dziecko i pies to zazwyczaj bardzo dobrana para przyjaciół 🙂
My od niedawna mamy kota i pod względem wychowania dzieci to była świetna decyzja! Też widać między nimi olbrzymią więź.
Dzieci kochają zwierzęta i wzajemnie. My to widzimy na każdym kroku.
U nas w domu najpierw był pies a dopiero potem dzieci. Obydwoje kochają naszą Bezę, dbają o nią – karmią, głaszczą a w razie potrzeby podrapią za uchem. Czasem właśnie ubolewam nad tym ze są za bardzo ufne w stosunku do innych zwierząt, do psów których nie znają. Dwulatkowi trudno wytłumaczyć ze do tego psa ma nie podchodzić a do naszego może.
To prawda, mamy podobne obawy. Nasz też ufa bardzo bo ma styczność z psem w domu i u dziadków. A na ulicy trzeba być ostrożnym.
U nas tez współpraca między psem i dzieckiem układa się świetnie. Bardzo dobry wpis u nas było bardzo podobnie
Czytałam Twoją historię, widać, jak ważne jest przygotowanie psa na to wydarzenie 🙂
ja mam mieszane uczucia jeżeli chodzi o zwierzęta i nie ma to nic wspólnego z zarazkami 😉 Jeżeli mamy psa przed dzieckiem to nie ma o czym mówić, ale byłam swiadkiem tego ze dzieci nie zawsze dobrze traktują zwierzeta, a rodzice nie reagują. A pies w którymś momencie moze stracic cierpliwosc i on poniesie konsekwencje
Trzeba tu znaleźć złoty środek, dużo zależy właśnie od psa i jego właścicieli. “Normalni” zareagują w odpowiednim momencie 🙂
Doskonale Was rozumiem. Nie chciałam oddać psa, kiedy syn się urodził, bo był ze mną od dawna, a to typ podobny do waszego – krzykacz, potrafiący szczerzyć zęby. To była najlepsza decyzja, bo obaj przepadają za sobą
Uważam, że połączenie dziecko i pies to bardzo dobra konfiguracja. Dzieci uczą się interakcji ze zwierzętami, empatii, odpowiedzialności. Zwierzęta potrafią także działać uspokajająco na bardzo aktywne maluchy.
Ja zawsze marzyłam o psie, teraz jednak przy dwójce dzieci przerażałaby mnie opcja jeszcze jednego obowiązku. Może kiedyś, jak chłopcy podrosną. Chociaż ogólnie uważam, że warto wychowywać dzieci ze zwierzętami.
Pies to odpowiedzialność na całe jego życie. Trzeba to dobrze przemyśleć, ale warto 🙂
Moim zdaniem 1 piesek to naprawdę nic złego 🙂 Zwłaszcza, że kiedyś i tak dziecko musi mieć styczność ze zwierzętami. Zawsze mnie bawią te wszystkie mamy, które zabieraja od razu dziecko na ręce, gdy idzie ktoś z pieskiem i mówią, żeby dziecko nawet palca nie próbowało wystawić, bo pies na pewno mu odgryzie. Sceptykami są najczęściej ci, co zwierząt nie mają i nie wiedzą jak to jest. U nas w domu jest psów 7, dziecko przychodzi na świat w marcu i nie uważam, żeby to było coś złego. Zarazki są wszędzie i, żeby ich uniknąc to trzeba by bylo dziecko trzymać pod kloszem. Lepiej budować mu odporność niż uciekać
Od razu pod kloszem, najlepiej w złotej klatce 😉
Ja byłam wychowywana z psami i nie narzekam 🙂
Sama miałam psa w dzieciństwie ale troszkę starszym jednak. Ale fakt kiedyś jakoś tego nie widziałam pies i dziecko, ale u koleżanki widziałam roczna dziewczynke z psem i całkiem dużo się od siebie nawzajem uczyli!
Ja na swojego psiaka z okresu dzieciństwa musiałem poczekać do wieku szkolnego… Wcześniej rodzice mieli dobermana po służbie w milicji, ponoć bali się, że mnie zje. Nie oceniam, bo nie było mi danego poznać tego zwierzaka. Natomiast na pewno tak pies, jak i dziecko mogą od siebie wiele się nauczyć. Odi np. skuteczniej poluje na co smaczniejsze kąski 😉
U nas nie ma psa, ale myślimy, że prędzej czy później przygarniemy jakiegoś 🙂
U nas w domu jest pies i jakoś nie wyobrażamy sobie, żeby było inaczej 😉
My też sobie nie wyobrażamy, by było inaczej. Aczkolwiek nawet teraz, gdy nasz senior jest po operacji, to nasłuchaliśmy się od rodziny “żeby tylko nie pogryzł dziecka jak go będzie zaczepiać”… Wszyscy wiedzą najlepiej.
My pieska nie posiadamy, niestety mamy za małe mieszkanie.;-/
Hmm, my też nie mamy pałaców, ale… też trochę nie było wyjścia. To odrębna historia o naszej znajdzie. Natomiast z całą pewnością ciężko jest zrozumieć osoby decydujące się na wielkie psy na 40 metrach…
A jak z odrobaczaniem, jak często takiego psiaka musicie odrobaczac.
Raz w roku. Zgodnie z zaleceniami naszego weterynarza.
U nas w domu dwa psy i cztery koty i wszyscy żyją 🙂
Bo się da. My akurat tego nie kwestionujemy 🙂
Eee tam 🙂 dzieci i zwierzęta to wspaniałe połączenie 🙂
Też tak uważamy. Natomiast nasz czworonóg to dość agresywna jednostka dla osób, które z nim na co dzień nie przebywają. Stąd brały się takie opinie.