Morawy Południowe. Miejsce, gdzie wino wybija się na pierwszy plan. Gdzie winnice można spotkać co krok. Gdzie jesienią rządzi złotożółty napój z plastikowych butelek. To burczak (albo jak ktoś woli burczok): młode, żywe, jeszcze fermentujące wino wpisane na listę produktów regionalnych. Może być sprzedawane tylko w określonych warunkach i czasie. Tytuł roboczy tego tekstu brzmiał „mąż zabrał mnie na wino”. Kieliszek do pięknego zachodu słońca na wzgórzu to tutaj coś zwyczajnego. Cudowny luźny klimat. Nikt się nie spieszy, ludzie delektują się życiem i winem właśnie.
A co oprócz picia wina? Polecamy nie planować zbyt wiele, nie napychać programu wyjazdu na maxa. Warto dać sobie czas na zgubienie się w wąskich uliczkach miasta i podziwianie panoramy Mikulova z różnych punktów. I polecamy pojechać we wrześniu. Pogoda jest jeszcze zazwyczaj ładna, no i właśnie wtedy można napić się burczoka. Więc jednak wino wybija się na pierwszy plan 😉 . Pokażemy Wam jednak kilka ciekawych miejsc do odwiedzenia. W informacji turystycznej na rynku dostaniecie mapkę. Zaczęlibyśmy właśnie od wizyty tam (z burczokiem w ręku – przyp. Piotrek). Co zatem warto zaplanować?
Punkty widokowe na Mikulov
Są trzy takie miejsca. Widać z nich doskonale panoramę miasta z różnych perspektyw. Widok na czerwone dachy robi niesamowite wrażenie. Nie wyobrażamy sobie nie wejść na każdy z nich (punktów widokowych oczywiście, nie dachów 😉 ). I Wam też polecamy tak zrobić.
Święta Górka (Svaty kopecek)
Najwyżej położony punkt z widokiem na miasto. Od rynku w centrum Mikulova na górę wejdziecie w 30 minut. Którędy? Możliwości jest kilka, załączamy mapkę. My wchodziliśmy od ul Novokopecnej szlakiem najstarszej Drogi Krzyżowej w Czechach. Po drodze rozlokowane są białe kapliczki. A na końcu największa z nich – kaplica św. Sebastiana. To obok niej rozpościera widok na miasto, który zdecydowanie najlepiej podziwiać o zachodzie słońca. Dlaczego? Zdjęcia powiedzą więcej niż tysiąc słów. To był jeden z piękniejszych zachodów słońca, które mieliśmy okazję oglądać. Nie da rady z wózkiem, nie polecamy klapek, ale adidasy wystarczą. Widać z niej historyczną część miasta z Zamkiem oraz Kozią Górkę.
Kozia Górka z wieżą widokową Kozi Gródek
10 minut spaceru od rynku jest kolejny punkt widokowy. Tamte okolice to naszym zdaniem jedna z najbardziej uroczych części miasta. To tam warto się zgubić i pokluczyć. Niekoniecznie iść prosto do góry, ale spacerować ulicą Kozi Hradek i poszukać domu zbudowanego w skale. Pooglądać inne piękne domy, napić się wina (a jakże!) w małych winiarniach po drodze.
Na szczycie są piękne widoki z panoramą na Świętą Górkę i Zamek. Wejście na wieżę jest płatne (cennik 2021 na zdjęciu). Ale nawet z tarasów pod nią panorama się cudowna, a wejście tam za darmo. Wieża jest otwarta jak powiewa flaga. Naszym zdaniem warto podejść pod wieżę i podziwiać miasto z góry. Historycznie wieża to XV wieczny fort artyleryjski zapewniający ochronę miasta.
Zamek w Mikulovie
W samym centrum, tuż obok rynku, nad miastem góruje Zamek. Obecnie mieści się tam Muzeum Regionalne z wystawami o historii i tradycji winiarstwa w regionie oraz o rodzie Dietrichsteinów, średniowiecznych właścicieli Mikulova.
Wart uwagi jest spacer po dziedzińcu oraz zobaczenie ogrodów zamkowych. Można przysiąść na ławeczce i podziwiać. A dziecko na rowerku biegowym może jeździć dookoła Was. Zbawienny czas, a temu kto wymyślił rowerek biegowy należy się Nobel 😉 .
Miejsce jest urocze, wiele szczegółów (np. kunsztownie zdobiona brama ogrodowa czy odrestaurowane schody łączące Zamek z ogrodami) zapada w pamięć. Zamek widać właściwie z każdego punktu miasta.
Historyczny rynek
Serce miasta, tętni życiem cały czas. W obecnej formie historyczne centrum miasta powstało w XV wieku i jest częścią Miejskiego Rezerwatu Zabytków. Jednym z najcenniejszych jest Dom u Rycerzy ozdobiony renesansowym grafitti.
Na środku w oczy rzuca się pięknie odnowiona rzeźba Trójcy Przenajświętszej. Obok stoi XVIII wieczna fontanna, która dawniej służyła jako źródło wody dla mieszkańców. A wszystko to okalają urocze kamieniczki – domy kanoników. Można tu zjeść regionalny obiad i oczywiście napić się wina 😉 .
Grobowiec Dietrichsteinów
Po przeciwnej stronie rynku niż brama zamkowa znajduje się dawny kościół loretański św. Anny. Miejsce kultu Czarnej Madonny z Loreto zbudował kardynał Dietrichstein. W 1784 roku kościół strawił pożar, zostały tylko mury obwodowe. W XIX wieku Dietrichsteinowie przebudowali go na rodzinny grobowiec, gdzie obecnie jest 45 trumien i 3 urny. Bardzo ciekawie wyglada podświetlony wieczorem.
Info praktyczne
- Mikulov to idealny przystanek na spacer w drodze do Austrii (np. do Wiednia).
- Można zatrzymać się tam na kilka godzin albo na noc czy dwie (żeby napić się wina wieczorem 😉 ).
- Parkingi są tuż obok historycznego rynku.
- W każde z opisanych miejsc można dojść pieszo w maksymalnie pół godziny.
Pałac Lednice – neogotycka perła architektury na liście UNESCO
Jeśli jesteście na terenie Moraw Południowych, to nie omijajcie tego miejsca. Tam jest pięknie! Uwierzcie, że wrażenie jest takie, jakbyście znaleźli się w bajce. Rodowa rezydencja Lichtensteinów była wielokrotnie przebudowywana, aż w XIX wieku uzyskała swój obecny charakter. Fasada w słońcu wygląda magicznie, aż bije od niej blask. Pałac oczywiście można zwiedzać w środku (i podobno prezentuje się fantastycznie), choć my tym razem z tej opcji nie skorzystaliśmy.
Za to dużo czasu spędziliśmy w zamkowych ogrodach i położonym obok parku. Od razu po przekroczeniu bramy znajdziecie się w innym, nieco wytwornym świecie. Ten zespół pałacowo-parkowy zwany jest „Ogrodem Europy”, i w ogóle nas to nie dziwi. To wyjątkowy park, z doskonale utrzymaną zielenią na ogromnym terenie. Ale jest tu też kilka ciekawych budowli. Zaraz za pałacem znajdziecie ogromną oranżerię (dodatkowo płatna), a jeszcze dalej Mauretański Wodociąg, akwedukt i minaret (również płatne wejście).
O tym, jak wielki to teren, niech świadczy to, że można tam pływać łodziami po rzece (przystanie są w kilku ciekawych miejscach, pierwsza jest przy akwedukcie) albo jeździć bryczką. Spacer do akweduktu od zamku to jakieś pół godziny w jedną stronę. W Lednicach można spędzić cały dzień i nawet nie zauważyć, kiedy to minęło.
Pamiętajcie, że ten park to nie tylko teren tuż obok zamku. Jak skręcicie w lewo za oranżerią to otworzy się przed Wami kilka razy większa przestrzeń. Część nazwijmy ją „ogrodowa” leży właśnie tuż przy pałacu i jest najbardziej reprezentacyjna i uporządkowana. W końcu to ogród w stylu francuskim, musi zatem tak wyglądać. A za oranżerią jest część nieco bardziej dzika, leśna, choć nadal zadbana.
Zwiedzanie pałacowych ogrodów jest darmowe, płatna jest oranżeria, minaret i wnętrza pałacu. Duży parking znajduje się tuż obok, ale trzeba mieć korony w monetach bo są tam tylko automaty na monety (kartą Revoult nie dało się zapłacić, choć teoretycznie jest opcja na karty). I w sezonie winiarskim na straganach na parkingu sprzedają burczok (a jakże 😉 ). To właśnie tam się w tym napoju zakochaliśmy, bo tam kupiliśmy pierwszą butelkę.
A jeśli mało Wam zwiedzania Lednic (choć zejdzie na tym pewnie cały dzień) to blisko są Valtice i kolejny zamek. Mniej okazały, ale podobno wart zobaczenia. My już nie zdążyliśmy, będzie po co wracać.
Morawy Południowe to nie są typowe Czechy. Bliżej im do Toskanii niż kraju pod znakiem piwa. Są jednak piękne, niesamowicie wręcz urzekające. To kraina niezwykła, która pokaże Wam, jak różnorodny jest kraj naszych sąsiadów. Bo Czechy to nie tylko Praga.