Żyjemy w czasach równouprawnienia, więc jak to jest, że bardzo często słyszę historie o zmęczonych panach wracających z pracy i odpoczywających całe popołudnia na kanapach przed telewizorami? Smutne to i nawet trochę żałosne. A generalnie to złość mnie bierze na coś takiego. Bo jak to? Ano tak, że są tego różne przyczyny.
Przeszłość do wyparcia
Nasze mamy i babcie były wszechogarniające. Praca, dom, dzieci. Siłaczki, które wszystko robiły same. Padały na twarz po pracy na dwóch etatach, a jeszcze przed nimi było życie rodziny do zorganizowania. Takie były czasy. Ja mam inne podejście, które na szczęście wyniosłam ze swojego domu rodzinnego. Mój tata gotował, sprzątał, robił zakupy. Opieka nade mną i moją siostrą też była dla niego czymś normalnym. Dlatego wychowana w duchu równouprawnienia nie wyobrażałam sobie dorosłego życia inaczej.
Teraz jestem dorosła, mam męża, syna i swój kawałek podłogi. Jak więc jest? Ano tak, że mąż mi w domu nie pomaga. Akceptuję to i pogodziłam się z tym. Nie znaczy to, że wszystko robię sama. Nie mam jednak miłej pani do sprzątania ani opiekunki do dziecka. Pracuję też na etacie. W takim razie w jaki sposób godzę to wszystko i mam też chwilę dla siebie?
Sposób jest bardzo prosty!
Nasz wspólny dom prowadzimy RAZEM. Od początku było dla nas jasne, że dzielimy się obowiązkami. Piotrek również nie wyobrażał sobie, że mogłoby być inaczej. Powiem więcej, ze względu na różne zawody i miejsca pracy, to właśnie on wziął na siebie dużą część prowadzenia domu.
OK, wieszanie prania i prasowanie nie bardzo mu wychodzi, ale nie można mieć wszystkiego. Pralkę za to wstawi bez problemu. A że ostatnio pojawiła się u nas zupełnie nowa pralka Electrolux EW6T5061P, to jest sama przyjemność. Mamy w łazience akurat tyle miejsca, że mieści się tylko taka ładowana od góry.
Segregację prania również ma opanowaną, nie wrzuca czerwonej skarpetki do białego 🙂 A pralka w porównaniu do naszej poprzedniej 12-letniej staruszki jest totalnie inna. Ma przede wszystkim dozowniki na detergenty umieszczone tuż na bębnem, a nie na pokrywie. Nic się nie leje, nie ma brzydkich zacieków. Pokazuje czas jaki pozostał do końca prania, ma świetne dedykowane programy np. do prania wełny. Ale o tym napiszę Wam więcej innym razem, bo pranie wełnianych swetrów to do tej pory była moja zmora. A teraz cyk, i samo się robi.
Nawet Młody biega ze swoimi brudnymi rzeczami i pakuje do prania a potem patrzy na zmieniające się cyferki na zegarze 😉 Tak swoją drogą, to nie wyobrażam sobie funkcjonować bez pralki. Jak jeszcze ktoś wyprodukuje pralko-suszarkę ładowaną od góry to go chyba ukocham ze szczęścia. Szukaliśmy i nie znaleźliśmy. Jak coś wiecie, dajcie znać!
Ojciec na kilka etatów
To samo jest z opieką nad Młodym. Przez dwa lata, od mojego powrotu na etat, to właśnie Piotrek wziął ją na siebie. Nie było mu łatwo połączyć wszystko, bo jednak praca zdalna to nadal praca. Chodzenie spać o 2 nad ranem i wstawanie o 7 było dla niego standardem. Inaczej się nie dało, przy Młodym w pewnym momencie praca w ciągu dnia stała się prawie niemożliwa. Teraz jest nieco łatwiej bo jest przedszkole, ale nadal uczymy się tej rzeczywistości i nie wiemy jak to będzie na dłuższą metę.
A może inaczej?
Moim zdaniem sporo kobiet źle się zabiera do ustalenia podziału obowiązków domowych. Samo się to nie załatwi. Często Panowie nie są domyślni i trzeba im powiedzieć wprost co i jak! Ustalić wspólnie, spisać na kartce i pilnować się nawzajem. A co jak chęci drugiej strony brak? Trudne pytanie… i nie ma na nie jednoznacznej odpowiedzi. Każdy człowiek jest inny, dlatego uniwersalna recepta nie istnieje. Zawsze jednak warto rozmawiać. I dobrze przemyśleć wybór życiowego partnera, bo od tego zależy większość naszego dorosłego życia.
Dziewczyny, jeśli mąż czy partner uważa, że powinien Wam pomagać, szybko wyprowadźcie go z błędu! Nie umie czegoś zrobić? To się nauczy! W końcu jest Homo sapiens, człowiek rozumny po naszemu! Wybijcie sobie z głowy, że nikt nie zrobi tego tak dobrze jak Wy! Najważniejsze, że w ogóle zrobi. Ma się czuć w pełni odpowiedzialny za dom. To się też tyczy opieki nad dzieckiem. Bo są tylko dwie rzeczy, których ojciec przy dziecku nie zrobi: nie urodzi i nie nakarmi piersią. Reszta to już tylko kwestia chęci. Jak Wy zmienicie swoje myślenie, będzie Wam łatwiej w życiu. I oby było Was jak najmniej, tych właśnie które z taką sytuacją muszą walczyć.
Z tego miejsca również chcę powiedzieć, że bardzo się cieszę, że dzielę moje życie właśnie z tym człowiekiem. Moim Mężem.
U nas jest z tym rożnie, nie jest tak, że wymagam od męża by pomagał. Ale jednak mamy zupełnie inne podejścia do porządku i rzeczy do zrobienia. każde z nas co innego wyniosło z domu. Ja to co mam do zrobienia robię od ręki, on zostawia na później. Więc jak zwracam uwagę jemu, on uważa, że się czepiam. Potem on w końcu zrobi o co go proszę, a ja poprawiam jak nie widzi, bo według moich standardów jest niedokładnie 😀 Choć teraz, kiedy mamy tą narodową kwarantannę widzę, ze zaczyna łapać 😉
Czyli są plusy tej narodowej izolacji 🙂 Panowie będą lepiej ogarniać dom 🙂
U mnie odkąd wróciłam do pracy jest równy podział. Opieka nad dzieckiem po równo, ja gotuję, on zmywa. Tak powinno być wszędzie.
Chodzi o to, żeby każdy domownik czuł się współodpowiedzialny 🙂
Mojego też mamusia nie nauczyła sprzątać, więc pierwsze dni wspólnego mieszkania to był dramat. Miałam ochotę wystawić mu walizki za drzwi jak wszędzie rozrzucał ubrania i zostawiał stos brudnych garów. Odbyliśmy poważną rozmowę, na drugi dzień przyjechał kurier z irobotem do odkurzania i zmywarką. Wszyscy są zadowoleni i jest czysto choć nie idealnie 🙂
Ważne, że się dogadaliście i jest ok 🙂 To jest w tym wszystkim najistotniejsze. Resztę się dopracuje z czasem.
Nie wyobrażam sobie, jakże mogłoby być inaczej! Wspólny dom – wspólne obowiązki. Dla mnie to proste i oczywiste. Szkoda, że nie dla wszystkich…
Niestety nie w każdym domu tak jest…
U nas również nie ma pomocy ze strony męża, dom prowadzimy razem, więc obowiązki są wspólne. Opieka nad dzieckiem również nie jest tylko moją częścią.
Napawa mnie szczęściem czytanie komentarzy mądrych kobiet pod tym wpisem. To znaczy, że może być współodpowiedzialność w domu. Mam nadzieję, że kobiety które o to walczą czytając jak to jest u innych, będą miały odwagę coś zmienić w swoich domach.
Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam Twoje przesłanie.
Dla mnie mężczyzna w domu nie powinien pomagać, a czuć się współodpowiedzialny. Są tematy podlegajace dogadaniu np kto lubi szorować łazienkę, a kto prasować.
Najgorsze jest, gdy kobieta musi wszystkim od a do z zarządzić…
Bardzo dobrze zrozumiałaś. Mam identyczne zdanie jak Ty i o tym właśnie piszę 🙂
Wychodzę z założenia, że facetowi to trzeba przedstawiać wszystko czarno na białym. A pralka fajna- też mieści nam się tylko taka ładowana od góry.
I po przedstawieniu uzgodnić, jak nasze życie domowe ma wyglądać 🙂 Chciałabym pralko-suszarkę, ale nie znalazłam takiej ładowanej od góry. Ta pralką którą teraz mamy jest REWELACYJNA 🙂
Podział obowiązków w życiu codziennym jest bardzo ważny. Fajnie jak wspieramy się w prowadzeniu domu i oboje czujemy się za niego odpowiedzialni.
Dla mnie to jest najbardziej oczywista sytuacja, że dom prowadzimy wspólnie 🙂
A ja się wyłamię i powiem, że u nas to wygląda inaczej 😉 Mąż rzadko kiedy pomaga mi w domu, ale dla mnie jest to całkowicie normalne. Ponieważ on pracuje czasem po 12 godzin dziennie, a ja pracuję tylko wtedy, kiedy akurat siedzę nad nową książką (wtedy to on się wszystkim zajmuje, bo mnie nie ma dla świata), jest to dla mnie całkowicie naturalne, że na co dzień ja ogarniam dom. Też mamy podział obowiązków, tyle że z całkiem innymi założeniami 🙂
Ale to jest Wasz wspólny wybór, a nie miganie się od odpowiedzialności jednego z partnerów. A że podział obowiązków wygląda inaczej? Najważniejsze że jest Wasz!
Skoro mają tyle samo rączek to i praca powinna im iść w podobny sposób. Ja tak samo nie mam czasu z gumy! Tylko rzeczy, których on nie może (np. prowadzenie samochodu, bo tylko ja mam prawko) robię ja.
To jest dla mnie najzdrowszy układ w domu. Prowadzimy go po prostu razem i wspólnie ustalamy co i jak.
Mój mąż mało kiedy sprząta w domu, jednak ja uwielbiam to robić sama. Nienawidzę za to robić prania i gotować. Dlatego nigdy odkąd jestem z moim mężem ( 7 lat ) nie musiałam tego robić. On gotuje i robi pranie <3
Czyli tak jak my prowadzicie dom wspólnie i oboje jesteście zadowoleni z podziału obowiązków. U nas nie jest jest tak, że wszystko robimy po równo. Dzielimy się tak, żeby było w danej chwili optymalnie.
My wszystkim się dzielimy i każdy robi w domu to, co lubi (albo to czego najmniej nie lubi).
To tak jak my. No może poza zmywaniem, bo tego nie lubimy oboje a jednak częściej zmywa Piotrek (zmywarki niestety nie mamy:( )
Świetny tekst, ale z jednym się nie zgodzę o ile rodzenie tak to wyłącznie nasza rola to karmienie piersią przez tatę przerobiliśmy – bierze mamę + dziecko, przystawia jedno do drugiego i trzyma żeby nie uciekały
Tak na karmienie w sumie nie patrzyłam 😉 Z rodzeniem też można tak podejść jak przyszły tatuś bierze aktywny udział w porodzie.
Własnie zastanawiamy sie nad kupnem pralki ładowanej w ten sposób , a jesli chodzi o pomoc- u nas nie ma wyjścia oboje pracujemy i musimy sie wspierać:)
Pralka ładowana od góry jest super przy małych powierzchniach. Zajmuje dużo mniej miejsca a pierze tak samo dobrze 🙂
u nas panuje ta zasada, mamy wspólny dom i nasze dzieci 🙂
I tak powinno być, bo to wspólna odpowiedzialność.
aaaaa miałam dokładnie taką pralkę ładowaną od góry w mieszkaniu- uwielbiałam!
Jest mega wygodna! Szkoda tylko, że nie ma takich pralko-suszarek 😉