Nie zamierzam uczyć Was jak sprzątać 🙂 Bardziej chodzi mi o to, żeby pokazać moje podejście do niektórych domowych kwestii. Może ktoś będzie chciał też tak robić u siebie? Jak ogarnąć przestrzeń i swoje życie uczę się ciągle. Idzie mi to raz lepiej, raz gorzej. Dlaczego? Zaraz wszystko Wam opowiem.
Czy jesteś zbieraczem?
Idea niegromadzenia wokół siebie nadmiaru rzeczy towarzyszy mi od wielu lat. Nigdy nie byłam typem zbieracza, ale też nie jestem minimalistką. Jeden kubek i jedne spodnie to dla mnie trochę za mało (Piotrek, ten jeden kubek to chyba Ciebie trochę kusi 😉 , nie byłoby ciągle zlewu pełnego zmywania).
Od kilku lat dość regularnie, przynajmniej dwa razy w roku, robię jednak przegląd rzeczy połączony z generalnym sprzątaniem. Zazwyczaj w terminie sezonowej wymiany garderoby. Dlaczego wtedy? Bo mamy małe mieszkanie i ciuchy w workach próżniowych czekają upchnięte w czeluściach szafy i pod łóżkiem na swoją kolej.
Po pierwszej mojej akcji „ogarniam przestrzeń” okazało się, że mamy mnóstwo niepotrzebnych rzeczy. Ani nie były ładne, ani przydatne dla nas, nie mieliśmy też do nich sentymentu. Bez żadnego żalu wystawiliśmy je na portalu sprzedażowym. Uwierzcie mi, ludzie czasami szukają baaaardzo dziwnych rzeczy. Takich, o których myślałam, że nigdy się nie sprzedadzą. Także nie myślcie kategoriami, że jak coś jest nie dla Was to inni na pewno tego nie kupią. Warto poświęcić chwilę, zrobić ładne zdjęcie, opis i wystawić. Potrafi to w bardzo konkretny sposób wspomóc budżet domowy:
Walka z durnostojkami
Dodatkowa korzyść z tego jest taka, że w domu robi się więcej miejsca. Wszystkie „przydasie” i „durnostojki” nie mają u nas racji bytu. A przynajmniej staramy się, żeby tak było. Dlatego też regularnie robimy przegląd rzeczy. Uwierzcie, za każdym razem znajdujemy coś, co nie jest już potrzebne. Lubimy wnętrza przestronne, oddychające przestrzenią. Osiągnięcie tego na 44 m2 to trudne zadanie. Do pewnego stopnia się da, zawsze warto próbować.
Start!
Mamy połowę marca, dla mnie to czas na rozpoczęcie wiosennej edycji mojego prywatnego „ogarniam przestrzeń”. Zabieramy się do tego metodycznie, ze spisanym całym planem.
- Dzielimy między siebie zadania.
- Określamy w czasie kiedy mają zostać wykonane.
- Codzienne „ogarnianie” jest poza zadaniami, trzeba je po prostu zrobić.
- Nie spinamy się, jeśli czegoś nie zrobimy, nadrobimy później!
W każdym domu są takie miejsca, których nie sprząta się co tydzień. Dla mnie ten czas to dobra okazja na:
- Umycie okien.
- Posprzątanie pod łóżkiem.
- Posprzątanie w szafie.
- Ogarnięcie szuflady „na wszystko”.
- Rozmrożenie lodówki.
- Przejrzenie książek, płyt.
- Poukładanie dokumentów.
- Wyszorowanie piekarnika.
- I wszystko inne robione rzadko.
Do kiedy?
Staramy się na to przeznaczyć około miesiąc. I jak już całe sprzątanie mamy ogarnięte, akurat jest połowa kwietnia i przychodzi czas na ostatni etap, czyli wymianę garderoby. Wielkie pranie, przepakowywanie i znowu worki próżniowe. Przy okazji wyrzucam wszystko, co jest zużyte. Jeśli jakąś rzecz mogę wykorzystać inaczej (czyli np. bawełniane koszulki zostawiam jako szmaty do wycierania psa), to tak robię. Stare ubrania możecie też oddać do specjalnych pojemników w sklepach.
Wykorzystaj, co masz
Przy okazji bardzo Was namawiam na naprawianie i dawanie rzeczom drugiego życia. My w ten sposób zrobiliśmy stolik, stół i szafkę. I to nasze ulubione meble. Sami zobaczcie:
Ubraniowe DIY to przerobiony golf, z którego resztek mamy śliczne podkładki pod kubki.
A Młody dzięki temu drugi rok ma tą samą kurtkę zimową, która jest ogólnie na niego dobra, w ogóle niezniszczona. Miała tylko troszkę za krótkie rękawki.
Porządek w domu = porządek w życiu
Mam takie poczucie, że porządek w domu to porządek w życiu. Jak mam ogarniętą przestrzeń, czuję się lepiej. Mamy w domu psa i małe dziecko. Dwa generatory potencjalnego bałaganu. I jakoś nigdy nie było tak, że zabawki były wszędzie. Codziennie wieczorem były odkładane na miejsce i w salonie nie musieliśmy się o nie potykać. Młody jest tego nauczony i obecnie sam już codziennie wieczorem sprząta swoje rzeczy. Wszyscy lubimy, jak wokół nas jest czysto. A niespodziewana wizyta gości nie jest nam straszna 😉
Też macie tak jak my? Budzi się w Was chęć „poukładania” na wiosnę? W jaki sposób to robicie? Chętnie się dowiem i wyciągnę coś dla siebie.
Mam dokładnie tak samo jak Wy 🙂 Lubię mieć wokół siebie porządek, bo wtedy czuję się dużo lepiej. Napisałam nawet o tym niedawno artykuł. Zachęcam do poczytania. Z pewnością znajdziecie tam coś dla siebie, np. specjalną grupę na Facebooku, dzięki której można pozbyć się niechcianych rzeczy!
O, dzięki 🙂 Popatrzę sobie 🙂
My nie umiemy zyc w balaganie więc porzadki sa u nas systematycznie
U nas też, ale nie sprzątamy co tydzień lodówki i nie myjemy okien. Ubrania sezonowe też wymieniamy raz w sezonie 😉
Mieszkając w bloku trzeba faktycznie co jakiś czas robić segregacje U nas myślę jest równowaga, nie mamy ani zbędnych ubrań, ani zbieraczy kurzu, a na co dzień utrzymujemy w szafach porządek, więc pojęcie wiosenne porządki ogranicza się do mycia okien
My niby też ogarniamy na bieżąco, ale jednak te dwa razy w roku jest potrzeba posprzątać bardziej.
Nie potrafię się rozstać z durnostojkami 🙁 To jest silniejsze ode mnie. I nienawidzę myć szyb, bo dwójka maluchów i pies sprawiiają, że nie widze w tym żadnego sensu 🙁
Ja też nie znoszę myć szyb. Dlatego robię to dwa razy do roku tak porządnie, a z grubsza jak trzeba.
Wczoraj ogarnęłam dwa pudełka wstydu, do których latem, w czasie remontu wrzuciłam mnóstwo rzeczy, które miałam posegregować.
Na mnie jeszcze kilka takich miejsc czeka…. Dam radę 🙂
Teraz mam więcej czasu na wiosenne porządki. Zrobiłam sobie plan porządków, niestety, przy moich maluchach nie miał on racji bytu. Ale jutro sprzątam szafę z moimi ciuchami. Z przydasiami może być u mnie problem. Pracuję w przedszkolu i w pracy przydaje mi się wszystko.
Przy dziecku nie da się zrobić porządków i zająć tylko tym. Trzeba lawirować 🙂
Akurat teraz mamy mnóstwo czasu na tego typu porządki i ogarnianie – więc warto skorzystać i spędzić kwarantannę produktywnie.
My nie mamy kwarantanny, ale się nie gromadzimy 🙂 I czas też trzeba jakoś sobie zorganizować.
Ja ze sprzątaniem mam tak, że jak nachodzi mnie chęć to cały dzień sprzątam, a tak na co dzień, to robię absolutne minimium, potrzebne do funkcjonowania np. zmywarka, prania, odkurzanie i blaty w kuchni 😉 Na szafy, okna czy inne zakamarki musi przyjść wena 😉
Ja mam tak samo 😉 Choć czasem jak już nie mogę patrzeć na okna, przez które nic nie widać to się zmuszam.
Ja zawsze wybieram opcje ponownego wykorzystania- i bardzo sposobał mi się Twój pomysł na przedłużenie ściagacza w kurtce. Zwrócę na to uwagę jak nadarzy się okazja. 🙂 Jestem bardzo praktyczna i i dążę do minimalizmu.
Ściągacz w kurtce sprawdził się super! Polecam patent.
Ja staram się trzymać rzeczy i je wykorzystywać. Jeśli mi się nie przydają, to je sprzedaję lub komuś oddaję.
Ja też najpierw daję drugie życie, dopiero potem wyrzucam.
Lubię robić wiosenne porządki, ale najgorsze jest ogarnianie ubrań, tego nie znoszę. Natomiast super jest po zakończeniu porządków, kiedy w mieszkaniu jest tak świeżo i czysto:)
Ja lubię przeglądać ubrania, ale muszę trafić na moment jak mam wenę 😉
Ja jestem absolutnym przeciwieństwem zbieracza 😀 Nawet nie wiesz jak zła byłam kiedy w listopadzie udało mi się pozbyć około 10 kubków (każdy inny, wrrr), a w grudniu dostałam 4 nowe! Załamałam się, bo nie lubię kiedy w mojej kuchni każda rzecz jest inna. Teraz czeka mnie sprzątanie szafy, wyrzucenie mnóstwa rzeczy, odłożenie na bok tych ciążowych, których już na pewno nie ubiorę, a które dostałam od koleżanki – są to częściowo letnie sukienki i spodenki. Wiem, że nagle zrobi się mnóstwo miejsca. Poza tym jak od ręki wyrzucam to co mi zbędne 🙂
Z tymi kubkami to Cię rozumiem 🙂 Nie znoszę dostawać durnostojek. Potrafię określić się, co bym chciała jak ktoś pyta 🙂
Post idealnie trafiony w czas u mnie. Właśnie od tygodnia jestem w trakcie robienia generalnych domowych porządków na wiosnę. Z Twoich pomysłów bardzo podoba mi się dawanie rzeczom drugiego życia, ten z przedłużeniem ściągacza w kurtce – bomba!
Dzięki, pomysł ze ściągaczem sprawdził się genialnie!
Durnostojek pozbyłam się już dawno, bo wkurzało mnie ich ciągłe podnoszenie podczas odkurzania 🙂
Rozumiem ból… Też nie lubię 🙂
Heh, u mnie panuje chaos, wiecznie nie mam czasu na ogarnięcie przestrzeni. Może przez to przymusowe wolne uda mi się coś ogarnąć. I chyba zainspiruję się twoimi pomysłami
„Mam takie poczucie, że porządek w domu to porządek w życiu. Jak mam ogarniętą przestrzeń, czuję się lepiej”. W stu procentach zgadzam się z tym stwierdzeniem, także pilnuję, by w domu były te potrzebne rzeczy, a nie nadmiar, lubię mieć ogarniętą przestrzeń wokół siebie, bo to pozytywnie wpływa na samopoczucie.
Cieszę się, że nie tylko ja tak mam 🙂
Nie jestem zbieraczem, lubię stawiać na minimalizm w przedmiotach. 😀
Mnie na razie wychodzi to trochę po środku, ale bardziej w stronę mniej niż więcej 🙂
Byłam zbieraczem, teraz staram się wszystko wywalać i faktycznie, nie potrzeba ki aż tylu rzeczy
Ja też staram się mieć wokół siebie rzeczy potrzebne i ładne 🙂
Mma tak, ż eraz na jakiś czas robię przesort. Często wywalę coś co za chwilę jest mi bardzo potrzebne. Ale wiesz mieszkając w blokach nie ma miejsca na wszelkie przydasie.Dziś robię porządek z moimi ciuchami, te których nie miałam na sobie 2 lata idą do potrzebujących.
Ja powoli robię porządki w każdym kącie, wcześniej nie było na to czasu a teraz pomaga mi to nie myśleć.
Zainspirowałaś mnie do wpisu na bloga 😛
Pamiętaj, kiedy przeprowadzaliśmy się z Polski do Szkocji, było to ponad 3 lata temu. Na początki byliśmy tylko my i nasze niezbędne drobiazgi. Cała reszta nie miała znaczenia. Nawet wspomniałam wtedy mężowi, że nie brakuje mi tych wszystkich rzeczy, zapomniałam o nich, i boję się dnia, kiedy to wszystko zwali się nam ponownie na głowę. Wiesz, że do dzisiaj mamy jeszcze dwa, może nawet trzy niewypakowane kartony — stoją sobie w dodatkowej sypialni i czekają aż mi się zachce.
Nie jesteście sami, wiele osób tak ma 😉
Ja raczej zbieraczem nie jestem, durnostojki można u mnie policzyć na palcach jednej ręki. Za to więcej dziwnych rzeczy mam poupychanych po pudełkach – ale tego to już nie widać i kurzu nie zbiera 😀
Też mam takie pudła hańby 😉 Nie widać, ale ja wiem że one tam są 😀
BRAWO! brawo za walkę z durnostojkami! ja wiem, że ludzie chcą zarabiać na produkcji “pamiątek”, ale to tylko kurz zbiera
To prawda! Choć na szkolnych wycieczkach pamiętam że kupowałam tego mnóstwo i zwoziłam rodzicom.
Kochana zainspirowalas.mnie. dzisiaj siadam i robie liste zadan do wykonania do konca miesiaca.
Polecam, mnie to pomaga 🙂
kiedyś zbierałam… szkoda mi było wszystkiego wyrzucić bo zawsze wydawało mi się, że się coś przyda kiedyś… przed przeprowadzką zmieniłam totalnie nastawienie. Wyrzucałam wszystko po kolei 🙂 Teraz porządki w swoim domu to cała masa frajdy i radości 🙂
Ja nadal nad sobą pracuję w kwestii wyrzucania, choć nie jest źle 😉
Bardzo, baaardzo podziwiam i zazdroszczę. My mieszkamy we dwójkę i jakkolwiek salon i kuchnię trzymamy w stanie akceptowalnym i przestrzennym, tak tym kosztem totalnie zagraciliśmy sypialnię (szczególnie ja): książki, gazety, lampki, kremy, długopisy, notatniki…. Wszystko na kupie. Do szuflady na wszystko co najwyżej dokładam rzeczy aż się przestanie domykać. :(( Jak, jak się zmobilizować? Listy mnie nie ruszają, zawsze jestem zbyt zmęczona 🙁
Wiesz co, jak się zmobilizować? Chyba po prostu się za to zabrać… Najtrudniejszy pierwszy krok.
Podziwiam. Dla mnie czy wiosna czy lato i tak jest rozgardiasz. A okien to ja nigdy nie myję… nienawidzę.
Ja jestem z tych, którzy lubią mieć poukładane. Lepiej mi wtedy na duszy.
Mycie piekarnika i inne takie odczyniam akurat dość często, korzystam, więc myję. Szafa też raczej nie zaprząta mi głowy, ale niepotrzebne graty to moja domena. Kabel “niktniewieodczego” guzik “odspodniktorychjuszniemaaleprzydasiedoinnych”…
Właśnie z takimi “gratami” też prowadzę walkę. Kwestia jest taka, że już kilka razy przekonałam się, że jak coś wyrzuciłam to okazywało się natychmiast, że jednak by mi się przydało… I jestem w kropce. Tak było m.in z pojemnikiem guzików i 10 rolkami po papierze toaletowym. Teraz do zabawy z synkiem byłby jak znalazł 😀