Jeżeli:
… to do idealnego słuchacza wykładowcy zwanego dzieckiem brakuje Ci jeszcze jednego elementu.
Będzie ciężko się tego nauczyć. Uwierz mi.
Nie chowaj urazy!
A przecież narodową cechą Polaków jest zacietrzewienie. Choć nie tych najmłodszych. I tu warto brać przykład. Ale z czego dokładnie? Już tłumaczę.
W przypadku maluchów zły nastrój i dąsy są np. z powodu…
- wyrzucenia rolki papieru, bo przecież można było z niej zrobić coś super. To nic, że 20 innych wala się po szufladzie…
- otwarcia drzwi mamie wracającej z psem bez ich udziału, bo przecież osoba przychodząca powinna czekać, aż młody człowiek zechce zajść do przedpokoju…
- czy położenie resoraka nie tak jak trzeba…
- (dopisz co tylko chcesz),
… szybko zostają zapomniane przy pierwszej wzmiance o nowej zabawie, spacerze, czy rantach od pizzy (przyznać się, czyje dziecko w restauracjach nie je placka, a tylko ciasto dookoła, a wszyscy patrzą na Was jak na wyrodnych?).
Innymi słowy. Nawet gdy dziecko wpada w apokaliptyczny napad złości, krzycząc np. „Nienawidzę tych spodni!” (sorry, tu powinno być więcej wykrzykników – !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! O, tak lepiej), to ten stan szybko rozpływa się w przytulasach. Pojawia się delikatne szlochanie i… spokój.
Bo małe dzieci są naprawdę mądre…
I wiedzą, że szaleństwo jest głupotą. Stratą czasu, który można wykorzystać na zabawę, rozrywkę, czy męczenie rodziców hasłem „pobaw się!”. A, sorry, to ostatnie należy podciągnąć pod hasło “rozrywka”.
Dzieci, gdy idą spać nie rozkminiają, czy coś dobrze powiedziały, a może źle. Albo, że ktoś był dla nich niesympatyczny. Było, minęło. A że ktoś mógł coś źle zinterpretować? To ich nie obchodzi, bo po co mają sobie tym zawracać główki. To my, stare dziady i baby, rozkładamy wiele sytuacji na czynniki pierwsze. Po co?
Czy myślisz, że Twoje dziecko zadręcza się myślą, że zdjęcie z budowania zamku na piasku, które wrzuciłaś/-eś do sieci, ma mało lajków i udostępnień? No tak średnio. Ordynarnie mówiąc, ma na to wywalone. Odwrotnie do wielu z nas.
Żyją chwilą, bez zmartwień, żalu i zobowiązań. Są małymi dziećmi. A my dążymy do samozagłady i frustracji.
Bo już nie potrafimy być małymi dziećmi.
Nic dodać, nic ująć:) Wielu psychologów mówi wprost: od dzieci możemy się wielu rzeczy nauczyć. Przykład? Gdy dziecko przewróciło się … płacze, oczywiście, że tak, ale … po paru chwilach wstaje i idzie dalej. Niesamowite czego możemy nauczyć się od dzieci:)
To prawda. Szkoda, że tak wiele cech z czasem w nas umiera.