Zalipie to podobno najbardziej kolorowa wieś w Polsce. Tego nie wiemy na pewno, ale może być w tym ziarno prawdy. Spotkaliśmy się też z opiniami, że malowana wieś Zalipie rozczarowuje. To taki, można powiedzieć, klasyczny przykład kontrastu instagram vs. rzeczywistość. Jeśli jesteście ciekawi jakie jest nasze wrażenie po wizycie w Zalipiu, to doczytajcie do końca 🙂 .
Czym zatem właściwie jest Malowana Wieś Zalipie?
To jest zwyczajna miejscowość, wieś w Polsce w której mieszkają i normalnie żyją ludzie. Wieś jako całość nie jest skansenem do zwiedzania. Nie spotkamy zatem na każdym kroku pomalowanych domów, wszystkiego ułożonego i przygotowanego pod turystów. Mieszkańcy jednak utożsamiają się z tradycją malowania domów i wiele z gospodarstw ma takie elementy na elewacjach. Można je bez problemu wypatrzeć nawet z samochodu albo podczas spaceru przez wieś.
Gdzie jest Zalipie?
Malowana wieś Zalipie znajduje się w południowej części Polski, w Małopolsce, 20 kilometrów od Tarnowa, pomiędzy Krakowem a Rzeszowem, całkiem blisko autostrady A4. Z Krakowa jedzie się około 1,5 godziny, z Rzeszowa pół godziny dłużej. Nie będziecie mieć problemu ze znalezieniem jej, my wjechaliśmy od strony kościoła.
Zwiedzanie Zalipia – główne atrakcje
W kilku miejscach to zalipiańska tradycja i kultura wybija się jednak na pierwszy plan. Część z nich można zwiedzać z przewodnikiem, kilka można oglądać samodzielnie. Dowiemy się wielu bardzo interesujących faktów o historii malowania domów w Zalipiu. Te turystyczne miejsca to Dom Malarek, Zagroda Felicji Curyłowej oraz kościół parafialny. Przemieszczając się pomiędzy nimi warto szukać również pięknych malowanych domów. Pamiętajcie jednak o uszanowaniu prywatności gospodarzy, zapytajcie najpierw, jeśli chcecie wejść na czyjąś posesję czy zrobić zdjęcia.
Skąd się wzięły malowane domy w Zalipiu?
Całej tej historii ze szczegółami dowiecie się podczas zwiedzania zagrody Felicji Curyłowej, dlatego my w kilku zdaniach ją tylko skrócimy. Chodziło o ratowanie brudnych od sadzy ścian, które niestety kopciły się od otwartych palenisk i braku kominów. Najpierw zatem Zalipianki używały na ściany wapna, żeby wyglądało to trochę bardziej estetycznie. Gdy piece stały się nowocześniejsze i mniej brudziły, malunki również stały się bardziej kolorowe i kwieciste. Z czasem zaczęto także przyozdabiać elewacje budynków czy studnie i płoty w zagrodach. Historia jest naprawdę bardzo ciekawa i okraszona przykładami z rzeczywistych budynków, warto jej posłuchać.
Dom Malarek w Zalipiu
Trafiliśmy tam na początku wpisując w nawigację właśnie to miejsce. Niestety wnętrze było zamknięte, więc nie mieliśmy okazji zobaczyć wystawy czy wziąć udziału w warsztatach. Jednak zewnętrzna dostępna część również okazała się całkiem ładna i warta zobaczenia oraz krótkiego spaceru. No i spotkaliśmy tam przeuroczego kota-tubylca 🙂 .
W podwórzu znajduje się zalipiańska chata ze studnią, bardzo popularne foto-miejsce. W Domu Malarek podobno można dostać mapę Zalipia a do pokazowego domku wejść i zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie. Pod Domem Malarek znajdziecie duży bezpłatny parking.
Godziny otwarcia:
– Sezon turystyczny:
czerwiec – wrzesień: w tygodniu od 8:00 – 16:00, w weekendy od 11:00 – 16:00
– Poza sezonem:
Dom Malarek jest czynny tylko w tygodniu w godzinach: 8:00 – 16:00. Weekendy zamknięte.
Zagroda Felicji Curyłowej w Zalipiu
Zagroda Felicji Cyrułowej w Zalipiu to oddział Muzeum Okręgowego w Tarnowie. To naszym zdaniem najbardziej wszechstronne miejsce, najlepsze do poznania historii Zalipia. Pani Felicja to legenda Zalipia. Kobieta, która rozsławiła swoją wieś i przyczyniła się do popularyzacji ludowych malunków. Była prekursorką konkursu na najpiękniej pomalowany budynek, i nawet po jej śmierci konkurs nadal jest organizowany. W zagrodzie znajduje się oryginalny dom Pani Felicji, który jedynie odnowiono, ale forma została niezmieniona.
Dodatkowo jest tam kilka innych budynków przeniesionych ze wsi. Między innymi jest to Biedniacka Chata, budynek mniej przyozdobiony ponieważ mieszkali w nim mniej majętni ludzie. To mała chata, bez podłogi a jedynie z klepiskiem i dachem pokrytym strzechą. Mieszkańscy w jednej izbie przebywali tu ze zwierzętami. Kolejnym budynkiem jest chata Stefanii Łączyńskiej, kolejnej z wybitnych zalipiańskich malarek. Wszystkie przedmioty w tym domu są oryginalne i malowane przez właścicielkę. Wszystko razem tworzy skansen architektury i sztuki ludowej.
Godziny otwarcia:
– Sezon turystyczny:
maj – wrzesień: wtorek – niedziela: 10:00 – 18:00. Poniedziałek nieczynne
– Poza sezonem:
październik – kwiecień: Zagroda Felicji Curyłowej jest czynna: wtorek, środka, piątek, sobota: 8:00 – 16:00, czwartek, niedziela: 9:00 – 17:00, poniedziałek nieczynne.
Cennik:
- Bilet Normalny – 12 zł
- Bilet Ulgowy – 9 zł
- Piątek jest dniem bezpłatnego zwiedzania ekspozycji stałej.
Kościół w Zalipiu
Kościół Parafialny św. Józefa w Zalipiu zbudowano w 1949 roku. Działania wojenne spowodowały, że budowana rozpoczęta w 1939 roku trwała aż 10 lat. Warto do niego zajrzeć, ponieważ również tam znajdują się piękne malowidła a mieszkańcy są z nich bardzo dumni. My trafiliśmy akurat na niedzielne nabożeństwo i nie chcieliśmy przeszkadzać wiernym, więc nie wchodziliśmy do środka.
Nasza opinia i wrażenia z Zalipia
Do zobaczenia Zalipia przymierzaliśmy się już kilka lat, jednak zawsze było nie po drodze. Z uwagi na różne opinie nie chcieliśmy jechać tam specjalnie z Łodzi, żeby się nie rozczarować. Okazja nadarzyła się, jak byliśmy kilka dni w Tarnowie. I to była dobra decyzja, żeby Zalipie odwiedzić właśnie „przy okazji”. Nie mamy wątpliwości, że jest tam bardzo ładnie i warto to zobaczyć na własne oczy.
Czy jednak warto jechać tylko do Zalipia kilkaset kilometrów? Naszym zdaniem nie. Malowana Wieś jest dobrym miejscem na przerwę w podróży, bo zwiedzenie jej zajmuje około 2 do 3 godzin. Można odpocząć, zaczerpnąć powietrza, zobaczyć piękne miejsce i spokojnie kontynuować dalszą podróż. Jeśli ma się świadomość, czego się spodziewać, to każdy wyjedzie stąd zadowolony i zrelaksowany. Dla nas ogromnym plusem był też brak jarmarcznych kramików i tanich lokalnych pamiątek rodem z Chin. Było spokojnie i regionalnie. My wyjechaliśmy zadowoleni i zauroczeni. A na pewno nie rozczarowani.