Księstwo Monako kojarzy się jako kraina luksusu i hazardu. Kasyna, nieprzyzwoicie drogie samochody, wyścig Formuły 1, gigantyczne jachty i heliport jako postój taksówek na lotnisko w Nicei. Jednym słowem – kraj dla bogaczy, a nie dla rodzin z dziećmi. Ale czy na pewno? Czy w Monako są miejsca, w których dziecko znajdzie coś dla siebie? Czy Monako jest przyjazne dla rodzin z dziećmi? Byliśmy, sprawdziliśmy i zaraz Wam wszystko pokażemy. Podpowiemy, jak zorganizować wyjazd z dzieckiem do Monako.
Ponieważ nasza baza do zwiedzania Lazurowego Wybrzeża znajdowała się w malutkim nadmorskim miasteczku Roquebrune-Cap-Martin, tuż przy granicy z Monako, a dodatkowo jesteśmy wielkimi fanami Formuły 1, wycieczka do Monako była dla nas oczywista. Przez Monako przejeżdżaliśmy właściwie codziennie przez prawie dwa tygodnie, a na zwiedzanie tego państwa-miasta przeznaczyliśmy dwa pełne dni.
Mimo to nie udało nam się zobaczyć wszystkiego co chcieliśmy, głównie dlatego, że albo coś było zamknięte/w remoncie, albo małe nogi już nie chciały dalej nieść i trzeba było odpuścić. Swoją drogą duże nogi też dostały w kość i też pod koniec miały dosyć. Zwiedzając Monako trzeba się nachodzić.
Przewodników po Monako jest w internecie bardzo dużo. W każdym znajdziecie bardzo podobne informacje. Są tam wymienione wszystkie najważniejsze atrakcje Monako jednym tchem z informacją, że wystarczy Wam jeden, a jak się sprężycie to nawet pół dnia, żeby je zobaczyć. Jak dla nas to wielka ściema. Nie ma szans, żeby poczuć klimat tego miejsca biegnąc zasapanym w górę i w dół (tak, Monako wcale nie jest płaskie!) i odhaczając kolejne punkty jak na azjatyckiej wycieczce.
Dlatego nasz przewodnik będzie inny, na pewno znajdziecie tu przydatne informacje których my na żadnej innej stronie nie widzieliśmy. Będzie pewnie dość obszernie, bo i tematów do poruszenia jest sporo. Miłego czytania!
Stacja kolejowa w Monako – atrakcja pierwsza
Mimo, że zazwyczaj przemieszczamy się samochodem (po Monako nasze BMW również sobie chwilę pojeździło), to na zwiedzanie Monako całkowicie świadomie przyjechaliśmy pociągiem. Wzdłuż całego Lazurowego Wybrzeża biegnie linia kolejowa, z łatwością można się nią przemieszczać.

Bilety kupiliśmy w automacie na stacji, jeśli znacie podstawy angielskiego to spokojnie sobie poradzicie. A stacji Monako nie da się przeoczyć, to jedyny podziemny przystanek. Jest ogromny, ma kilka wyjść, dlatego warto się zorientować w jakim kierunku chciecie się udać. Można iść do dzielnicy Fontvieille, do Portu Herkulesa albo w stronę Monte Carlo.
Wyjście w stronę Fontvieille bardzo przypomina lotnisko, obok zwykłych przejść są tu ruchome chodniki dla pieszych, co już samo w sobie było świetną atrakcją dla Młodego. Można się było ścigać z ojcem kto szybciej dotrze do wyjścia 😉 . Zwróćcie uwagę na grafiki na rozkładach jazdy na peronach, tam widać w jakich sektorach peronu zatrzyma się Wasz pociąg, a dworzec jest bardzo długi. My raz biegliśmy sprintem za pociągiem, co prawda wiedzieliśmy, gdzie się zatrzyma, ale byliśmy czasowo na styk. Oszczędźcie sobie tej wątpliwej przyjemności, można się nieźle zasapać.
Dzielnica Fontvieille – zaskakująca sypialnia Monako
Ta dzielnica jest chyba najbardziej „mieszkaniową”, ciekawe jest to, że częściowo zbudowano ją na wodzie. Ludzie tam po prostu zwyczajnie żyją, chodzą do sklepów czy na place zabaw z dziećmi. W tej dzielnicy odwiedziliśmy dwa całkiem fajne place zabaw, Młody się wybawił i szedł dalej bardziej zadowolony po takiej przerwie.


Ze stacji pociągu przechodzi się przez ładnie zaaranżowane ogrody, częściowo położone na dachach. Jest tam również piękny port jachtowy, heliport i stadion AS Monaco. Bardzo nam ta dzielnica przypadła do gustu, chyba najbardziej z całego Monako. Może dlatego, że było tam najmniej turystów, był śródziemnomorski klimat przez zieleń, ogólnie było spokojnie.


Bardzo ładny widok na tą dzielnicę znajduję się ze skały Starego Miasta (Monaco-Ville). Idąc ze stacji kolejowej na stadion Ludwika II, trochę celowo błądziliśmy pomiędzy budynkami i odkrywaliśmy, jak bardzo Monako jest tutaj zielone, nawet w lutym.
Stadion Ludwika II – idziemy na mecz
Stadion, na którym gra drużyna AS Monaco, jest jedną z atrakcji do zobaczenia. Jest bardzo „wciśnięty” w zabudowę, nie ma wokół niego przestrzeni jaką znamy z innych tego typu miejsc. Ciężko podziwiać go zatem z zewnątrz.

Ponieważ z racji naszych zainteresowań uprawiamy „turystykę stadionową”, mimo że nie było tego w pierwotnych planach, ostatecznie oczywiście skończyło się na wyjściu na mecz i zobaczeniu stadionu również od środka w jego naturalnym przeznaczeniu.


Jakby ktoś chciał się wybrać, to nie ma opcji wejścia z plecakiem, jedynie damska torebka jest akceptowalna. Natomiast jest przechowalnia, gdzie zostawiliśmy wszystko i wszystko w komplecie odebraliśmy po meczu. Na bramkach sprawdzają kibiców bardzo dokładnie. Wody też nie można wziąć, nawet dla dziecka. Można kupić na stadionie.

Stare Miasto – czy może być ciekawe również dla dzieci?
Stare Miasto (Monaco-Ville) położone jest na skale monakijskiej. To bardzo charakterystyczne wyniesienie, taki można powiedzieć klif górujący nad resztą tego państwa-miasta. Można na nie wejść podejściem pieszym o nazwie Rampe de la Major, które zaczyna się obok bazarku i małego placu zabaw. Nas tą drogą poprowadziła nawigacja.



UWAGA! Monako nie jest w UE, jeśli nie macie lokalnej karty SIM albo dużego zapasu środków na koncie, nie korzystajcie tam z danych mobilnych. My za niewielkie pieniądze, coś około 40 zł, kupiliśmy lokalny eSIM na 7 dni).


Stare Miasto to gąszcz malutkich uliczek, odnowionych kamienic, piękne Ogrody Św. Marcina (Jardins Saint-Martin) ciągnące się dookoła całego Monaco-Ville.


To też oczywiście Pałac Książęcy i Katedra Św. Mikołaja (z grobem Grace Kelly – ale nie znajdziecie tego nazwiska na płycie, szukajcie inskrypcji Gratia Patricia). No i Oceanarium. Obok Pałacu znajduje się sklep z pamiątkami, gdzie w rozsądnych (jak na Monako) pieniądzach można kupić jakieś drobne pamiątki.

Co było najciekawsze dla Młodego? Uroczysta zmiana warty pod pałacem oraz oceanarium.
Pałac Książęcy w Monako – uroczysta zmiana warty
Codziennie o 11.55 pod Pałacem Książęcym w Monako następuje uroczysta zmiana warty. Warto być tam nieco wcześniej, żeby zająć dobre miejsce z przodu i widzieć wszystko. Widowisko trwa kilkanaście minut, jest miłe dla oka i dzieciom może się podobać.


Ciekawostką może być to, że rodzina panująca w Monako tylko tam pracuje, a na stałe mieszka we Francji. Pałac można zwiedzać wewnątrz od wiosny do jesieni, w lutym nie było to możliwe.
Oceanarium w Monako – wielkie zaskoczenie
Jednym z miejsc, które mieliśmy z planie zobaczyć, było właśnie Muzeum Oceanograficzne w Monako. Podróżując z dzieckiem, to był punkt dla nas obowiązkowy. I nie żałujemy, podobało się tam nam wszystkim.


Już sam budynek jest piękny z zewnątrz, a to co w środku też okazało się bardzo ciekawe. Historia wypraw polarnych księcia Alberta I, akwaria z przeróżnymi morskimi zwierzętami, fantastyczne interaktywne sale gdzie dziecko może dać upust swojej wyobraźni i plac zabaw na dachu.









UWAGA! Na dach można się dostać tylko windą! Dlatego nie każdy tam dociera, a widok na panoramę Monako jest cudowny.
Zwiedzanie z dzieckiem to minimum 2 godziny, do tego trzeba doliczyć czas na zabawę. Warto kupić bilety łączone (my kupiliśmy takie do Oceanarium i Garażu Księcia Monako).



No i mamy już pełną foczą rodzinę w domu, dołączył do nas tata Fok (jest mama Foka z Helu, Foczątko z Alesund z Norwegii i teraz tata Fok z Monako, rodzice zrozumieją, a dla bardziej ciekawych wspominaliśmy już o takich historiach w materiale z Oceanarium w Alesund TUTAJ).





Zwracajcie uwagę na szczegóły, można sobie na przykład zrobić zdjęcie przy kole sterowym i wysłać na maila. My mamy ich kilka 🙂 .

Tym razem byliśmy bardziej uważni niż na Top of Salzburg (KLIK).
Kolekcja samochodów Księcia Monako
To miejsce, zaraz po Oceanarium, było obowiązkowe do odwiedzenia. To nie są muzealne eksponaty, a prawdziwy prywatny garaż związany z historią rodziny książęcej. Jest tam auto, którym Grace Kelly jechała do pałacu po dopłynięciu do Europy, elektryczny samochód z książęcego ślubu Alberta i Charlene, czy podarowane rodzinie książęcej bolidy F1 (przecież GP Monako to najbardziej znany wyścig w kalendarzu Formuły 1).




Obecnie ekspozycja znajduje się w Porcie Herkulesa, zaraz obok nitki toru wyścigowego, w który w maju zamieniają się ulice Monako. Wystawa jest świetna. Jeśli choć trochę interesuje Was motoryzacja to warto ją zobaczyć. Zajmie to około godzinki.




Zwidzanie jest płatne, my kupiliśmy bilet łączony z Oceanarium. Przy niektórych samochodach są tablice informacyjne albo materiały filmowe, pokazujące przeznaczenie i historię danego pojazdu.
Spacer po Monako
W Monako nie trzeba długo chodzić, żeby znaleźć niesamowite samochody. Na każdym kroku Młody dostrzegał coś interesującego. A jeśli 7-latek na autach zna się lepiej niż mama, no to cóż. Pozostaje iść za nim 😉 .

Nie było problemem również znalezienie ogromnych jachtów, sprawdzaliśmy o ile są od nas wyższe. Swoją drogą podziwiamy umiejętności parkowania kierowców z tamtych okolic, można się od nich uczyć równoległego tyłem! Tam gdzie ja myślałam, że nie ma opcji, oni wjeżdżają bez problemu. A auta są tylko trochę obite 😉 .
Tor Formuły 1 w normalny, niewyścigowy dzień
Trzeba było znaleźć linię startu, to oczywiste! Znaleźliśmy, nawet zrobiliśmy zdjęcie. Dziwne to było wrażenie, jak autobusy jechały po torze Formuły 1.



Potem poszliśmy w stronę najbardziej znanego zakrętu na tym, ale i jednego z najbardziej znanych na wszystkich torach na świecie. A na pewno najwolniejszego. Bolidy jadą tutaj tylko z prędkością około 50 km/h, to bardzo wolno jak na F1.


Oczywiście mowa o Fairmont Harpin, przy hotelu na dachu którego jest promenada mistrzów z odciskami stóp piłkarzy. Nie poszliśmy tam, ale ciii, Młodemu nawet nie mówimy bo by nam nie darował. Ale już trochę wszystkim sił brakowało, a i nie wiedzieliśmy, że to tak blisko tego zakrętu. Bywa, w podróży nie zawsze wszystko jest dopięte.




Chcieliśmy przejechać nitkę toru naszym samochodem, ale niestety wjazd do tunelu był zamknięty, dopadła nas proza robót drogowych. Kiedyś wrócimy i to zrobimy, mamy nadzieję. Ale na pewno widząc te wszystkie miejsca na własne oczy, zupełnie inaczej będzie nam się teraz oglądało w TV Grand Prix Monako.
Rajd Samochodów Historycznych w Monako
Rallye Monte Carlo Historique to rajd zabytkowych samochodów rajdowych z całego świata, który każdego roku na przełomie stycznia i lutego obywa się właśnie w tamtych okolicach. Odbywa się tuż po tradycyjnym rajdzie Monte Carlo.


Mieliśmy okazję zobaczyć ostatnie chwile tego wydarzenia, z perspektywy młodego człowieka chyba najciekawsze. Te wspaniałe maszyny zjeżdżały po kilku dniach trudnej drogi do Monako i prezentowały się widzom w całej okazałości. Przejazdy przez rampę wraz z przedstawieniem każdej załogi, wielki parking zastawiony odrestaurowanymi samochodami, to wszystko przy sztucznym oświetleniu robiło wielkie wrażenie.


Mamy nawet zdjęcie z jedną z polskich załóg jadących w tym rajdzie. Ciekawostka: udział w rajdzie mogą wziąć udział tylko marki i modele pojazdów, które jechały w Monte Carlo Rally w latach 1955-1977.
Tête de Chien – Głowa Psa nad Monako, czyli najlepszy widok
Nie mamy pojęcia, czemu ta skała nazywa się Głową Psa. Przecież kształtem w ogóle jej nie przypomina. Trzeba tam dojechać samochodem, droga zajmuje około pół godziny z Monako przez miejscowość La Turbie. Przed szlabanem jest mały parking, gdzie można zostawić samochód. W lutym było miejsce, w sezonie może być gorzej (choć drugi większy parking był w jakiejś budowie, więc może nie będzie tak źle).




Kiedyś można było wjechać na górę, obecnie nie jest to możliwe. Czeka Was zatem jeszcze około kilometr całkiem przyjemnego, widokowego spaceru. Na górze są dwa punkty widokowe, po dwóch stronach starych fortyfikacji.


Do pierwszego dojdziecie po oznaczeniach na drodze, trzeba skręcić w lewo za budynkiem po lewej stronie i iść krótkim szlakiem. Na końcu jest niesamowity, centralny widok na Monako, ale urwisko nie jest niczym zabezpieczone, należy bardzo uważać, szczególnie na dzieci.


Drugi punkt widokowy znajdziecie na końcu asfaltowej drogi i przejściu przez skalny tunel. Tu widok jest trochę bardziej z boku na Monako, są też barierki ale i tak trzeba uważać. Żeby być zupełnie szczerym, odnieśliśmy wrażenie, że miejsce jest trochę zaniedbane. Ma dużo większy potencjał, być może się to zmieni, bo widać że są tam czynione jakieś modernizacje i inwestycje.
Z informacji ważnych, tuż obok parkingu jest boisko wielofunkcyjne, było otwarte, więc skorzystaliśmy żeby trochę pokopać w piłkę. Tak, mamy zazwyczaj w bagażniku piłkę 😉 .
Czego nie zobaczyliśmy w Monako?
Oczywiście, że nie zobaczyliśmy wszystkiego. ZOO, Ogród Egzotyczny, Promenada Mistrzów, Ogród Japoński czy plaża Larvotto zostały nam na następny raz. Z ZOO zrezygnowaliśmy świadomie, uznaliśmy że są ciekawsze miejsca do odwiedzenia. Ogród Egzotyczny nam się marzył, ale był w remoncie. Ogród Japoński i plaża były już za daleko i brakło czasu i sił, a Promenadę Mistrzów przegapiliśmy. Jest po co wracać.
Zwiedzanie Monako samochodem – czy to ma sens?
Nie ma! Parkingi są drogie, wielopoziomowe w wybranych punktach miasta, a te przy ulicach ciagle pełne. Szkoda czasu na szukanie, lepiej zaparkować gdzieś przy stacji kolejki i dojechać do Monako pociągiem. Uliczki są bardzo wąskie, a jak źle pojedziecie i skończycie w ślepej uliczce to zawrotka jest wyzwaniem (i może się skończyć wdepnięciem w psią kupę, true story!). Do tego nawet jeśli macie wykupiony internet, to zasięg nawigacji ciągle się rwie w tunelach i powoduje stres jak jechać.

Jedyny wyjątek, kiedy naszym zdaniem to ma sens, to jeśli chcecie przejechać nitkę toru F1. W innym razie idźcie na spacer albo skorzystajcie z miejskich autobusów.
Gotowy plan zwiedzania Monako z dzieckiem

Atrakcje w Monako dla dzieci
- stacja pociągu (nieco futurystyczna, wygląda jak terminal lotniska),
- place zabaw rozsiane w różnych częściach miasta,
- wyjście na mecz dla małego fana piłki nożnej,
- ogrody na dachu w dzielnicy Fontvieille i zewnętrzne schody ruchome,
- uroczysta zmiana warty pod Pałacem Książęcym,
- oceanarium jako całość,
- samochody w Garażu Księcia Monako,
- spacer po Monako w poszukiwaniu supersamochodów i ogromnych jachtów,
- poszukiwanie śladów po torze Formuły 1 na zwykłych ulicach Monako,
- wycieczka na Tête de Chien.