Od kiedy zaczęliśmy mieszkać sami, a było to zaraz po studiach, utrzymujemy się również z tego, co sami wypracujemy. Nigdy nie musieliśmy wspomagać się rodzicami przy opłatach czy zakupach. Na początku naszej samodzielnej drogi nie do końca liczyliśmy się z każdym wydatkiem, nie do końca byliśmy go świadomi. Koniec końców, co prawda nie było tak, że brakowało do pierwszego, ale gdzieś te pieniądze się rozchodziły. Nawet nie na rzeczy, o których pisze się w większości tego typu poradników, jak kawa na mieście, a na niby niezbędne historie. A przynajmniej tak nam się wydawało.
Jakoś pod koniec 2016 roku zaczęłam się bardziej interesować tym tematem. Szukałam informacji i sprawdzonych sposobów na kontrolę finansów domowych. I chyba jak większość trafiłam na bloga Michała Szafrańskiego „Jak oszczędzać pieniądze”. Oprócz różnych ciekawych informacji, dla mnie najbardziej przydatne są pliki do prowadzenia budżetu domowego. Michał daje tam gotowe rozwiązanie do uzupełnienia według własnych potrzeb. Nie korzystam z żadnych programów do zapisywania wydatków, plik mi w zupełności wystarcza. Zbieram paragony (czasem w sklepach patrzą na mnie jakbym była z Urzędu Skarbowego jak proszę o paragon) i rzetelnie wpisuję wszystkie wydatki w odpowiednie miejsca w tabeli. System jest bardzo prosty i intuicyjny, poświęcam na to ok. 0,5 godziny w tygodniu np. podczas oglądania serialu. I już.
Co mi to daje? Dopiero jak po jakimś czasie spojrzałam na moją tabelkę, okazało się na jakie kategorie idzie najwięcej. I tak jak moim zdaniem zmniejszenie wydatków na opłaty oczywiście jest możliwe różnymi sposobami (zmiana dostawcy prądu albo taryfy, wyłączenie zbędnych pakietów TV, wymiana żarówek itp.), to daje to stosunkowo małe kwoty miesięcznie. U nas te opłaty są stałe od dawna i nie za wiele możemy z tym zrobić, oczywiście wszystko, co zbędne zostało wyłączone i zmniejszone gdzie się da. Dało to ok 50 zł miesięcznych oszczędności, i właśnie dlatego moim zdaniem można w innych kategoriach oszczędzić więcej.
W naszych wydatkach największe kwoty są w kategorii “Inne”. Wrzucam tam taki trochę misz-masz. To czego nie da się nigdzie indziej zakwalifikować. Prezenty (na nie wydawaliśmy stanowczo za duże kwoty, więc obcięcie dało spore oszczędności), książki, gazety, zakupy okazjonalne jak np. znicze czy kwiaty na groby, mandat za brak ważnego biletu parkingowego, drobne dla kominiarza za kalendarz na szczęście czy drobiazgi dla mamy podczas jej pobytu w szpitalu. Tu również są wydatki na jedzenie i leczenie Odiego. Wszystkie takie nieregularne i często nieplanowane wydatki zbierają się w bardzo znaczącą kwotę. Można by pomyśleć o bardziej racjonalnym gospodarowaniu, chociaż mam wrażenie, że u nas nie ma już z czego ciąć. Nie wszystko da się przecież zaplanować. Ale na takie sytuacje mamy zawsze odłożoną kwotę w budżecie awaryjnym, żeby nie obciążać wydatków stałych.
Kategoria jedzenie u nas akurat jest już bardzo zoptymalizowana, tam nigdy nie wydawaliśmy ponad potrzeby. O sposobach oszczędzania i niemarnowania jedzenia planuję jednak kilka osobnych wpisów. Inna duża kategoria to ubrania. Tu zazwyczaj kupujemy zrywami. Mam kilka miesięcy kiedy stosuję zasady minimalizmu zakupowego i jakoś detoks sam wychodzi, a potem jak to kobieta potrafię wydać w jednym miesiącu bardzo dużo, ponieważ okazuje się, że albo ubrania mi się poniszczyły, albo znudziły, albo zwyczajnie mam ochotę coś nowego sobie kupić. Szanowny Małżonek ma tak samo, tu się absolutnie zgadzamy.
Dzięki prowadzeniu budżetu mogę na bierząco monitorować ile już wydałam. I czasem kwoty okazują się dla nas na tyle wysokie, że wiem, że znowu nadchodzi czas posuchy ;). Ale wiem i mam świadomość. Nie budzę się z ręką w nocniku, robię tak, bo chcę i mogę. To jest dla mnie największa zaleta prowadzenia budżetu domowego. Nie chodzi o totalne ograniczenie wydatków i oszczędzanie. Chodzi właśnie o ŚWIADOMOŚĆ. Naszą zasadą jest, że pracujemy po to żeby żyć, a nie odwrotnie. Pracujemy po to, żeby było nas stać na rzeczy i przeżycia, które są dla nas ważne. Ale chcemy mieć kontrolę nad wydatkami.
Podsumowując, uważam że budżet domowy powinien prowadzić każdy. Obojętne w jakiej formie, najlepiej najbardziej dogodnej dla siebie. Wtedy dopiero widać jak na dłoni wszystko. Bo to co zapisane nie ginie i bardziej rzuca się w oczy. Jeśli interesuje Was ten temat i chcecie coś więcej i konkretniej dowiedzieć się jak my prowadzimy budżet, dajcie znać. Postaram się wtedy odpowiedzieć na pytania i wątpliwości w miarę swojej wiedzy.
Mi brakuje wytrwałości w takim skrupulatnym zapisywaniu – zaczynam, nie kończę, gubię paragony i gubię się w “zeznaniach” 😉 Na pewno wydaję za dużo na ubrania i dodatki do nich – mimo, że najwięcej takich rzeczy kupuję w szmateksach.
Też mi się to wydawało na początku nie do ogarnięcia. Ale się zawzięłam i od kilku lat prowadzę budżet. Sporo widać, jak się wszystko zapisze.
Bardzo pilnuję naszego budżetu. Mam rozpisane wszystko, zbieram i podliczam paragony, robię rozpiskę i porównuję ceny przed zakupami. Plusy? Spokojna głowa i ogarnięte wydatki 😉
I zawsze wiesz na czym stoisz i na ile można sobie pozwolić 🙂
Dokładnie. Wiem też z czego mogę zrezygnować, aby móc pozwolić sobie na coś innego 🙂
Masz racje -powinnismy prowadzić taki comiesięczny plan z naszymi oplatami i ile i co.U mnie mąż to prowadzi i jesteśmy zadowoleni
System jest dowolny, ważna jest świadomość co mamy i ile możemy wydać. Wtedy nie popada się w spiralę długów 🙂
Idealne do przemyślenia na rozpoczęcie Nowego Roku.
Zgadza się, noworoczne postanowienie jak znalazł 🙂
Zawsze dobrze jest rozplanować sobie co i kiedy kupować, by nie wpaść w spiralę zadłużenia.
Budżet domowy to jest podstawa planowania, bez tego wszystko się rozjeżdża
od zawsze staram się logicznie prowadzić budzet dzieki temu zawsze sa jakies oszczednosci i wiemy ile możemy na co przeznaczyć
Dokładnie tak, ale wiem, że jest mnóstwo takich ludzi, którzy tego nie robią i sobie nie radzą z finansami. Trzeba o tym mówić głośno i często, budżet jest bardzo ważny
Zawsze warto wiedzieć co się ma do dyspozycji i jakie zobowiązania.
Zgadzam się, a Nowy Rok to dobry moment na pieniężny rachunek sumienia 🙂
Nie prowadzę budżetu domowego, ale jestem świadoma, jakie mamy wydatki domowe i na co schodzi za dużo pieniędzy. Staramy się te strefy ograniczać i jak na razie nam to wychodzi. 🙂
Zanim została matką to bardzo skrupulatnie prowadziłam notatnik wydatków i było to genialnym sposobem na pilnowanie swoich pieniędzy 😉 jednak teraz z trójką dzieci to zdecydowanie najwięcej wydajemy na jedzenie…
Zupełnie nie umiem trzymać się budżetu… planować go, oszczędzać. Na pewno to mega pomocna sprawa, której warto się nauczyć 🙂
Warto spróbować. Można tylko zyskać 🙂
Nam niby też starcza do pierwszego ale faktycznie jakby się zastanowić to te pieniądze gdzieś uciekają i nawet człowiek nie umie powiedzieć dokładnie gdzie i na co 😉 Trzeba się temu przyjrzeć 🙂
Zapewne będziecie zaskoczeni jakie kwoty uciekają 😉
Przez chwilę również prowadziłem taki rozplanowany budżet, ale jak się okazało nie wiele to zmieniło w moich finansach. Kilka zł na plus, a liczenie wszystkiego trochę mnie męczyło. Wychodzi na to, że nie najgorzej zarządzam kasą z “głowy”. moze dlatego, że nie mam zbyt dużej ilości wydatków. Oczywiście przy większych budżetach ma to sens 🙂
Ja prowadzę taki budżet, to miesiąc rozpisuje podstawowe – obowiązkowe wydatki, i dopisuje te które akurat są w planie na dany miesiąc np teraz urodziny syna. Daje mi to raz duże poczucie bezpieczeństwa i świadomość ile konkretnie wydajemy.
Masz rację, budżet domowy powinien prowadzić każdy, właśnie ze względu na świadomość, którą się dzięki temu zyskuje. U mnie też najbardziej chłonną kategorią są inne…. Już nieraz się zastanawiałam czy jej jakoś nie podzielić na mniejsze grupy, choćby wydatki sezonowe na ogród.
A z drugiej strony z ciuchami mamy też podobnie. U mnie doszło trochę stresu to jeszcze się rozmiary pozmieniały…. I teraz mam szafe z 3 rozmiarami . Które zostawić? Oto jest pytanie…. A na ciuchy można wydać naprawdę bardzo dużo….
Taaak, wydatki na ubrania. Szafa jeszcze by się przydała. A co za tym idzie parę kolejnych metrów kwadratowych. Ładnie. Od bluzki do nowego mieszkania 😉 Da się, coś o tym wiemy 😛