Choroby w pierwszym roku przedszkola. Prawda czy fałsz?

Jak to jest, że jako rodzic robisz wszystko tak jak trzeba. Masz w tym kierunku wiedzę i wykształcenie, może nie masz doświadczenia (w końcu to pierworodny), ale masz zdrowy rozsądek. A i tak wychodzi jak wychodzi. Albo wszystkie te cudowne specyfiki zachwalane przez innych w internetach są nieskuteczne, albo ja tej skuteczności nie widzę… Albo oczekuję za dużo.

Nasza historia jest bardzo prosta. Dziecko wychowywane raczej w chłodzie niż w ciepełku, probiotyk na stałe, spacery w każdą pogodę. Nic się go nie imało do czasu przedszkola. Nigdy nie zapomnę, jak w Austrii po wycieczce do muzeum wody (czytaj więcej) był calutki mokry. W aucie musieliśmy go rozebrać całego od dołu i tak sobie skakał na fotelu szczęśliwy przy tych 5 stopniach na plusie. Tak, było zimno. Autentycznie baliśmy się wtedy, że się przeziębi. I co? I nic! Dziecko całkowicie zdrowe wróciło z wakacji.

I poszedł do przedszkola…

Po trzech dniach już katar, po tygodniu został w domu. Przedszkolne zarazki chyba są jakieś zmutowane. Rozkładają całą rodzinę łącznie z dziadkami i psem.

via GIPHY

A najbardziej rozkładają Młodego. Mamy możliwość zostawienia go w domu od razu przy pierwszych objawach kataru i tak właśnie robimy. Zawsze mamy nadzieję, że choroba się nie rozwinie. I zawsze się rozwija. Na szczęście nie idzie w kierunku zapalenia oskrzeli czy płuc. Jednak nawet drobny katar kończy się zapaleniem ucha. Bolesnym, nieprzyjemnym. Badamy, sprawdzamy czemu tak jest. Być może trzeci migdał, trudno powiedzieć.

Fakty są takie, że w lutym był w przedszkolu 3 dni po miesięcznej nieobecności. Teraz znowu już 3 tygodnie jest w domu. Bywa tam raczej niż chodzi. Można się wściekać, że rodzice przyprowadzają zakatarzone dzieci. Że jest za ciepło i za suche powietrze. Jasne, to wszystko nie pomaga. Rozmawiałam na ten temat z dziesiątkami osób. Lekarzami różnych specjalności, rodzicami małych dzieci, farmaceutami. Wszyscy mówią to samo.

Dziecko musi się wychorować?

Pierwszy rok w przedszkolu taki po prostu jest… Każdy ma podobne doświadczenia. W grupie Młodego z 25 dzieci przychodzi średnio 7. Lekarze mówią, że układ immunologiczny musi się wyćwiczyć, nauczyć działać i walczyć. Musi ponieważ nie wie, bo niby skąd, jak sobie radzić z infekcjami.

via GIPHY

Ja długo nie mogłam się pogodzić z podejściem, że dziecko musi się wychorować. Nie mieściło mi się to w głowie. Nadal uważam, że specjalne narażanie dziecka na choroby (np. ospa party, jeden z najbardziej beznadziejnych zwyczajów) jest złe. Wiem jednak, że infekcji nie da się całkowicie uniknąć.

Jakieś opcje?

Alternatywą w naszym przypadku jest nie wysyłanie syna do przedszkola. Ale uważamy, że nie jest to wyjście z sytuacji. On potrzebuje dzieci, grupy, cioci przedszkolanki. Dlatego jak tylko będzie to możliwe, będzie chodził. Na ten moment możemy nadal robić to, co robimy cały czas:

  • zdrowe odżywianie
  • dużo wody do picia
  • probiotyk
  • tran
  • witamina D
  • spacery w każdą pogodę (sam mówi: „Na pogodę nic nie poradzimy. Idziemy”)
  • higiena nosa i uszu
  • spora dawka ruchu

Te sposoby działają, ale jak Młody jest w domu i chodzi tylko na dodatkowe zajęcia (czytaj więcej). Wtedy jest zdrowy. Jak tylko pójdzie do przedszkola, to 3 dni i po zawodach.

via GIPHY

Przedszkole nas przeczołgało w tym roku bardzo. Gdybyśmy mieli inną sytuację życiową pewnie byłabym ciągle na opiece na dziecko. Tak jak spora część rodziców małych dzieci.

23 komentarzy Dodaj swój
  1. Ja nie wiem jak to jest, ale u nas nie było problemów z chorowaniem. Zdarzyły się jakieś 3 katary w pierwszym roku, ale to wszystko 🙂 Na szczęście dzieciaki mają dobrą odporność i zauważyłam, że u nas w przedszkolu jednak większość dzieciaków mało chorowała. Standardowo na 25 osób w grupie, 20 była obecna 🙂

  2. U nas pierwsze dwa lata to byl trudby czas. Zarowno jeżeli chodzi o adaptacje jak i o zdrowie. Jak wracal po chorobie do przedszkola, to za 3-4 dni byl znowu chiry. Ten rok był dla nas laskawy.

  3. Mój starszy synek poszedł do przedszkola mając 3.5 roku i z chorowaniem byl dramat, w dużej mierze przez podejście dyrekcji i nauczycielek, które pozwalały na przyprowadzanie chorych dzieci. Syn chorował dramatycznie i zarażał młodszego brata. Po pół roku sama pediatra zasugerowała,żebyśmy zrezygnowali z przedszkola,bo takie ciągłe chorowanie wcale nie wzmacnia odporności, tylko ją obniża. I faktycznie zrobiłam synowi półtoraroczną przerwę i posłalam go jako 5 latka do zerówki w międzyczasie dbając o podniesienie odporności. Przez całą zerówkę zachorował 2 razy.

  4. U nas najgorszy był pierwszy rok przedszkola najstarszego, miał cztery lata, rocznego brata zarażał szybciej, niż sam zdradzał objawy. Nr trzy choruje regularnie raz w miesiącu.

  5. U nas tak się złożyło, że dziewczyny pierwsze chwile w przedszkolu przechodziły super i nic się nie działo. Raz złapały ospę i faktycznie przesiedziałyśmy wtedy ogrom czasu w domu bo jedna od drugiej łapała potem i tak razy 3 🙂 ale ogólnie nie moge narzekać 🙂

  6. Myślę, że przed tymi chorobami w pierwszym roku nie da się ochronić. To układ immunologiczny dziecka musi się dozbroić i uporać.
    Synowie byli długo karmieni piersią, probiotyki, domowe jedzenie, mało cukru w diecie, a i tak chorowali. Cudów nie ma. U jednego z chłopców choroby mineły dopiero po usunięciu trzeciego migdała.

  7. Moja córka nigdy dużo nie chorowała. Ze względu na alergię wziewną często miewała katar i kaszel, ale bardzo rzadko przeradzało się to w chorobę.

  8. U mnie pierwszy rok dziecka w przedszkolu był okropny. Przez pierwsze miesiące bez przerwy chorowała, do tego stopnia, że znienawidziłam przedszkole. Z drugą córką było na szczęście lepiej.

  9. świetnie napisane, u nas pierwszy rok przedłużył się na 2 lata. Mam nadziejeze 3 ci rok będzie lżejszy w choroby

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.