Bo Chcieć To Móc – marzenia cała naprzód! I nowy cykl na blogu “Ludzie z pasją”

Jestem bardzo szczęśliwa, że mogę Wam przedstawić nasz pierwszy duży cykl na blogu. Będzie o ludziach inspirujących, robiących ciekawe albo niestandardowe rzeczy w życiu. Często zaangażowani społecznie, niosący pomoc, jeśli jest taka potrzeba. Właściwie wszystkich ich spotkaliśmy na swojej drodze przed blogiem, ale dopiero teraz zdałam sobie sprawę ilu ich było i jak dużo wnieśli w nasze życie. Wy też takich spotykacie, rozejrzyjcie się tylko 🙂 U nas znajdziecie inspirację, może poradę, tudzież propozycję rozwiązania Waszego problemu. A na pewno dużo pozytywnej energii!!!

Bo Chcieć To Móc – marzenia cała naprzód!

Wszyscy, marzyciele, podróżnicy i zbłąkane owce znajdą chwilę wytchnienia właśnie u nich. Natalia i Dominik. Postanowili zostawić wszystko: pracę, dom, rodzinę, przyjaciół, koty żeby spełnić marzenia i po wielu miesiącach przygotowań wyjechać. „Światu na Głowie – kierunek Ameryka Południowa” to pierwsza część ich wyprawy życia. Na początku, gdy ten pomysł się zrodził, chyba sami nie wierzyli, że się uda. A jednak wyjechali i dobrze się bawią. Skąd to wiem? Bo znamy się wszyscy już bardzo długo, a Piotrek z Dominikiem od dzieciaka. Bardzo tęsknimy, bardzo w nich wierzymy i bardzo im kibicujemy. Oglądamy każdego vloga (jakbyście mieli ochotę ich odwiedzić tu LINK), czytamy każdy wpis na blogu (LINK).

A dla nas odpowiedzieli na pytania, które mnie jako mamę interesują w kontekście długich podróży (nie wakacji) z dzieckiem. Czy to w ogóle możliwe, ma sens, jest bezpieczne?

fot. Bo Chcieć to Móc

Skąd wziął się pomysł podróży na koniec świata i to jeszcze na tak długo?

Dominik: – Naszą inspiracją były gdyńskie Kolosy, czyli coroczny zjazd polskich podróżników, alpinistów i żeglarzy. Natalia wyczytała o nich w książce Pana Olka Doby – „Na oceanie nie ma ciszy” (gorąco polecamy!). I niewiele myśląc zorganizowała wycieczkę-niespodziankę. Polecieliśmy tam, nie do końca wiedząc czego się spodziewać, a wyszliśmy naładowani ogromną ilością pozytywnej energii. Byliśmy natchnieni oraz zdecydowani wyruszyć we własną podróż. Ale do decyzji o tym, na jak długo, musieliśmy dojrzeć – i nie należała ona do łatwych. Jednak z czasem, dzięki rozmowom z nowo poznanymi podróżnikami, jak i z przyjaciółmi i znajomymi oraz kilku zbiegom okoliczności, zdecydowaliśmy, że jak już jechać to jechać na rok.

Jak zaplanować i przygotować się do takiej podróży?

D: – Warto poczytać o doświadczeniach osób, które podobną podróż już odbyły. Teraz w sieci jest tego od zatrzęsienia. Potem stworzyć sobie zarys planu z listą punktów, które chcielibyśmy odwiedzić, wyszczególniając te najważniejsze, które chcemy odwiedzić koniecznie – bez dwóch zdań (np. wbijając pinezki na mapach Google lub w bezpłatnej aplikacji MapsMe). Nie ma większego sensu planowanie wszystkiego co do dnia, bo w trakcie podróży sporo się zmieni (ktoś coś poleci/odradzi, najdzie ochota, by dołączyć się do nowo poznanych kompanów itp.). I nie ma się też co nastawiać, że zobaczymy wszystko – dlatego warto trzymać się tych topowych miejsc, a resztę dograć już w trakcie.

fot. Bo Chcieć to Móc

Natalia: – Trzeba pomyśleć też o innych aspektach – takich jak aktualna sytuacja polityczna, znajomość języka (tego, że wcześniej nie zaczęliśmy się uczyć hiszpańskiego, chyba żałujemy najbardziej!), potrzebne szczepienia, ubezpieczenie. Lista jest długa, ale raczej mało kto rusza w roczną podróż z dnia na dzień, więc krok po kroku, da się to wszystko opanować.

D: – Warto też pomyśleć o sprzęcie – zacząć o nim czytać, porównywać i zbierać wszystkie niezbędne elementy wyposażenia (zaangażować rodzinę odpowiednio wcześniej – urodziny/imieniny!). Oczywiście wszystko będzie zależało od naszego sposobu podróżowania, budżetu i kierunku, który obierzemy. Naszym zdaniem warto mieć na uwadze praktyczność i wagę wybieranego ekwipunku. Szczególnie jeśli planujemy wzięcie namiotu czy śpiwora itp. Niekoniecznie brać co najtańsze, bo niewątpliwe się to na nas zemści! Pamiętajcie jednak, że ile byście się nie przygotowali, podróż i tak to zweryfikuje. My po 3 miesiącach jesteśmy dużo mądrzejsi i dziś wielu z „niezbędnych rzeczy”, które wciskaliśmy do plecaków byśmy ze sobą nie wzięli, bo okazały się niepotrzebnym balastem. Warto także rozglądać się za biletami lotniczymi na kilka miesięcy wcześniej.

fot. Bo Chcieć to Móc

Co byście doradzili rodzinom z dziećmi? Warto jechać na taką wyprawę czy nie?

D: – Co prawda swoich pociech jeszcze nie mamy, jednak znamy rodziny, które podróżują z dziećmi, np. Rodzina Nomadów – Sylwia i Grzesiek z synem Igorem.

Wiadomo, że rodzinne podróżowanie, szczególnie kiedy dzieci są małe, będzie się rządziło swoimi prawami. Każdy rodzic na uwadze będzie miał dobro i bezpieczeństwo dziecka – więc trzeba dobrać kierunek i sposób podróży w taki sposób, by była to świetna przygoda a nie mordęga. Myślę, że w podróż po Ameryce Południowej zabralibyśmy dziecko w wieku 4-5 lat lub starsze. I zdecydowanie wygodniej byłoby podróżować autem. Raczej nie skusilibyśmy się na co poniektóre topowe atrakcje, jak Machu Picchu czy zjazd boliwijską drogą śmierci, ale w każdym miejscu można znaleźć coś dla całej rodziny. Dla nas Ameryka Południowa to głównie cudowna natura i mnóstwo ciekawych zwierzaków, od różowych flamingów po puszyste alpaki czy pingwiny i walenie!

fot. Bo Chcieć to Móc

N: – Jednak warto być realistą i szczególnie w przypadku podróży rodzinnych, starać się dowiedzieć czegoś na temat kultury czy obyczajów krajów, do których zmierzamy. Nas w Ameryce Południowej zaskoczył niemal całkowity brak przestrzegania zasad ruchu drogowego (zielone światło w praktyce nie jest równoznaczne z tym, że masz pierwszeństwo!) czy problem z toaletami publicznymi.

Warto też pomyśleć o dystansie, który chcemy przemierzyć – dla dorosłego kilkanaście godzin w autobusie, co kilka dni, może być niewygodą, ale sobie z tym poradzi. Dziecku pewnie będzie o wiele trudniej wysiedzieć w miejscu. Więc może warto skupić się na 2-3 krajach i spędzać w jednym miejscu kilka dni, zwiedzając je dokładniej?

fot. Bo Chcieć to Móc

Czy couchsurfing, z którego korzystacie, to dobre rozwiązanie dla rodziny?

N: – W Ameryce Południowej może się okazać w ogóle niemożliwy. Bardzo rzadko można trafić tutaj na hostów, którzy zgadzają się przyjąć więcej niż 2 osoby. Dodatkowo brak znajomości języka hiszpańskiego w dobrym komunikatywnym stopniu może być dużym utrudnieniem w znalezieniu gospodarza noclegu. Można spróbować, ale zdecydowanie nie nastawiać się na sukces. Z naszego doświadczenia możemy powiedzieć, że hostami często są osoby ubogie, a to wiąże się także z niskim standardem miejsca, gdzie spędzicie noc. Dlatego w podróży z dzieckiem może nie być to komfortowe. Jednak jeśli się uda, to ogromnym plusem jest wymiana kulturowa, co może być naprawdę fajnym, wartościowym doświadczeniem. Tego na pewno nie dostaniecie w cenie pokoju hotelowego.

fot. Bo Chcieć to Móc

Jak traktowane są dzieci w miejscach publicznych?

D: – Noszone w chustach ;). Oczywiście do pewnego czasu. Rodziny w krajach Ameryki Południowej są bardzo pozytywnie nastawione do dzieci. 2-3 dzieci to minimum, co za tym idzie są bardzo rodzinni. Często można zobaczyć ich w parkach, na placach zabaw itp. Bez względu na kraj, dzieci wyglądały na szczęśliwe choć w krajach biedniejszych, szczególnie na wsiach, zdecydowanie bardziej zaniedbane. O dzieciach turystów trudno nam coś powiedzieć, bo szczerze mówiąc albo nie zwróciliśmy uwagi, albo jest ich tutaj raczej niewiele. Ale wszędzie są zniżki dla tych najmłodszych!

Czy w przyszłości ze swoim dzieckiem też planujecie taką podróż?

D: – Zdecydowanie tak. Dzieci to nie problem. Podróże kształcą i na pewno mają pozytywny wpływ na pociechy. Sami nie mamy jeszcze doświadczenia, ale jak już wspomnieliśmy wcześniej, obserwujemy kilka podróżujących rodzin, które często mówią o zaangażowaniu ich dzieci w naukę o nowym miejscu. Może na początku to będą kraje europejskie, ale z czasem na pewno wyruszymy dalej. I zdecydowanie nie zgadzamy się z twierdzeniem, że nie ma sensu zabierać małych dzieci w podróż, bo przecież nie będą pamiętać. Może nie będą, ale na pewno obędą się z ideą podróżowania, przebywania wśród ludzi, na lotniskach itp., co tylko ułatwi podróżowanie w późniejszych latach. I da wspólną rodzinną pasję, która będzie zbliżać.

fot. Bo Chcieć to Móc

Na koniec opowiedzcie jakąś ciekawą historię, o której jeszcze nie mówiliście nigdzie.

D: – Podczas tego wyjazdu staramy się organizować wszystko na własną rękę i tak też było z wyjazdem na solną pustynię Uyuni. Udaliśmy się na wyspę Incahuasi – potocznie zwaną wyspą kaktusów. Tam znaleźliśmy jaskinię, w której rozbiliśmy namiot, aby zostać samemu na noc. Wszyscy turyści wrócili wycieczkowymi autami do miasta, a my schowani czekaliśmy na wspaniałą, gwieździstą noc.

fot. Bo Chcieć to Móc

Doczekaliśmy się i było to niesamowite przeżycie – czegoś takiego jeszcze nigdy nie widzieliśmy. Miliony mrugających niczym choinkowe lampki gwiazd, i wszystkie tylko dla nas! Pustynia Uyuni jest znana z tego, że jest niemal idealnie płaska na odległość dziesiątek kilometrów, dzięki czemu można zrobić tam mnóstwo fajnych zdjęć bawiąc się perspektywą. W związku z tym zabraliśmy ze sobą wiele akcesoriów. W tym świątecznego lizaka czekoladowego.

N: – Położyliśmy się już spać, gdy nagle usłyszeliśmy kroki. Nie powinno nikogo tu być, ale jednak wyraźnie słyszeliśmy, że ktoś nadchodzi. Byliśmy przerażeni! Zachodziliśmy w głowę, co to może być. Wcześniej, poza ptakami, nie zaobserwowaliśmy żadnych zwierząt. Sytuacja powtarzała się kilkukrotnie, co kilkanaście minut. W jednej ręce statyw od kamery, w drugiej nóż – Dominik był zdeterminowany do obrony siebie i damy swego życia. Co usnęliśmy, coś nas budziło. Rano, po naprawdę ciężkiej nocy pełnej stresu, wyszliśmy z namiotu. Okazało się, że to jakiś gryzoń obżarł kawałek naszego czekoladowego lizaka!

fot. Bo Chcieć to Móc

Mam nadzieję, że te kilka informacji pokazało Wam inną perspektywę. My dużo jeździmy z Młodym, ale wybieramy na razie bliższe kierunki. Choć nie ukrywam, że mam kilka marzeń podróżniczych zdecydowanie dalszych. Wszystko przed nami. Bo Chcieć to Móc dali nam pozytywnego kopa do wyjścia ze strefy komfortu i zrobienia czegoś, czego się naprawdę pragnie.

UWAGA KONKURS!!!

20.01.2019: Rozwiązanie konkursu

Konkurs wygrała Kasia, a raczej jej komentarz, który możecie przeczytać poniżej. Wszystkim uczestnikom bardzo dziękujemy za udział.

Do wygrania jedyny w swoim rodzaju kubek podróżnika z logo wyprawy Natalii i Dominika, o taki:

fot. Bo Chcieć to Móc

Jeśli Was również zainspirowali, opowiedzcie w komentarzu swoją jedną ciekawą historię z podróży. Najlepsza zostanie nagrodzona przez Natalię i Dominika ich wyprawowym kubkiem podróżnika.

Regulamin konkursu:
Zgłaszając się do konkursu akceptujesz postanowienia regulaminu. Pełny regulamin dostępny TU.

  1. Zadanie konkursowe: W komentarzu pod postem na blogu opisz swoją podróżniczą historię. Gorąco zachęcamy też do polubienia fanpage’a https://www.facebook.com/Kopanina/ oraz https://www.facebook.com/bochciectomoc/.
  2. Nagroda: Do wygrania jest jeden kubek podróżnika od Natalii i Dominika z Bo Chcieć to Móc
  3. Czas trwania konkursu: od 7 stycznia 2019 r. do 14 stycznia 2019 r. włącznie
  4. Tryb wyboru zwycięzcy – zwycięzcę wybiera komisja złożona z właścicieli stron Bo Chcieć to Móc oraz kopanina.pl
  5. Sponsor nagrody – właściciele bloga Bo Chcieć To Móc
  6. Ogłoszenie wyników: pod tym postem na kopanina.pl w ciągu 7 dni od zakończenia konkursu
  7. Wysyłka nagrody możliwa jest na terenie Polski.
  8. Uczestnik, który zwycięży, w celu uzyskania nagrody powinien przesłać na adres roksana@kopanina.pl dane adresowe do wysyłki nagrody. Uczestnik konkursu wyraża zgodę na przetwarzanie danych osobowych do celów związanych z konkursem.
  9. Nie można wymieniać nagrody na jej równowartość pieniężną u Organizatora.
  10. Jeżeli zwycięzca konkursu w ciągu trzech dni od ogłoszenia wyników konkursu nie zgłosi się, na jego miejsce zostanie wybrana inna osoba wyłoniona z pozostałych uczestników konkursu.
  11. Nie wolno kopiować treści innych zgłoszeń, można się zgłosić do konkursu tylko raz.
89 komentarzy Dodaj swój
    1. My też jeszcze nigdy nie byliśmy tak daleko. Ale warto 🙂 A Natalia i Dominik chcą się dzielić swoją pasją i wezmą udział jako prelegenci na Festiwalu Kolosy w Gdyni 🙂

  1. uwielbiam podróże! uwielbiam też etap ich planowania – to od zakupu biletu zaczyna się podróż. Bez nich moje życie byłoby o wiele uboższe. Świetny wywiad 🙂

  2. Bardzo podoba mi się ten cykl ! Extra pomysł.
    Osobiście uważam, że dziecko nie może nas ograniczać w podróżach, jeśli to nasza pasja. Bo będziemy po prostu nieszczęśliwi jako rodzina…
    My wyruszyliśmy z synkiem po raz pierwszy poza granice Polski, gdy miał skończony rok i od tamtego czasu wyjazdy posypały się jak z rękawa…Zwiedzieliśmy sporą część Europy i nie tylko. Ale wciąż było nam mało…
    Od 10 miesięcy mieszkamy w Singapurze, co było spełnieniem naszych kilkuletnich marzeń i dziś nasz syn zwiedza z nami Azję i Australię. To już prawie 7 latek i pewnie, że zdarzają się gorsze dni, ale teraz już zwiedza świadomie, docenia to że ma taką możliwość i wszyscy czerpiemy z tego mega frajdę.
    BO CHCIEĆ TO MÓC! A marzenia są po to, żeby je spełniać.
    Pozdrawiam 🙂

  3. Kiedys sama wybiore sie w taka podroz. No moze niekoniecznie sama sama, zabiore dzieci i meza 🙂 moje dziewczyny sie wprawiaja, od wiosny do jesieni podrozujemy, na razie tylko po Polsce, ale niech sie przyzwyczajają 🙂

  4. Och, zazdroszczę niektórych podróży, szczególnie Machu Picchu, o którym zawsze marzyłam 🙂 Moje dzieci są jeszcze za małe na jakiekolwiek podróże, ale już za rok zamierzamy gdzieś z nimi jechać 🙂

  5. Ja podobnie jak Olga myślę, że ciężko bezdzietnym wypowiedzieć się się w kwestii podróżowania z dziećmi. W każdej rodzinie może wygląda na to inaczej, dzieci są różne. Ale ze swojego doświadczenia widzę, że jednak na co najmniej kilka lat trzeba zmienić schemat podróży. Nie wyobrażam sobie objazdowek z naszą córka, a takie wakacje uwielbiam. Do tego nigdy nie wiadomo czy się nie rozchoruje. W styczniu mieliśmy jechać w góry, siedzimy w domu z ospa.

    1. Każde dziecko tak jak każdy człowiek, jest inne. My jesteśmy dobrym przykładem, że można. Może mamy trochę szczęścia, bo Młody nam nie choruje, lubi jeździć autem od urodzenia i lubi podróże. Szybko się adaptuje, nie jest przywiązany tylko do własnego łóżka. My na objazdówkę, co prawda po Polsce, wybraliśmy się jak miał dwa lata. Na bardziej stacjonarne wyjazdy jeździmy kilka razy w roku od kiedy skończył 4 miesiące. A wiele osób podróżuje z malutkimi dziećmi, jak np Tasteaway. Także naszym zdaniem da się. A jeśli chodzi o opinię Natalii i Dominika, to chyba nie do końca zrozumiałaś kontekst. Oni nie mówią o tym czy się da, mówią praktyczne rzeczy których nie dowiesz się z przewodników, jak np to, że ciężko jest znaleźć bezpłatny nocleg w więcej niż 2 osoby.

  6. Jako ojciec 6 letniej Hani i 22 miesięcznych bliźniaków mogę potwierdzić, że dzieci to nie problem. Podróże z dziećmi i pokazywanie im świata to fantastyczna sprawa! Trzymam kciuki za Natalię i Dominika.

  7. My z chłopakiem zabieramy się trochę inaczej do wyruszenia w dłuższą podróż, ale wiem, że prędzej czy później to się stanie :). Jesteśmy na dobrej drodze. Marzenia trzeba mocno chwytać w garść!

  8. Przygody z dalekich podróży pamiętam dwie, jedna to Egipt i owiana legendami zemsta Faraona, która mnie solidnie dopadła i w 3 dni schudłam chyba 5 kg…. a druga to Grecja, gdzie wykupiona w biurze podróży wycieczka okazała się totalnym niewypałem. Popłynęliśmy do zatoki wraku, kiedy byliśmy niedaleko brzegu okazało się, że większość uczestników nie umie pływać i nie pozwolono nam zejść na plażę… byliśmy zniesmaczeni i źli bo wycieczka kosztowała niemało, do dziś zastanawiam się co mają w głowie ludzie, którzy decydują się na taką wycieczkę i nie umieją pływać… Nie mniej jednak Grecja mnie urzekła i chcę tam wrócić z dziećmi by pokazać im jej piękno

    1. O klątwie Faraona słyszeliśmy legendy, znamy ludzi których dopadła, nic przyjemnego, chociaż… skutek uboczny -5kg generalnie fajny, ale wolę go uzyskać w innych okolicznościach 😛

  9. Wspaniały CYKL się zapowiada. Z pewnością będę wracać, by dowiedzieć się czegoś nowego, poznać nowych ludzi i miejsca. Uwielbiamy podróże, na dalsze na razie sobie nie pozwalamy, ale Polskę chcemy maluchowi pokazać wzdłuż i wszerz.

  10. No tak każda nowość na początku przeraża, ale jak już się spróbuję to okazuje się że cały ten strach ul zupełnie niepotrzebny… Szczególne sprawdzilo święto w moim Pr, upadku jeśli chodzi o podróż z dzieckiem….

    1. Teoretycznie wiem, że długa podróż z dzieckiem jest możliwa. Z naszym sporo podróżujemy, jednak na krótsze dystanse (Polska) i krótszy okres czasu. Obecnie też przebywamy poza domem i czasem mam wrażenie, że przerasta mnie dłuższy wyjazd ponieważ chyba mamy okres buntu i wiele kwestii jest “nie bo nie”. Mam nadzieję, że w okolicy wakacji temat się uspokoi i damy radę 🙂

    1. To fakt, ale wszystko zależy od założeń. Ja wolę samochodem z wygody, ale Dominik i Natalia nie bardzo mieli inne wyjście 🙂 i mimo to są zadowoleni

  11. Odnośnie dalekich podróży z dziećmi, na ten temat mógłby powstać obszerny doktorat. Korzystajcie, póki możecie i spełniajcie się, bo cudownie Wam to wychodzi!

  12. My podróżujemy z dziećmi. Polecam!! 😀 A to moja historia (jedna z wielu!) Rok temu z 8 mies i 3,5 latką ruszyliśmy w 3 miesięczną podróż. Najciekawsza historia, która nam się przydarzyła była w Meksyku. Planowaliśmy dotrzeć z Los Mochis do Creel koleją Sierra Tarahumara (ponoć najpiękniejszą trasą kolejową na świecie). Dwa tygodnie przed planowaną podróżą chcieliśmy kupić bilety i okazało się, że… już nie ma on-line! I są tylko w kasie. Kilka dni próbowaliśmy namówić jakiś hotel w Los Mochis zeby nam kupili. Bez skutku. Suma sumarum pojechaliśmy na stację o 5 rano, żeby dostać bilety (odjazd 7:30, alternatywa to autobus przez góry jadący kilka dni; z małymi dziećmi – wizja co najmniej przerażająca!). Setki ludzi w kolejce, z tobołami. Całe rodziny! Mąż poleciał wywalczyć bilety a ja tulę dzieci, które płaczą, że zimno, ciemno i spać. Jakaś Meksykanka okrywa je pledem. Czuję się jak uchodźca! Męża nie widzę, więc sama czuję się zagubiona. Jakieś krzyki, przepychanki, ostre walki kto pojedzie. Po dwóch godzinach walki udało się przekupić strażnika (za mniej niż kosztowałyby bilety!) i wpuścił nas od tyłu. Finalnie pojechaliśmy. Dziś się z tego śmiejemy, ale wtedy… 😉

  13. Bardzo dziękujemy za te wspaniałe słowa wszystkim czytelnikom oraz za super wpis redaktorce Kopaniny

  14. Podziwiam odwagę tej pary – ale fakt, słyszałam że Kolosy to niezwykła dawka inspiracji, już przez same towarzystwo :-)) Bardzo spoko wywiad

  15. Podróżowanie z dziećmi to zupełnie inny rodzaj podróżowania. Inaczej wyglądają przygotowania i inaczej przebieg. Nie wydaje mi się by osoba bezdzietna miała jakiekolwiek pojęcie na ten temat. Dzieci są niepowtarzalne. Jednego dnia jest wszystko Ok i wydaje się ze można zdobywać świat a drugiego człowiek ma ochotę wysłać je na koniec świata same.

    1. Zgadzam się, że dopiero jak się ma dzieci to można jednoznacznie zweryfikować kwestię podróży. Wiem to najlepiej, ponieważ sama mam w domu 2,5 latka z którym różnie bywa w podróży, chociaż zazwyczaj jest bezproblemowy. Natalia i Dominik podpowiadali jedynie, czy pewne rozwiązania jak couchsurfing są w Ameryce Południowej w ogóle możliwe w podróży z dzieckiem. Mówili też, że właśnie z dzieckiem podróż wygląda inaczej, nie jest już aż tak spontaniczna. Również pokazali, że po prostu warto realizować marzenia

  16. Doskonale, że pasje są tak energetyczne, że mamy możliwość spełniania marzeń i realizacji planów podróżniczych. Bo życie to podróż, a podróże to życie.

  17. Sledze ich podroz na youtube i mocno im kibicuje! Wyczekuje kazdego odcinka z niecierpliwoscia bo bardzo ich polubilam! Natalia i Dominik trzymajcie sie cieplo <3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.